Najpierw w biało-zielonej alei sław odsłonięta została uroczyście gwiazda Kaczmarka. Potem na trybunie honorowej jubilat przyjmował od przyjaciół - nie tylko tych z boiska - prezenty, bukiety kwiatów i gorące życzenia. Po ich odebraniu przeniósł się tam, gdzie czuje się najlepiej, czyli na trenerską ławkę i poprowadził do gry zespół Czerwonych. Wystąpili w nim m. in. jego syn Marcin, obecnie trener Lechii, i największa gwiazda festynu Jerzy Dudek.
Bohater finału Ligi Mistrzów, od kiedy pojawił się na stadionie, nie miał ani chwili spokoju. Non stop oblegany był przez kibiców błagających go o wspólne zdjęcie i autografy. Podpis Dudka chcieli zdobyć wszyscy - jeden z ochroniarzy pilnował porządku w białej koszuli, na której widniał wielki autograf Dudka napisany czarnym flamastrem. Zdecydowanie więcej spokoju polski bramkarz miał na boisku. W pierwszej połowie meczu gwiazd nie miał zbyt wiele okazji do pokazania swoich umiejętności, dlatego żeby zadowolić fanów, nawet nie najgroźniejsze strzały bronił efektownymi paradami. W przerwie meczu Jerzy Dudek stanął natomiast naprzeciwko ośmiu śmiałków, którzy wpłacili po tysiąc złotych na specjalny fotel dla chorego na posocznicę kibica Lechii Pawła Wyglądały. W nagrodę każdy z nich mógł ustawić sobie piłkę na jedenastym metrze i podobnie jak piłkarze Milanu w finale Champions League spróbować pokonać tańczącego na linii bramkowej Dudka. Udało się to tylko jednemu: technicznym strzałem Dudka pokonał Piotr Leleń (za drugim razem do siatki trafił jeden z holenderskich gości). 2200 złotych za swój strzał wrzucił do urny prezes Olimpii Sztum (teraz przejmuje Pomezanię Malbork) Andrzej Parafiniuk. Do piłki podszedł w kowbojskim kapeluszu i w samych skarpetkach. Widząc to, Dudek także zdjął buty i stanął w bramce w samych getrach. Parafiniuk strzelił obok słupka. - Noga mi siadła na skarpecie, nieczysto trafiłem w piłkę, ale liczy się zabawa i to, że możemy pomóc potrzebującym - powiedział Parafiniuk.
Na pomoc dla Wyglądały przeznaczone zostały także pieniądze uzyskane z licytacji reprezentacyjnej koszulki Dudka i rękawic, w których bronił podczas finału Ligi Mistrzów. Ostra licytacja trwała do końca meczu, ostatecznie trykot sprzedano za 1300 złotych, a rękawice za 1000. W drugiej połowie, kiedy Dudek już nie bronił, zaczęły padać gole. Cztery z siedmiu bramek strzelili Zieloni, wśród których nieźle poczynał sobie były premier Jan Krzysztof Bielecki, i to oni wygrali benefisowy mecz.
Po meczu pod szatniami trwała zaciekła walka o koszulki zawodników. Każdy wychodzący z szatni zawodnik witany był owacjami. Sporą owację otrzymał także...,Igor z serialu "Na Wspólnej", a większy aplauz był tylko, kiedy do czarnego terenowego "Hammera" Tomasza Iwana przedzierał się otoczony przez ochronę Dudek. - Marzę, żeby takie gwiazdy nie przyjeżdżały na Lechię tylko na jubileusze, ale żeby grały tu na co dzień - westchnął straszy pan, opędzając się od walczących o kolejną koszulkę młodych chłopców.
Czerwoni - Zieloni 3:4 (0:0)
Bramki: Kucharski 2, Kubica - Włodarczyk 2, Kryszałowicz, Nazaruk
Czerwoni: Jerzy Dudek - Ariel Jakubowski, Tomasz Wieszczycki, Marcin Kaczmarek, Bartosz Jurkowski, Tomasz Iwan, Rafał Kaczmarczyk, Sławomir Wojciechowski, Cezary Kucharski, Andrzej Niedzielan, Andrzej Kubica oraz Andrzej Bledzewski, Tomasz Borkowski, Maciej Kalkowski
Zieloni: Sebastian Przyrowski - Aleksander Cybulski, Radosław Michalski, Jarosław Bieniuk, Marek Jóźwiak, Sławomir Nazaruk, Maciej Bykowski, Radosław Bartoszewicz, Tomasz Sokołowski, Paweł Kryszałowicz, Piotr Włodarczyk oraz Grzegorz Król, Moussa Yahaya, Jan Krzysztof Bielecki
Cytat meczu:
"Mój syn jest niezależny jak Statua Wolności" - Bogusław Kaczmarek na pytanie o to, czy pomaga synowi Marcinowi w pracy trenerskiej