Nie będzie zgody na klękanie na igrzyskach. Prezydent MKOl nie chce upolitycznienia sportu

Podczas odbierania Pokojowej Nagrody Seulskiej prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach oświadczył, że nie pozwoli, by igrzyska przekształciły się "w rynek różnego rodzaju demonstracji, które dzielą, a nie łączą świat".

Thomas Bach odniósł się w ten sposób do pojawiających się od dłuższego czasu nacisków na MKOl, by pozwolił zawodnikom na gesty solidarności z ruchem Black Lives Matter podczas igrzysk. Już w czerwcu władze olimpijskie wydały jasne oświadczenie, że artykuł 50 karty olimpijskiej nie będzie w żadnym uchylony. Ten przepis brzmi dokładnie tak:

Na obiektach olimpijskich lub innych terenach nie jest dozwolona żadnego rodzaju manifestacja lub propaganda o charakterze politycznym, religijnym lub rasowym.

"To jawne złamanie praw człowieka"- napisała w odpowiedzi na deklarację MKOl organizacja pod nazwą "Global Athlete", która uważa się za "progresywny ruch, mający na celu inspirowanie sportowców i wprowadzanie zmian w świecie sportu".

Zobacz wideo

Uciszanie sportowców doprowadziło do ucisku

"Sportowcy zbyt długo musieli wybierać między rywalizacją w ciszy a opowiedzeniem się za tym, co słuszne. Nadszedł czas na zmiany. Każdy sportowiec musi mieć możliwość używania na platformie sportu swoich gestów i głosu. Uciszanie sportowców doprowadziło do ucisku, milczenie do nadużyć i dyskryminacji w sporcie, Obecny sposób zarządzania sportem czyni zawodników bezsilnymi. (...) Zasady określone w artykule 50. Karty Olimpijskiej są jawnym pogwałceniem praw człowieka".

To nie jedyne naciski na MKOl, by ten pozwolił zawodnikom na wyrażanie swoich przekonań. Podobne głosy można znaleźć w amerykańskiej czy brytyjskiej prasie. I Bach na te naciski odpowiedział w stanowczy sposób.

W sobotę szef MKOl odbierał Pokojową Nagrodę Seulską. To wyróżnienie dla tych, którzy działają na rzecz pojednania dwóch państw koreańskich. Bach został nominowany do nagrody za swój wkład w doprowadzenie do występu jednej koreańskiej reprezentacji, złożonej ze sportowców z Północy i z Południa, podczas zimowych igrzysk w 2018 roku.

Dziękując za nagrodę, prezydent MKOl mówił o oddzieleniu sportu na od polityki. "Podczas igrzysk jesteśmy częścią wydarzenia, które jednoczy świat. Wszyscy jesteśmy tam równi. Każdy szanuje te sam zasady, niezależnie od swojego pochodzenia społecznego, płci, rasy, orientacji seksualnej czy politycznych przekonań - przekonywał Bach.

Duch sportu ponad wolnością słowa

Opisał swoje doświadczenia, gdy naocznie przekonał się, jak sportowcy cierpią z powodu upolitycznienia igrzysk. - Widziałem z okna mojego pokoju w wiosce olimpijskiej dużą grupę sportowców z Afryki ze spakowanymi bagażami. Wielu płakało, inni zwieszali głowy, wyrażając swoją rozpacz. Gdy zapytałem, co się stało, dowiedziałem się, że wyjeżdżają, bo rządy ich krajów w ostatniej chwili ogłosiły bojkot igrzysk".

Potem nawiązał do bojkotu igrzysk w Moskwie w 1980, który "ukarał" tylko zawodników, którzy się do olimpijskiego występu przygotowywali, a żadnych politycznych skutków nie przyniósł. Podobnie zresztą jak rewanż w 1984.

- Te dwa doświadczenia kształtują moje przekonania po dziś dzień. To jasne, że główną misją igrzysk olimpijskich jest zjednoczyć najlepszych sportowców z 206 narodowych komitetów olimpijskich podczas pokojowej rywalizacji sportowej - mówił Bach i dodał później: - Czasem to skoncentrowanie na sporcie wymaga, byśmy pogodzili je z wolnością słowa, z której wszyscy zawodnicy mogą korzystać podczas igrzysk olimpijskich. Powodem, dla którego określamy reguły obowiązujące podczas rywalizacji sportowej i ceremonii, jest duch sportu. Jednocząca siła igrzysk może się ujawnić tylko wtedy, gdy każdy okazuje szacunek i solidarność wobec innych. W przeciwnym razie igrzyska stoczą do rynku demonstracji wszelkiego rodzaju, które dzielą, a nie jednoczą świat.

Dlaczego z przywileju mieliby korzystać tylko Afroamerykanie?

W ten sposób Bach jednoznacznie opowiedział się za pozostawieniem artykułu 50. w niezmienionym kształcie. Nie będzie poluzowania reguł dla sportowców wspierających ruch Afroamerykanów w USA, bo naiwnością byłoby sądzić, że jeden wyłom nie posłużyłby do przełamania całej tamy. Dlaczego bowiem z przywileju mogliby korzystać tylko Afroamerykanie? Dyskryminowanych grup na świecie jest cała masa. Jeszcze więcej tych, którzy uważają się za prześladowanych. Mielibyśmy cały przegląd idei, a komentatorzy oprócz znajomości przepisów sportowych musieliby się uzbroić w "Słownik pojęć i gestów politycznych". Jedni demonstrowaliby za małżeństwami jednopłciowymi, inni za tradycyjnym modelem rodziny. Jedni przypominaliby o ofiarach kolonizacji, inni o tysiącach mordowanych za swoją wiarę chrześcijan. Wyznawcy islamu przypominaliby o islamofobii i że nie ma Boga prócz Allacha. Wtedy do szturmu ze swoimi hasłami ruszyliby dyskryminowani takimi słowami ateiści. Pijarowcy - szczególni ci na usługach niedemokratycznych reżimów - prześcigaliby się w pomysłach jak upokorzyć przeciwników politycznych, a sportowcy posłusznie musieliby wykonywać ich rozkazy. Naprawdę nikt z domagających się poluzowania artykułu 50. nie ma na tyle wyobraźni, żeby uświadomić sobie, że to wielu sportowcom wolność odbierze?

A co z tymi, którym się zachce na podium wyśmiewać z jakiejś religii, czy przekonań politycznych? Przecież oni też będą korzystać ze swojej wolności wypowiedzi.

Bach wskazuje, że są miejsca, gdzie dla innych wartości warto się samoograniczać. - Igrzyska olimpijskie nie mogą zapobiegać wojnom i konfliktom. Nie mogą wskazać wszystkich politycznych i społecznych wyzwań w naszym świecie. Ale mogą być przykładem świata, gdzie każdy darzy szacunkiem każdego i respektuje te same reguły. One mogą inspirować nas, jak rozwiązywać problemy w przyjaźni i solidarności. One mogą budować mosty prowadzące do lepszego zrozumienia między ludźmi. W ten sposób mogą otworzyć drzwi pokojowi - dodał Bach.

Warto na koniec zauważyć, że słowa Bacha padają w chwili, gdy coraz głośniej słychać o możliwym bojkocie zimowych igrzysk olimpijskich, które w 2022 roku odbędą się w Pekinie.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.