Wojna stuletnia, która zniszczyła najpopularniejszą dyscyplinę sportową świata

W Japonii w ostatni weekend rozpoczął się Puchar Świata w rugby. To jedna z największych imprez sportowych na świecie, jeśli chodzi o zainteresowanie kibiców. Dziś byłoby ich znacznie więcej, gdyby nie klasowe przekonania angielskich dżentelmenów w XIX wieku.

Kiedrosport autorstwa dziennikarza Sport.pl Michała Kiedrowskiego to cykl tekstów o sporcie, jego okolicach i dyscyplinach, o których rzadko można przeczytać w polskim internecie. Co wtorek o 19:00 na Sport.pl i Gazeta.pl.

Dlaczego rugby podbiło świat?

Gry z piłką modne były w Anglii od średniowiecza, ale podział na rugby i piłkę nożną ukształtował się dopiero w połowie XIX wieku, a i nawet wtedy nie był ostry. Jak twierdzi brytyjski historyk sportu Tony Collins, tak było aż do lat 80. tamtego stulecia. I co może się wydawać dziwne dzisiejszym kibicom sportu, w Brytyjskim Imperium dominowało rugby. Jak pisał sportowy magazyn "The Field" w styczniu 1884 r. grę w rugby preferowała klasa robotnicza, a piłkę nożną (w oryginale: association rules - od tej nazwy powstała w Anglii skrócona nazwa soccer) klasy wyższe.

Owalna piłka szturmem zdobyła największe, zdominowane przez białych kolonizatorów, dominia brytyjskie. W Kanadzie pierwszy związek klubów rugby nazwany Foot Ball Association of Canada powstał już w 1873 r., zaledwie dwa lata po angielskim Rugby Football Union. W Australii i Nowej Zelandii pierwsze kluby rugby i futbolu zwanego później australijskim narodziły się na przełomie lat 50. i 60. XIX stulecia, kluby piłkarskie wystartowały długo później i aż do lat 90. XX wieku najpopularniejszy dziś sport świata nie miał żadnego znaczenia na Antypodach. W Afryce Południowej było podobnie. Pierwsze rozwinęło się tam rugby i to ono pozostało sportem dominującym aż do zniesienia apartheidu w 1992 r.

Stany Zjednoczone nie były co prawda już wtedy brytyjską kolonią, ale należały do kręgu anglosaskiej kultury. I tam najpierw dotarł futbol bardziej podobny do dzisiejszej piłki nożnej. Jednak pod wpływem Kanadyjczyków najpopularniejszym sportem zimowym - bo w lecie dominował baseball - stała się w USA gra zbliżona do rugby, z której wyłonił się później futbol amerykański.

To był Harry Potter dziewiętnastego wieku

Jak twierdzi Collins, rugby zyskało popularność głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, był to sport, który najbardziej pasował do bardzo popularnego wtedy trendu myślowego określanego "muskularnym chrześcijaństwem". To idea, która głosiła starożytne hasło mens sana in corpore sano (w zdrowym ciele zdrowy duch). Tężyzna fizyczna miała być emanacją rozwoju duchowego. Sport stał się sposobem kształtowania charakteru.

Drugim powodem ogromnej popularności rugby był bestseller angielskiego pisarza Thomasa Hughesa: "Szkolne lata Toma Browna". Po raz pierwszy książka została wydana w 1853 r., a potem była wielokrotnie wznawiana. Uchodzi za pierwszą powieść dla młodzieży o latach szkolnych. Choć przeznaczona była dla młodych czytelników, to sięgali po nią i dorośli. Pod koniec XIX wieku znalazła się na liście stu najważniejszych powieści wszech czasów magazynu "The Bookman". Losy Toma Browna były potem inspiracją J.K. Rowling przy pisaniu książek o Harrym Potterze.

Bohater książki Hughesa chodził do szkoły w angielskim Rugby i tam uprawiał futbol, który dał początek rugby. I tak, jak czytelników powieści Rowling rozpalają dziś opisy meczów w quidditcha, tak 150 lat temu to sam czuli ci, którzy czytali o meczach Toma Browna w rugby. Różnica jest taka, że bohatera książki Hughesa łatwiej było naśladować niż Harry'ego Pottera.

