Grali piłkarze trzecioligowi

Warmia Grajewo po piątej porażce z rzędu znalazła się w strefie zagrożonej spadkiem. Większe szanse na utrzymanie ma jednak Mlekovita. ŁKS Łomża nadal liczy się w walce o drugoligowy baraż

Do IV ligi zdegradowane zostały już trzy drużyny - Okęcie i Gwardia Warszawa oraz Legionovia. Wszystko wskazuje na to, że dołączą do nich dwie kolejne, choć przy skrajnie pesymistycznym układzie (z II ligi spadają RKS Radomsko, MKS Mława i Radomiak) mogą nawet trzy. Pewni bytu przed ostatnią kolejką spotkań nie mogą być piłkarze jeszcze sześciu zespołów, w tym Warmii i Mlekovity.

Na drugim biegunie tabeli cieszą się już zawodnicy Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, która zapewniła sobie awans. O drugie miejsce - premiowane barażem z drugoligowcem - wciąż biją się trzy zespoły, choć zdecydowanie najbliżej jest Znicz Pruszków.

Zapach degradacji

Piłkarze z Grajewa, przegrywając u siebie 0:2 ze Stalą Głowno, są teraz uzależnieni od wyników innych zespołów. Właściwie to muszą liczyć na cud.

- Czujemy się jak grabarze tego klubu - mówił po spotkaniu zdruzgotany Tomasz Radziński, pomocnik Warmii.

Bezsilność i rozpacz siedzących ze spuszczonymi głowami na trawie piłkarzy - taki obraz na długo utkwi w pamięci kibiców, którzy smutni opuszczali w sobotę stadion w Grajewie.

- Póki są teoretyczne szanse, musimy wierzyć, że się utrzymamy - mówił bez przekonania Piotr Zajączkowski, trener Warmii.

Spotkanie było tak samo ważne dla gospodarzy, jak i dla piłkarzy Stali. Zwycięstwo dawało im pewne utrzymanie. Wysoka stawka paraliżowała obie drużyny, które przez pierwsze minuty grały chaotycznie. Dopiero później zarysowała się przewaga grajewian. Strzał Łukasza Giermasińskiego trafił w boczną siatkę bramki Stali, również Maksym Mirva kilka razy uderzał niecelnie. Pod koniec pierwszej połowy pojedynku do ataku przeszli goście. Sygnałem ostrzegawczym był strzał Grzegorza Kalety z 20 metrów, dość niepewnie obroniony przez Sylwestra Janowskiego. Chwilę później Daniel Fabich w sytuacji sam na sam z golkiperem Warmii posłał piłkę tuż obok słupka. Tuż przed przerwą kolejny strzał Fabicha obronił Janowski, ale przy dobitce Kossiego Assogby był bezradny.

- Przeciwnik z niczego strzelił tę bramkę - twierdził Zajączkowski. - Po przerwie byliśmy stroną atakującą, nie wykorzystaliśmy jednak szans na wyrównanie. To się zemściło.

Pod koniec meczu pod bramkę Stali pobiegł nawet Janowski, ale nic to nie dało. Wynik 0:2 był dla Warmii jak wyrok.

- Jesteśmy świadomi tego, że mamy już iluzoryczne szanse na utrzymanie się w lidze - mówił Wojciech Figurski ze łzami w oczach. - Od naszej postawy zależy już niewiele. Znacznie więcej od wyników innych spotkań, także w drugiej lidze.

STRZELCY BRAMEK

Kossi Assogba (45.), Grzegorz Kaleta (90.+1)

SKŁADY

Warmia: Janowski - Kołłątaj, Soska, Koźlik - Strózik, Giermasiński, Zajączkowski (46. Jóźwiak), Radziński, Guzowski (46. Figurski) - Umukoro, Mirva (78. Pacholczyk).

Stal: Jabłoński - Wolański, Rączka, Kowalczyk (74. Szcześniak), Gajewski (32. Golański Ż) - Grącki (56. Cichosz), Jodłowiec, Fabich, Brodecki - Kaleta, Assogba (55. Mordoń).

Sędziował (jako główny): Mariusz Trofimiec z Kielc. Widzów: 150.

Cztery razy Gołębiewski

Aż dziewięć bramek obejrzeli kibice w Wysokiem Mazowieckiem, gdzie Mlekovita 7:2 pokonała złożony z juniorów zespół ostatniego w tabeli Okęcia Warszawa. Dla podopiecznych Grzegorza Lewandowskiego trzy punkty oznaczają milowy krok w kierunku utrzymania się.

- Obawialiśmy się tego spotkania - nie kryje Lewandowski. - Wszyscy dopisali nam wcześniej trzy punkty, ale wygraną należało wywalczyć na boisku. Dopóki nie zdobyliśmy pierwszej bramki, wyczuwało się napięcie w drużynie. Później zeszło, a piłkarze grali na luzie.

Bohaterem meczu został Marek Gołębiewski, który strzelił cztery gole. Dwa kolejne dorzucił Tomasz Jakuszewski, a jednego - Sebastian Marzec.

- To nie przypadek, że Gołębiewski zdobył tyle bramek - dodaje trener Mlekovity. - Miał tyle sytuacji, że mógł strzelić dwa razy więcej. Wygrana to zasługa całej ekipy, tworzącej zgrany kolektyw. Poza tym rywale to głównie juniorzy, którzy nie zawiesili wysoko poprzeczki. Choć na początku drugiej połowy wykorzystali naszą dekoncentrację, zdobywając dwie bramki. Jednak szybko odzyskaliśmy kontrolę nad spotkaniem.

Dzięki wygranej Mlekovita w końcu awansowała na 11. pozycję w tabeli.

- Zrobimy wszystko, aby pozostać na tym miejscu - mówi trener Lewandowski.

