ANDRZEJ OLSZEWSKI (26 spotkań - wszystkie od początku do końca; wpuścił 21 goli). Jesienią spisywał się bardzo dobrze, ale trener Adam Nawałka chciał dać również szansę Łukaszowi Załusce. Niewątpliwie ta rywalizacja dobrze wpłynęła na postawę Olszewskiego, który w tym sezonie poprawił się zwłaszcza w grze na przedpolu. Wiosną był już, niestety, pewniakiem do bramki i zdarzały mu się poważniejsze błędy. Kilka goli można śmiało zapisać na jego konto. Ocena (w skali 1-6): 4,25.
JACEK CHAŃKO (31 spotkań, tylko jedno z ławki - kiedy wracał do gry po kontuzji; 2691 minut na boisku; 4 gole, 3 asysty; 8 żółtych kartek). Jesienią prezentował bardzo równą, wysoką formę. Na koniec rundy Nawałka przestawił go jednak ze środkowego pomocnika na lewego obrońcę. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Chańko bardziej zaangażował się w grę defensywną (wcześniej można było mieć do tego zastrzeżenia), nie tracąc nic z walorów ofensywnych. Właśnie w rundzie wiosennej strzelił trzy bramki - wszystkie po stałych fragmentach gry w zamieszaniu podbramkowym, prawą nogą - i zaliczył trzy asysty. Lewą stroną boiska, gdzie doskonale uzupełnia się z Pawłem Sobolewskim, przeprowadzana była większość ataków Jagiellonii. Szkoda tylko, że żaden ze strzałów Chańki z dystansu nie wpadł do siatki. Ocena: 4,75.
ROBERT KOLASA (17 spotkań, tylko jedno z ławki - kiedy wracał do gry po kontuzji; 1463 minuty na boisku). Doświadczony zawodnik wzmocnił Jagiellonię na przełomie sierpnia i września. Kierował czteroosobowym blokiem obronnym tak dobrze, że białostoczanie nie przegrali z nim w składzie żadnego spotkania w rundzie jesiennej. Niestety, od początku rundy wiosennej zmagał się z kontuzją. Wrócił na boisko dopiero na cztery ostatnie mecze sezonu, ale było widać w jego grze przerwę w treningach. Ocena: 4,5.
PRZEMYSŁAW KULIG (33 spotkania; 2634 minuty na boisku; 5 goli, 5 asyst; 6 żółtych kartek). Niezwykle ambitny i waleczny. Bezsporną i największą jego zaletą jest to, jak doskonale odnajduje się pod bramką rywali - strzela gole lub asystuje. Niestety, częściej niż w poprzednim sezonie przegrywał pojedynki w defensywie (kiedyś, obserwując jego grę, wydawało się to niemożliwe). Ma braki w wyszkoleniu technicznym. Gdyby swoje przebojowe rajdy prawą stroną boiska potrafił wykończyć dokładnym podaniem lub celnym strzałem, byłby pewniakiem do gry na boku obrony nawet w pierwszej lidze. Ulubieniec białostockich kibiców. Ocena: 4,25.
ADRIAN NAPIERAŁA (22 spotkania; 1585 minut na boisku; 2 gole; 1 czerwona kartka). Został sprowadzony przed sezonem, by w Jagiellonii udowodnić swoje duże możliwości. Okazało się jednak, że wcale nie przez przypadek siedział na ławie w Pogoni Szczecin. Długie momenty gry na bardzo dobrym poziomie przeplata pojedynczymi błędami, które - co najgorsze - niemal zawsze mają złe konsekwencje. Jednak możliwości, poparte także niezłymi warunkami fizycznymi, do gry na wysokim poziomie niewątpliwie posiada. Ocena: 4.
ŁUKASZ NAWOTCZYŃSKI (14 spotkań; 1203 minuty na boisku). Ma wiele podobnych cech do Napierały, ale większe doświadczenie boiskowe i popełnia mniej błędów. Niestety, one się zdarzały. Gra bardzo ofiarnie, co nieraz kończyło się kontuzjami. Posiada bardzo daleki wrzut z autu, który jednak rzadko był skutecznie wykorzystywany. Ocena: 4,25.