Wojna stuletnia wyniszczyła rugby

I zwycięskiemu pochodowi rugby przez świat położyli kres sami Anglicy. Stało się to dokładnie w 1886 r. Wtedy angielska federacja Rugby Football Union oświadczyła, że rugby pozostanie sportem czysto amatorskim. Zaś rozumienie amatorstwa było posunięte do granic absurdu. Zawodnik nie mógł dostawać żadnych pieniędzy ani jako wynagrodzenie za grę, ani jako zwrot kosztów nieobecności w pracy związanych z wyjazdem na mecz, ani jako rekompensatę za utracony zarobek z powodu kontuzji odniesionej podczas gry. Oznaczało to po prostu jedno: klasa robotnicza won z boisk do rugby!

Rugby miało być odtąd sportem dla kasy średniej i wyższej w Anglii. Konflikt doprowadził do zahamowania rozwoju rugby na Wyspach Brytyjskich. Doszło do rozłamu, w efekcie którego robotnicze kluby z północy Anglii wprowadziły zawodowstwo i utworzyły osobny związek. Dały w ten sposób początek nowej dyscyplinie sportu zwanej u nas rugby trzynastoosobowym, a w krajach anglosaskich: rugby league. Amatorskie rugby zwalczało zawodowe dyskwalifikując zawodników i kluby. Bezpardonowa walka trwała 100 lat. Zawieszenie broni podpisano dopiero w 1995 r.

Podobny konflikt miał miejsce w piłce nożnej w 1885 r. Ale gdy zawodowe kluby utworzyły Brytyjski Związek Piłki Nożnej, władze dotychczasowej federacji (Football Association) odpowiedziały dopuszczeniem zawodowców do gry. Ta decyzja zapobiegła rozłamowi i umożliwiła piłce nożnej sukces, jakim cieszy się do dziś. Bo to nieprawda, że piłka nożna zawdzięcza swoją popularność pięknu gry czy prostocie przepisów. Główną przyczyną jej popularności jest fakt, że była pierwszą grą zespołową, która się sprofesjonalizowała jeśli chodzi o samych zawodników oraz kluby i ligi. I nawet jeśli np. w Niemczech do lat 60. czy w Polsce do 1989 r. piłkarze oficjalnie byli amatorami, to nikt nie zabraniał im przyjmować pieniędzy pod pozorem zwrotu kosztów uprawiania sportu czy fikcyjnego etatu w zakładzie pracy.

Rugby tylko dla dżentelmenów

Z tym wszystkim walczyły władze rugby. Arthur Budd, szef RFU w latach 1888-89, nazwał wprowadzenie zawodowstwa w piłce nożnej "zalegalizowaniem bękarta". Budd wszystkimi siłami dążył do tego, aby rugby było miejscem, gdzie "dżentelmeni mogą uprawiać futbol raz na tydzień jako ulubioną rozrywkę, nie będąc zmuszonymi do poświęcenia mu całego swojego czasu na doskonalenie umiejętności".

W obawie przed obudzeniem demona zawodowstwa RFU przez ponad 100 lat nie pozwalało na organizację ogólnokrajowych rozgrywek. Puchar Anglii zainaugurowano dopiero w 1972 r., a z rywalizacją ligową ociągano się aż do 1987 r.

Z tych samych powodów światowe władze federacji rugby (wcześniej International Rugby Football Board, a obecnie World Rugby) przez całe dziesięciolecia były przeciwne rozgrywaniu globalnego turnieju w rugby oraz włączeniu tej dyscypliny sportu do programu olimpijskiego. Tony Collins mówi magazynowi "Forbes":

RFU i większość członków IRFB uważała organizację Pucharu Świata za otwarcie drzwi zawodowstwu

Aż dziw, że przy tak archaicznym podejściu rugby w ogóle przetrwało stulecie jako popularna dyscyplina sportu w wielu regionach świata.

Ostatecznie władze rugby ustąpiły i zdecydowały się na rozegranie mistrzostw świata. Pierwszy Puchar Świata odbył się w Australii i Nowej Zelandii w 1987 r. Obecna - dziewiąta  edycja - rozgrywana jest w Japonii.

Obawy dżentelmenów okazały się słuszne. Rozgrywanie Pucharu Świata otwarło w rugby drzwi zawodowcom. Przepisy o amatorstwie porzucono w 1995 r. Teraz rugby nadrabia sto straconych lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.