Wielka piłka znika z telewizji?

Po raz pierwszy od lat żadna polska stacja nie pokaże na żywo Pucharu Konfederacji. Polska jako jeden z nielicznych krajów wciąż nie ma też praw telewizyjnych do mundialu w Niemczech.

Puchar Konfederacji będzie można obejrzeć na żywo jedynie w stacjach zagranicznych dostępnych w niektórych kablówkach i na platformach cyfrowych (m.in. w ARD i ZDF). Obszerne skróty z polskim komentarzem pokaże Eurosport (wieczorami ok. godz. 23 i następnego dnia).

Po raz pierwszy od lat żadna polska stacja nie kupiła praw do relacji na żywo. - W 2003 r. mieliśmy relacje live, bo były dużo tańsze i sprzedawano je na innych zasadach - mówi Michał Wierzbicki z Eurosportu. Wcześniej Puchar pokazywały na żywo Polsat Sport (2001 r.) i przez wiele lat TVP (ostatnio w 1999 r.). Telewizja publiczna zrezygnowała z jego transmitowania, bo mecze miały niską oglądalność.

- Prawa do Pucharu Konfederacji można było kupić tylko w pakiecie z prawami do mistrzostw świata w Niemczech, których żadna polska stacja jeszcze nie ma - podkreśla Marian Kmita, szef sportu w Polsacie. - Słyszałem o tym. To tak jakby w sklepie zaoferowano mi masło, ale tylko razem z chlebem - dodaje Piotr Fajks, dyrektor Biura Współpracy Międzynarodowej i Handlowej w TVP.

- Prawa można było kupić osobno - twierdzi jednak Stephan Herth z niemieckiej firmy Infront, która jest właścicielem praw do transmitowania Pucharu Konfederacji i mistrzostw świata (za miliard euro kupiła je od FIFA). - Pakiet, nie pakiet... Infront żądał złotych gór, ich oferta była kompletnie nierealistyczna cenowo - przyznaje w końcu Kmita.

Herth potwierdza też, że Polska jest jednym z niewielu krajów europejskich, które nie kupiły jeszcze praw telewizyjnych do mistrzostw świata. - W Europie nie ma ich jeszcze tylko 8-10 krajów - zaznacza Herth. Uchyla się jednak od odpowiedzi, dlaczego w Polsce negocjacje tak się ciągną. - Złożyliśmy ofertę dotyczącą MŚ. Być może rozmowy się ciągną, bo warunki oferowane Polsce nie są dobre - mówi Fajks. Zasłania się tajemnicą negocjacji i nie chce rozmawiać o konkretach.

Polsat, który także negocjuje z Infrontem, mówił już w marcu, że Niemcy żądają ok. 20 mln euro. To - zdaniem stacji - co najmniej dwa razy za dużo. Prawa do mundialu w 2002 r. telewizja Zygmunta Solorza kupiła za wcześnie, już trzy lata przed imprezą, za 20 mln dol., słono przepłacając. Teraz nie chce powtórki i - jak twierdzi - twardo negocjuje.

Czy istnieje niebezpieczeństwo, że widzowie w ogóle nie zobaczą mistrzostw? Raczej nie. Polsat i TVP, które nie wykluczają późniejszego podziału relacji między siebie (tak jak w 2002 r.), grają pewnie na zwłokę. Czekają, aż wyjaśni się, czy Polska zagra w barażach, czy awansuje bezpośrednio, a może w ogóle nie pojedzie na mundial. - Ale Infront wcale nie musi zejść z ceny. Ta firma dobrze już zarobiła, a to, że ktoś będzie im wmawiał, że ich cena jest zła, wcale nie musi ich interesować - twierdzi Andrzej Placzyński z konkurencyjnej dla Niemców firmy Sportfive. - Jeśli Polska awansuje na mundial, to presja społeczna będzie tak duża, że któraś stacja będzie musiała kupić prawa. Telewizje będą jednak wtedy pod ścianą, a Infront może jeszcze podbijać cenę - tłumaczy Placzyński.

Kmita: - Wiązanie awansu Polski z ceną praw to propaganda. Na cenę i przebieg negocjacji wpływa mnóstwo innych rzeczy np. rynek reklamowy. A poza tym mistrzostwa trzeba pokazać bez względu na to, czy zagrają Polacy. Infront już trochę zszedł z ceny.

Kiedy, zdaniem szefa sportu w Polsacie, jakaś polska stacja kupi prawa do MŚ? - Jesienią, przed meczem z Anglią [w październiku - red.] - odpowiada Kmita.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.