KRZYSZTOF ZALEWSKI (33 spotkania; 2719 minut na boisku; 6 żółtych kartek). Może tylko żałować, że nie urósł kilka centymetrów więcej (mierzy 177 cm), bo wtedy miałby pewne miejsce na środku obrony. W drugiej lidze zresztą i tak trudno znaleźć lepszego do gry na tej pozycji. Braki nadrabia bowiem mądrością boiskową. Potrafi doskonale przewidywać sytuację. Często przy stałym fragmencie gry rywali to właśnie on wybija głową piłkę z pola karnego. Jest bardzo uniwersalny. Trener Nawałka wykorzystywał go na lewej i prawej obronie, a nawet na środku pomocy. Przed rundą wiosenną wygrał rywalizację z Kuligiem o miejsce w składzie. Posiada duże umiejętności w grze defensywnej, ale jest pasywny przy atakach. Chociaż zaprzeczył temu w ostatnich kolejkach - grając w Łodzi na prawej obronie, a w Gdyni na środku pomocy. Ocena: 4,25.
MARIUSZ DZIENIS (19 spotkań, tylko dwa pełne; 699 minut na boisku). Od dawna mówi się tylko, że ma wielkie możliwości, których nie wykorzystuje. W rundzie jesiennej częściej dostawał szanse gry, ale tego nie udowodnił. Wiosną zwykle w kadrze meczowej, jednak na boisku pojawiał się prawie wyłącznie w rezerwach. Trener Nawałka kazał mu teraz szukać innego klubu. Może jak będzie grał systematycznie, przekonamy się o jego umiejętnościach? Ocena: 3,25.
DARIUSZ ŁATKA (29 spotkań; 2531 minut na boisku; 1 gol, 6 asyst). Mały ciałem, wielki duchem. Największy "walczak" w drużynie, nie odpuszcza nikomu i gra bardzo ofiarnie. Piłkarz niemal kompletny: doskonały w defensywie, bardzo aktywny w ataku. Rundę jesienną miał trochę słabszą, ale on poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Wiosną zaliczał się do zdecydowanie wyróżniających się graczy Jagiellonii. Ocena: 4,75.
JACEK MARKIEWICZ (25 spotkań; 2197 minut na boisku; 1 gol - z rzutu karnego, 5 asyst; 12 żółtych kartek). Człowiek od czarnej roboty. Wykonuje masę pracy w defensywie. Zbyt łatwo łapie żółte kartki - część z nich mógł uniknąć, ale on nie odpuszcza nikomu. Powinien więcej udzielać się w okolicach pola karnego rywali. Moglibyśmy się przekonać o jego umiejętnościach gry głową i oddania skutecznego strzału z dystansu. Ocena: 4,5.
PAWEŁ SOBOLEWSKI (35 spotkań - wszystkie i w każdym w podstawowym składzie; 3036 minut na boisku; 3 gole, 10 asyst). Najlepszy piłkarz Jagiellonii w minionym sezonie, rozegrał najwięcej meczów i najwięcej minut, miał najwięcej asyst. A w poprzednim sezonie przebijał się jeszcze do podstawowego składu białostoczan. W takim razie nie sposób doczekać się tego, co zaprezentuje w następnym sezonie. Główny motor napędowy akcji ofensywnych naszego zespołu (ale podciągnął się również w defensywie). Doskonały w pojedynkach jeden na jeden, posiada przy tym bardzo dobre podanie. Miał rewelacyjną rundę jesienną. Wiosną nie był już tak błyskotliwy, ale wciąż zaliczał się do najlepszych w drużynie. Ocena: 5.
ROBERT SPEICHLER (30 spotkań; 2450 minut na boisku; 4 gole, 7 asyst). Jak ważną jest postacią w zespole, przekonaliśmy się w meczach wiosennych, kiedy nie mógł grać z powodu kontuzji. Jesienią jeden z kluczowych graczy w grze ofensywnej. Wiosną zdarzały mu się nierówne występy, w których zaliczał zbyt dużo strat przy rozegraniu piłki. Ale kto, tak jak on, może celnie podać na kilkadziesiąt metrów? Jednym - nieraz niekonwencjonalnym - zagraniem otwiera kolegom drogę do bramki przeciwnika. Ocena: 4,75.