STRZELCY BRAMEK

n Mlekovita: Marek Gołębiewski (10., 35., 65. i 83.), Tomasz Jakuszewski (12. i 40.), Sebastian Marzec (88.)

n Okęcie: Marek Lendzion (49.), Karol Jankowski (55.)

SKŁADY

Mlekovita: Nowogórski - Reyer, Kowalewski Ż (58. Bucholc), Lewandowski (50. Chrupałła), Pracz - Waleszczyk, Papiernik, Plewko (58. Czyżyk), Siara (75. Marzec) - Jakuszewski, Gołębiewski Ż.

Okęcie: Bala (89. Wysocki) - Goryszewski, Bartkiewicz, Kowalski, Lendzion - Adamczyk (77. Jeliński), Grzelak, Jakubiak (77. Jackowski), Krzyżanowski - Biechoński Ż (89. Prażuch), Jankowski.

Sędziował (jako główny): Paweł Dreschel z Gdyni. Widzów: około 300.

Bezsilna Legia

Dobrze w stolicy zaprezentował się ŁKS Łomża, który jako jedyny w rundzie wiosennej pokonał (2:0) na stadionie przy Łazienkowskiej rezerwy pierwszoligowej Legii.

- Zagraliśmy w dobrym stylu, Legia momentami nie istniała na boisku - mówi Jerzy Engel junior, trener łomżan.

Piłkarze ŁKS-u wykorzystali okazję pokazania się z dobrej strony trenerom Legii, w tym Jackowi Zielińskiemu.

- Drużyna zagrała świetnie, wypełniała co do joty polecenia taktyczne - dodaje trener ŁKS-u. - Udowodniliśmy, że jako beniaminek trzeciej ligi nie byliśmy gorsi od bezpośredniego zaplecza pierwszej ligi. Zostało to zauważone przez szkoleniowców Legii, którzy po pojedynku szczerze gratulowali nam doskonałego występu.

W ocenie trenera Engela w pierwszej połowie koncertowo zagrał Marcin Łukaczyński, który kontrolował grę w środku boiska. Nieźle wypadł też Rafał Boguski. Pomocnik ŁKS-u raz za razem mijał zdezorientowanego Marka Jóźwiaka, raz strzelił w słupek.

Przewaga łomżan została potwierdzona golem tuż przed przerwą. Prostopadłe podanie Mariusza Marczaka trafiło do Chiomy Chimezie, który płaskim strzałem pokonał Andrzeja Krzyształowicza.

Bezsilni warszawianie, nie mogąc nadążyć za rywalami, nadrabiali brutalnością w grze. Ostre wejścia legionistów spowodowały kilka urazów zawodników z Łomży. Łukaczyński nie wyszedł już na drugą połowę rywalizacji, z tego samego powodu wcześniej zmieniony został Paweł Galiński, a Zbigniew Kowalski z kontuzją dograł do końca.

Po przerwie łomżanie też przeważali. Dużo zamieszania w szeregi obronne warszawskiej ekipy wprowadził Łukasz Tyczkowski, wprowadzony na boisko w 60. min. To jemu ŁKS w sporej mierze zawdzięcza zdobycie drugiego gola. Odebrał piłkę dryblującemu golkiperowi Legii, a po chwili futbolówkę do siatki wpakował Karol Bortnik.

- Przegraliśmy przez fatalne błędy, co nie umniejsza wygranej ŁKS-u - mówi Jerzy Kraska, trener rezerw Legii.

- Wygrana mogłaby być okazalsza, ale Boguski lekceważył golkipera Legii i wdawał się z nim w dryblingi - dodaje trener Engel. - Chwała piłkarzom, że podjęli pracę, co owocuje teraz dobrymi spotkaniami. Piłkarze udowodnili, że warto w nich inwestować.

Jednak nie wszyscy otrzymali szansę od trenera Engela. Wcześniej z klubem kontrakty rozwiązali Robert Stachura oraz Sławomir Lewicki. Prawdopodobnie do tego grona dołączy Arkadiusz Chrobot.

- Kontrakt kończy mu się w czerwcu, nie zamierzamy go przedłużać - potwierdza trener Engel.

STRZELCY BRAMEK

Chioma Chimezie (45.), Karol Bortnik (73.).

SKŁADY

LEGIA II: Krzyształowicz - Ogórek, Rosłoń (46. Unduka), Jóźwiak Ż, Skrzypczak - Babuśka, Dembiński Ż, Kowalski (75. Kołakowski), Fedoruk - Zjawiński (46. Garlej), Korzym.

ŁKS: Ulman - Galiński (55. Wołczyk), Grabowski, Kowalski, Kamiński - Chimezie, Łukaczyński (46. Łuba), Bortnik, Marczak (65. Strzeliński) - Boguski, Bałecki (60. Tyczkowski).

Widzów: 100.

INNE WYNIKI 29. KOLEJKI

Znicz Pruszków - Legionovia Legionowo 2:0 (0:0): Pulkowski (84.), Chi-Fon (87.); Pelikan Łowicz - OKS 1945 Olsztyn 0:1 (0:0): Kryński (90.); Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Mazowsze Grójec 1:0 (0:0): M. Wróbel (88. - karny); Unia Skierniewice - Gwardia Warszawa 4:2 (1:1): Buchowicz (3.), Muras (67.), Żaglewski (69.), Ogrodowicz (90.) - Kosowski (27.), Koczur (89.); MZKS Kozienice - Ceramika Paradyż 2:0 (0:0): Cetnarowicz (70.), Woźniak (78.).

TABELA

Drwęca awansowała do II ligi, drugi zespół zagra w barażu. Okęcie, Legionovia i Gwardia spadły do IV ligi, prawdopodobnie spadną też drużyny z miejsc 12.-13.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.