Para Michał Łogosz/Robert Mateusiak w Singapurze miała rozpocząć poważne przygotowania do sierpniowych mistrzostw świata w Los Angeles.
- Oprócz startów w Azji, zamierzaliśmy przede wszystkim "sparować" z najsilniejszymi deblami świata - mówi Mateusiak. - To była część większego planu, który miał zapewnić nam szczyt formy na mistrzostwa świata.
Niestety, podczas zgrupowania w Zakopanem suwalski badmintonista doznał urazu, grając w... koszykówkę.
- W pełnym biegu wszedłem pod kosz, ale krzywo stanąłem i wbiłem kostkę w parkiet. Ból poczułem aż w plecach - opowiada Mateusiak. - Lekarze orzekli, że mam pękniętą kość, a poza tym naderwane ścięgno. Gdy zapytałem, jak długo będzie trwała przerwa w treningach, doktor żartobliwie dodał: proszę spytać wróżki. Dopiero po 14 dniach rehabilitacji zeszła mi opuchlizna, ale ból w kostce odczuwam nadal.
Mateusiak ma za sobą ponad dwa tygodnie leczenia, a jeszcze przez kolejne dwa będzie chodził w specjalnym stabilizatorze. Do tego dochodzi wcześniejszy urlop, który trwał miesiąc.
- Tak długiej przerwy nie miałem jeszcze w karierze - z żalem w głosie dodaje badmintonista. - Przygotowania do mistrzostw świata wzięły w łeb. Nie jedziemy do Singapuru ani do Malezji. Mistrzostwa świata już za pięć tygodni. Sukcesem będzie dojście do zdrowia i sam start. Mieliśmy chrapkę na dobry wynik w Los Angeles, ale nie mamy już na to szans. Trudno, ale nie uważam, że stracony jest cały sezon. Kolejne ważne zawody są w październiku.
Pod nieobecność męskiego eksportowego debla SKB w Singapurze (turniej z pulą nagród w wysokości 170 tys. dolarów) wystąpią polskie deblistki, notowane na 19. miejscu w światowym rankingu: Kostiuczyk/Augustyn. Polki miały sporego pecha w losowaniu. Już w pierwszej rundzie trafiły na rozstawione w turnieju z numerem drugim Chinki: Yili Wei/Tingting Zhao. Zawodniczki z Polski doskonale znają te rywalki, spotykały się z nimi już dwukrotnie. Niestety, oba spotkania przegrały. Kolejny mecz zagrają w czwartek.