WOJCIECH KOBESZKO (16 spotkań - tylko jedno wiosną; 1186 minut na boisku; 8 goli). Ten sezon zapamięta na całe życie. Początkowo trener Nawałka odesłał go nawet na trybuny, bo marnował sytuację za sytuacją. Szybko wrócił do składu i stał się od razu jednym z najlepszych graczy. Strzelał gola za golem, przymierzał się do przenosin do pierwszej ligi. Niestety, przed końcem rundy jesiennej doznał kontuzji. Na boisko wrócił dopiero w ostatniej kolejce sezonu. Ocena: 4,5.
ERNEST KONON (26 spotkań - tylko dwa od początku do końca; 1315 minut na boisku; 5 goli). Przyszedł do Jagiellonii jesienią po długim okresie rehabilitacji, nie chcieli go w Widzewie, Podbeskidziu. Bardzo długo dochodził do siebie. Wydawało się, że nie ma szans, by Nawałka zdecydował się zatrzymać go w klubie. I wtedy właśnie - w 26. kolejce spotkań - Konon zaczął strzelać bramki. Do końca sezonu zdobył ich cztery i zmusił trenera do zmiany decyzji. Miejmy nadzieję, że o jego prawdziwej wartości przekonamy się dopiero w następnym sezonie. Ocena: 3,75.
PIOTR MATYS (16 spotkań; 994 minuty na boisku). Na początek należy podkreślić, że wiązano z nim ogromne nadzieje i być może także dlatego, już go w Jagiellonii nie ma. Podobnie jak Konon, przyszedł do klubu po kontuzji, z tym że kilka miesięcy później. Początek miał udany - wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Niestety, już w pierwszym meczu dopadł go pech - po zderzeniu głowami z rywalem został odwieziony do szpitala. Nie strzelał bramek, nie wypracowywał sytuacji kolegom. Trener Nawałka próbował go w pomocy, gdzie Matys też spisywał się blado. Ocena: 3,25.
TOMASZ PAWLAK (23 spotkania - tylko jedno całe; 1186 minut na boisku; 3 gole). Jesienią dolegały mu kontuzje. Wrócił na dwie ostatnie kolejki i strzelił dwie bramki, ale zespół wtedy tylko remisował. Z wielkimi nadziejami przystępował do rundy wiosennej, w której - mimo że zdrowie mu dopisywało - zdobył tylko jedną bramkę (i zespół przegrał). Marnował mnóstwo sytuacji strzeleckich, w polu karnym nie potrafił zupełnie się odnaleźć. Dużo lepiej spisywał się poza nim. Przyjmował trudne podania, potrafił przytrzymać piłkę, rzadko kiedy ją tracił. Ocena: 3,5.
DZIDOSŁAW ŻUBEREK (28 spotkań - żadnego w pełnym wymiarze czasowym, aż 23 z ławki; 921 minut na boisku; 6 goli). Wielu już dawno przekreśliło tego zawodnika, a on wciąż pozostaje doskonałym dżokerem w talii Adama Nawałki. Nie ma sił na walkę, jakiej wymaga trener, przez więcej niż 45 minut. Ale jak wejdzie na boisko, potrafi poderwać drużynę do ataku. Jest drugim strzelcem zespołu. Gra trochę ślamazarnie, ale bardzo efektywnie. Ocena: 3,75.
ŁUKASZ ZAŁUSKA, bramkarz (9 spotkań, z czego jedno w Pucharze Polski - wszystkie od początku do końca; wpuścił 10 goli). W poprzednim sezonie bronił praktycznie tylko pod nieobecność kontuzjowanego Andrzeja Olszewskiego. Trener Adam Nawałka postanowił dać mu szansę, głównie po to, by zmobilizować go do dalszej pracy. Wystawiał więc do gry na zmianę - co kilka spotkań - Załuskę i Olszewskiego. Obaj prezentowali się bardzo przyzwoicie, chociaż piłkarze woleli mieć za plecami Olszewskiego. Załuska odwdzięczył się Nawałce tym, że zimą wybrał niemal identyczną ofertę Kolportera Kielce, gdzie siedział na ławce rezerwowych.
