Oskarżona o homofobię gwiazda rugby walczy w sądzie o swoje miliony

Sprawa Israela Folau podzieliła Australię. Jego post na Instagramie australijska federacja rugby uznała za homofobiczny i zerwała z nim kontrakt - w klubie i reprezentacji. Zawodnik walczy o powrót do drużyny przed sądem, a wspierają go nawet ci, którzy jego poglądy uważają za głupie.

Folau jest gwiazdą rugby. I to wielką. W reprezentacji kraju zagrał ponad 70 razy, wliczając w to występy w tzw. "trzynastkach" - wersji rugby, która w Australii jest znacznie popularniejsza niż szeroko znana na świecie gra w piętnastoosobowych składach. Jest najlepszym zawodnikiem wszech czasów, jeśli chodzi o liczbę przyłożeń w rozgrywkach Super Rugby - swoistej Ligi Mistrzów dla drużyn klubowych z Australii, RPA, Nowej Zelandii i Argentyny. Natomiast w meczach reprezentacji kraju tylko trzech Australijczyków w historii było od niego pod tym względem lepszych. Folau swój rekord śrubowałby jeszcze w tym roku, bo był brany pod uwagę jako podpora drużyny narodowej w zbliżającym się Pucharze Świata. Wszystko jednak wskazuje, że w Japonii nie zagra.

Folau stracił miliony

A to przez post na Instagramie, na którym zmieścił obrazek z przesłaniem: "OSTRZEŻENIE. Pijacy, homoseksualiści, cudzołożnicy, kłamcy, złodzieje, ateiści, bałwochwalcy. Piekło na was czeka. Żałujcie. Tylko Jezus ocala". Ten wpis australijska federacja rugby (Rugby Australia) uznała za homofobiczny. Do rozpatrzenia sprawy związek powołał specjalny trybunał, który orzekł, że Folau pogwałcił obowiązujący go kontrakt i zerwał z nim umowę. Równocześnie zawodnik stracił też miejsce w klubowej drużynie - New South Wales Waratahs, której właścicielem też jest Rugby Australia. Umowa warta była 4 mln dolarów australijskich, które Folau miał zarobić do 2022 r. w klubie i reprezentacji.

Rugbista nie zgodził się z decyzją. Odwołał się do australijskiego odpowiednika sądu pracy, zarzucając australijskiemu związkowi rugby, że został zwolniony z powodu wyznawanej przez siebie religii. Argumentuje przy tym, że żaden z punktów jego kontraktu z federacją nie zabraniał mu wyrażania swojej wiary. Folau, jest od 2011 r. członkiem kościoła zielonoświątkowego Zbory Boże i uważa się za głęboko wierzącego chrześcijanina. Mówi, że codziennie czyta Biblię i Jezus Chrystus jest "kamieniem węgielnym każdej rzeczy w jego życiu".

Swoje racje wyłożył w wywiadzie telewizyjnym, którego udzielił stacji Sky News. - W tym nie było nic osobistego. Chciałem tylko podzielić się przesłaniem miłości, którym Bóg próbuje objąć wszystkich ludzi. Umiem na to spojrzeć z obu stron. Jeśli miałbym dziecko, które byłoby uzależnione od narkotyków, nadal bym jego kochał bezwarunkowo. To jest coś, czym chciałbym się dzielić w miłości.

Rugby Australia wierzy w swoje racje

W wywiadzie Folau powiedział też, że australijska federacja oferowała mu pieniądze za usunięcie posta z Instagrama. Władze związku natychmiast zaprzeczyły tym słowom.

Kierująca związkiem Raelene Castle jest przekonana o słuszności decyzji podjętej przez Rugby Australia. - To jest kwestia pracownicza i nie dotyczy wiary ani swobody wypowiedzi - powiedziała działaczka. - Każdy, kto śledzi Israela w mediach społecznościowych, może zauważyć, że umieszczał tam religijne przesłania otwarcie i w wolny sposób przez ostatnich kilka lat. Spotkaliśmy się w zeszłym roku i jasno postawiliśmy sprawę, że każdy post albo komentarz w mediach społecznościowych, który będzie w jakiś sposób wyrażał brak szacunku dla ludzi ze względu na ich seksualność, zakończy się postępowaniem dyscyplinarnym.

Folau domaga się nie tylko przywrócenia do pracy, czyli gry w klubie i reprezentacji, ale również przeprosin ze strony związku i 10 mln odszkodowania. Na pokrycie kosztów sądowej walki ogłosił najpierw zbiórkę na stronie platformy crowdfundingowej GoFundMe. Jednak zbiórka została przerwana z uwagi na naruszenie regulaminu, czyli podejrzenie, że fundusze zostaną wykorzystane do "promowania dyskryminacji". Z pomocą Folau pospieszyła organizacja Australian Christian Lobby, która zebrała w ciągu dwóch dni 2 miliony dolarów. Zbiórkę przerwano, uzależniając jej kontynuowanie od rzeczywistych kosztów, jakie zawodnik poniesie na proces.

Australijczycy boją się o wolność religijną

Sprawa mocno podzieliła Australijczyków. W internetowym sondażu na stronie portalu news.com.au oddano aż 150 tysięcy głosów. 53 procent głosujących było za ukaraniem Foalu, a 47 przeciw. 22 procent natomiast uważa, że ukarana powinna być też żona zawodnika - reprezentantka Nowej Zelandii w netballu (gra podobna do koszykówki, uprawiana w krajach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów) Maria Folau, która na instagramie poprosiła o wsparcie dla męża. Portal pytał też czytelników, czy obawiają się o swoje religijne wolności. I tu aż 37 procent - grubo ponad połowa tych, którzy uważają się za religijnych - odpowiedziała twierdząco.

Sprawa jest też szeroko komentowana przez polityków. W ostatni poniedziałek głos zabrał w niej niedawny wicepremier Barnaby Joyce. - Myślę, że wiele z tego, co powiedział Folau, jest po prostu kompletnie głupie. Ale to jego prawo do bycia głupim - powiedział. - Wszędzie mamy ludzi, którzy mają ból dupy. Są w każdym biurze. Ale to jeszcze nie powód, by od razu ich zwalniać, dlatego że nas denerwują - dodał.

Sprawa Folau okazała się też na tyle doniosła, że rządząca w Australii konserwatywna koalicja zamierza jeszcze w tym roku przegłosować w parlamencie specjalną ustawę zapobiegającą dyskryminacji ze względu na religię.

Polubownego rozwiązania nie będzie

- To ma wielki wpływ na występy drużyny i reputacje całego rugby. Wszyscy mówią tylko o tym, a nikt nie mówi o sporcie. W interesie naszej gry jest znalezienie polubownego rozwiązania, ale żadna ze stron nie chce ustąpić ze swojego stanowiska - mówi Roger Davis, szef regionalnego związku rugby Nowej Południowej Walii, cytowany w "Sydney Morning Herald". - Możesz umrzeć za swoje zasady albo być pragmatyczny. Nikt w tym sporze nie wygra - dodaje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA