O tym, że Ignerski będzie najbardziej rozchwytywanym zawodnikiem wrocławskiego klubu, wiadomo było już pod koniec sezonu, gdy grał świetnie. Teraz może przebierać w ofertach.
- Są to wszystko wstępne rozmowy, do konkretów jeszcze nie doszliśmy. Ostatnio był tu w Portugalii u mnie agent przez trzy dni i rozmawialiśmy o różnych możliwościach. Myślę, że na jakieś decyzje trzeba będzie poczekać jeszcze ze trzy tygodnie - mówi koszykarz.
Ignerski chciałby grać w Eurolidze i takich propozycji otrzymał minimum trzy. Jako jeden z pierwszych zespołów odezwał się Prokom Trefl Sopot, który będzie szukał następcy dla Gorana Jagodnika. Słoweniec gra już trzeci rok w Polsce, zdobył mistrzostwo, jest liderem zespołu i szuka nowych wyzwań. Jeszcze przed rozpoczęciem finału przyznał, że ma jedną świetną ofertę z Hiszpanii. Nieoficjalnie wiadomo, że po sezonie odejdzie do Unicai Malaga.
W tej sytuacji Prokom zmuszony będzie przebudować zespół, który do tej pory w dużej mierze opierał się na indywidualnych popisach Jagodnika w ataku. Jednym z kandydatów jest Ignerski, ale na razie do finalizacji rozmów daleko. W Sopocie mają bowiem większe zmartwienia na głowie - zespół wciąż walczy o mistrzostwo Polski i grę w przyszłym sezonie w Eurolidze.
Dwuletnią umowę chciałby podpisać z Ignerskim wicemistrz Litwy Lietuvos Rytas Wilno, prowadzony przez byłego trenera Śląska Tomo Mahoricia. Lietuvos zagra w Eurolidze w nagrodę za triumf w Pucharze ULEB. Chętnie widzieliby go u siebie również działacze Partizana Belgrad.
- Nie ukrywam jednak, że i kolejne kluby się zgłaszają - mówi zawodnik. - Odezwał się również Śląsk.
- Złożyliśmy ofertę agentowi już oficjalnie, bo to, że chcemy zatrzymać Michała, od dawna wiedzą wszyscy, on też - podkreśla Waldemar Łuczak, dyrektor ds. sportowych wrocławskiego klubu. - Zobaczymy, jaka będzie reakcja, ale nie sądzę, aby szybko doszło do podjęcia decyzji.
We Wrocławiu wszyscy zdają sobie sprawę, że zatrzymanie Ignerskiego nie będzie takie proste, a zawodnik liczy na o wiele większe pieniądze niż w minionym sezonie.
- Nasza oferta jest wyższa od tego, co zarabiał Michał ostatnio, ale dużo wyższa to kwestia względna. Moim zdaniem dużo - zaznacza Łuczak. - Trudno powiedzieć, jak trudne będzie zatrzymanie Michała. Szanse oceniam 50 na 50, tak jak przed rokiem. Ale teraz jesteśmy w lepszej sytuacji, bo finansowo lepiej stoimy.
Portugalskie Ovarense, w którym występuje Michał Ignerski, remisuje w serii półfinałowej z Porto 2:2 i o awansie zdecyduje piąte spotkanie, które zostanie rozegrane dziś. W meczach w Porto Ignerski najpierw rzucił 31 punktów, później 12, a jego zespół wygrał trzeci mecz 106:99, by w czwartym przegrać 64:75. W finale czeka już zespół Queluz - pierwsza drużyna po sezonie zasadniczym.