MARCIN WARAKOMSKI, obrońca (7 spotkań, z czego jedno w Pucharze Polski; 6 w wyjściowym składzie; 535 minut na boisku). Przyszedł do Jagiellonii zimą 2004 r., by podjąć rywalizację o miejsce na prawej stronie obrony. Praktycznie nie otrzymał żadnej okazji do gry na swojej pozycji. Zarówno trener Mroziewski, jak i Nawałka wykorzystywali go do łatania dziur w składzie, przeważnie na lewej stronie obrony, chociaż zagrał także na środku. Przydałby się w rundzie wiosennej, ale musiał odejść do Zagłębia Sosnowiec, gdzie pełnił podobną rolę.
ŁUKASZ TUPALSKI, obrońca (7 spotkań; 6 w wyjściowym składzie; 567 minut na boisku). Niezłe warunki fizyczne, waleczny, ambitny, a przy tym zadziorny. Być może przez to nie pasował trenerowi Nawałce do jego zespołu i rundę wiosenną spędził w rezerwach. W rundzie jesiennej miał trochę kłopotów zdrowotnych, przez co nie mógł w pełni zaprezentować swoich umiejętności.
TALES SCHUTZ, napastnik (8 spotkań; 6 w wyjściowym składzie; 401 minut na boisku; 2 gole). Tylko w polu karnym rywali wiedział, co ma robić - od razu szukał okazji do oddania strzału. Poza nim zupełnie zagubiony. Przyjechał zimą z Brazylii, ale miał braki w wyszkoleniu technicznym.
GRZEGORZ JUZWA, pomocnik (3 spotkania; 1 w podstawowym składzie; 51 minut na boisku). 19-latek, którego trener Nawałka wypatrzył w zespole juniorów i wziął do swojej kadry. Otrzymał szansę debiutu i na razie tyle. Ma talent, ale sporo pracy przed nim.
MARIUSZ SIARA, pomocnik (6 występów, z czego jeden w Pucharze Polski; 152 minuty na boisku). Miał nawiązać rywalizację z Łatką, Sobolewskim... W lidze zagrał kilka końcówek i zimą wypożyczony został do Mlekovity Wysokie Mazowieckie.
MARCIN DWORZAŃCZYK, napastnik (2 występy; 64 minuty na boisku). 20-latek, zmarnowany talent. Wytrzymywał z nim tylko trener w juniorach, z którymi Dworzańczyk przed rokiem sięgnął po mistrzostwo Polski i był najlepszym zawodnikiem finałów. Otrzymał szansę od Nawałki. Zimą odesłany do rezerw.
SEBASTIAN ŚWIERZBIŃSKI, napastnik (4 występy, 47 minut na boisku). 22-latek z zespołu, który zwyciężał w 2000 r. w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Wyróżniał się w rezerwach, za co otrzymał szansę trenowania w pierwszej drużynie.
TOMASZ WOŁCZYK, obrońca (2 występy; 92 minuty na boisku). Zagrał całe spotkanie w Pucharze Polski i wszedł na ostatnie minuty meczu ligowego z Piastem Gliwice. Zimą musiał szukać nowego klubu.
FERNANDO MAIA BATISTA, obrońca (2 spotkania w podstawowym składzie; 150 minut na boisku). Miał wzmocnić zespół..., zapełnić lukę z lewej strony obrony. Wystąpił dwa razy na początku sezonu, o te dwa za dużo. Winny porażki z GKS Bełchatów. Klub zmusił go do rozwiązania umowy.
MARCIN STRZELIŃSKI, pomocnik (45 minut w Pucharze Polski). Na początku sezonu odszedł do ŁKS-u Łomża.
RAFAŁ ONOFRYJUK, pomocnik (występ w Pucharze Polski). 20-latek zimą musiał sobie szukać nowego klubu, odszedł do Lewartu Lubartów.
ROBERT SOKÓŁ, napastnik (69 minut w Pucharze Polski). Jeszcze jesienią wrócił do rezerw.
WOJCIECH ANKOWSKI, napastnik (5 występów, z czego jeden w Pucharze Polski; 200 minut na boisku). Miał być poważnym wzmocnieniem. W lidze zagrał raz w podstawowym składzie. Słusznie pożegnany zimą.
ŁUKASZ TYCZKOWSKI, napastnik (4 występy, z czego jedyny od początku do końca w Pucharze Polski). Ten sezon miał być przełomowy w jego rozwoju. Trener Nawałka z powodów dyscyplinarnych odsunął go od drużyny zaraz po rozpoczęciu pracy w Jagiellonii.