Kim Ng wkroczyła do królestwa mężczyzn i rozbiła szklany sufit. Historyczny dzień

Michał Kiedrowski
Kim Ng przebiła wreszcie szklany sufit i została pierwszą w historii kobietą, która objęła posadę menedżera generalnego w jednej z czterech najważniejszych lig w USA. Cała Ameryka świętuje jej sukces.

Kim Ng została zatrudniona przez Miami Marlins z baseballowej ligi MLB. Dla niej to ukoronowanie długiej zawodowej kariery. W baseballu jest już ponad 30 lat. Jako 21-latka zgłosiła się na staż do Chicago White Sox. Zrobiła doskonałe wrażenie na rozmowie kwalifikacyjnej i została wybrana spośród ponad 100 kandydatów. - Nigdy nie zapomnę dnia, w którym ją spotkałem - wspomina w rozmowie z "The Athletic" Dan Evans, wtedy asystent menedżera generalnego White Sox.- Rozmawialiśmy z nią we dwóch - z wiceprezesem Jackem Gouldem. I to była niezwykła rozmowa. Następnego dnia przy lunchu, Gould zaproponował, abyśmy obaj wzięli po kartce papieru i napisali, który z kandydatów na staż zrobił na nas największe wrażenie. Obaj napisaliśmy to samo nazwisko.

Zobacz wideo

Trzy mistrzowskie pierścienie Kim Ng

Tak Kim Ng znalazła pracę w MLB. Był 1990 r. Evans niemal codziennie przekonywał się, jak dobra była to decyzja. Szybko dostawała coraz więcej odpowiedzialnych zadań. W 1995 r. stanęła do negocjacji z najpotężniejszym agentem baseballistów Scottem Borasem, najbardziej znienawidzonym przez właścicieli klubów MLB człowiekiem na Ziemi. Ważyły się losy kontraktu miotacza Alexa Fernandesa. Filigranowa, mierząca zaledwie 157 cm wzrostu, dziewczyna okazała się twardym negocjatorem. Urwała 650 tys. dolarów z kontraktu zawodnika i to ją uznano za zwyciężczynię tych rozmów.

Nic więc dziwnego, że Evans, już jako wiceprezes i menedżer generalny Los Angeles Dodgers, zatrudnił Kim Ng po raz drugi.

Wtedy - w 2002 r. - Ng miała już wyrobione nazwisko w świecie MLB. Z White Sox odeszła na posadę dyrektora w biurze American League (jedna z dwóch części MLB). Potem została zastępcą menedżera generalnego New York Yankees, Briana Cashmana. Wtedy była najmłodszą osobą pełniącą taką funkcję w MLB. Miała 29 lat. Razem z drużyną Jankesów świętowała trzy tytuły mistrza świata po wygraniu World Series w latach 1998-2000. Ma więc w swojej kolekcji trzy pierścienie mistrzowskie.

Jej praca dla Yankees została dodatkowo doceniona. - Została uhonorowana jako sportowy działacz roku w mieście Nowy Jork. Derek Jeter [jedna z największych gwiazd New York Yankees] specjalnie na ten jeden wieczór przyleciał ze swojego domu w Teksasie do Nowego Jorku. Jej dosłownie opadła szczęka, że zrobił to dla niej. A on wręczył jej nagrodę i wrócił do Teksasu następnego dnia - opowiada Evans.

Ten sam Derek Jeter jest teraz prezesem i współwłaścicielem Miami Marlins i to on zdecydował o zatrudnieniu Kim Ng na posadzie głównego menedżera klubu. Jej 30-letnia kariera została ukoronowana.

Kim Ng jak Billy Beane

Tu warto zaznaczyć, że rola menedżera generalnego jest w amerykańskich klubach kluczowa. To oni decydują, w jakim kierunku rozwija się klub. Zatrudniają zawodników, negocjują transfery i nowe kontrakty, decydują o losach zawodników z tzw. klubów farmerskich oraz o tym, kogo wybrać w drafcie. Na czym polega rola menedżera generalnego doskonale pokazuje nominowany do Oscara film "Moneyball", w którym Brad Pitt wciela się rolę Billy'ego Beane z Oakland Athletics. Beane został legendą amerykańskiego sportu, gdy za niewielkie pieniądze na podstawie zaawansowanych statystyk zestawił zespół, który był w stanie walczyć z najlepszymi. Innym legendarnym menedżerem był Jerry Krause, który z Chicago Bulls sięgnął po sześć tytułów mistrza NBA. I choć Michael Jordan właśnie jego obciąża odpowiedzialnością za rozbicie mistrzowskiej drużyny, to nie zmienia to faktu, iż Krause był jednym z twórców wielkiej dynastii Byków. Swoją legendę wciąż buduje Theo Epstein, który jako menedżer generalny Boston Red Sox świętował pierwszy mistrzowski tytuł Bostonu po 86 latach przerwy, a szefując Chicago Cubs wygrał z nimi World Series po 108 latach przerwy.

O Kim Ng też pewnie - jak o Beane'ie - powstanie film. I nie zabraknie w nim głosów, że już dawno powinna dostać szansę jako menedżer generalny. Po raz pierwszy ubiegała się o takie stanowisko 15 lat temu. Próbowała w Seattle Mariners, San Diego Padres, Los Angeles Angels i San Francisco Giants. Podobno poprzedni właściciel Los Angeles Dodgers - Frank McCourt - rozważał zatrudnienie Kim Ng na najwyższym stanowisku w pionie sportowym i nie chodziło tylko o jej kwalifikacje kandydatki, ale o rozgłos, jaki to by przyniosło. McCourt kochał bowiem sławę i przez to omal nie doprowadził klubu do ruiny. A jeśli chodzi o rolę kobiet w sporcie, to najbardziej wsławił się tym, że zwolnił żonę z funkcji prezesa klubu dokładnie w rocznicę ślubu. Był to wstęp do rozwodu. Dziś Frank McCourt, który sprzedał Dodgers za 2 miliardy dolarów, jest właścicielem Olympique Marsylia i obiecuje jego kibicom złote góry, a Jamie McCourt jest ambasadorką Stanów Zjednoczonych we Francji.

- Po tylu odmowach możesz stracić wiarę, że w końcu się uda - mówiła Kim Ng po prezentacji w nowym klubie. - Ja jednak dobrze się czułam w tym, co robię i nie odbierałam tego jak porażki. Postanowiłam próbować dalej. Czułam, że rozmowy, na które mnie zapraszano, miały pokazać, jak wielka jest otwartość na kobiety i mniejszości.

W końcu Kim Ng udało się rozbić szklany sufit i wkroczyć do królestwa mężczyzn, przeważnie białych. W najważniejszych amerykańskich ligach niewielu jest Afroamerykanów na najważniejszych stanowiskach w klubie. Kim Ng jest dopiero drugą osobą azjatyckiego pochodzenia, która objęła posadę generalnego menedżera. Pierwszym był Rich Cho, który pełnił tę rolę w drużynach NBA - Portland Trail Blazers i Charlotte Hornets.

Ng po prezentacji w nowym klubie została zapytana, co chciałaby przekazać dziewczynom, które dziś ją podziwiają: - Wszystko jest możliwe - odpowiedziała. - Zawsze chciałam być dzieckiem, które chce robić to, co chce i nie martwić się, co powiedzą inni. Gdy Derek powiedział mi, że mam tę pracę, z moich ramion spadł ciężar o wadze pięciu ton. Wkrótce potem zdałam sobie jednak sprawę, że odważnik przetoczył się z jednego ramienia na drugie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.