Siatkówka. Prezes AZS-u o odejściu Michała Winiarskiego

Najlepszy częstochowski siatkarz Michał Winiarski odchodzi z AZS-u do Skry Bełchatów. Dlaczego tak się stało - mówi prezes klubu Roman Lisowski

Piotr Toborek: Dlaczego nie udało się Wam zatrzymać Winiarskiego?

Roman Lisowski: Złożyliśmy mu bardzo dobrą ofertę. Nie jest prawdą to, co podały media, że było to dwa-trzy razy mniej, niż oferował Bełchatów. Wiem, ile oni dawali, i chciałbym stanowczo podkreślić, że nasza propozycja była najwyżej o 5-10 proc. niższa. Zdawaliśmy sobie sprawę z wartości Winiarskiego dla naszej drużyny. Dlatego robiliśmy wszystko, żeby go zatrzymać. Michał wybrał ofertę Skry i trzeba uszanować jego decyzję. Jesteśmy mu wdzięczni za to, że przez trzy lata grał w naszym klubie z wielkim zaangażowaniem i miał duży wkład w sukcesy drużyny.

Skoro nie wydaliście pieniędzy na Winiarskiego, to macie za co sprowadzić jego zastępcę.

- To nie jest tak, że mamy nadwyżkę pieniędzy. Winiarski był dla nas niezwykle ważny, także ze względu na pozycję, na jakiej gra. Rola przyjmującego jest w naszej drużynie kluczowa. Dlatego mieliśmy dla niego tak dobrą propozycję, jakiej inni zawodnicy nie otrzymają. Nie stać nas, aby na każdej pozycji mieć gwiazdy. Będziemy oczywiście szukać, ale powiedzmy sobie, że rynek graczy jest bardzo wąski. Z kluczowych siatkarzy bez kontraktu pozostał chyba tylko Piotr Gruszka. Wygląda na to, że wbrew moim wcześniejszym zapowiedziom, będziemy musieli szukać za granicą. Chociaż ostateczne decyzje podejmuje trener Skorek.