Marek Saganowski: Jesteśmy rozgoryczeni

Strzeliłem dwa gole, ale nie czuję radości. Inaczej by było, gdybyśmy chociaż zremisowali - mówi Marek Saganowski. Po jego trafieniach Legia prowadziła w Grodzisku 2:0

Jak można przegrać takie spotkanie?

Marek Saganowski: Nie wiem. Wstąpiło w nas rozprężenie. Wystarczyło dziesięć minut dekoncentracji, i to zaważyło.

Na pewno nie byliście gorsi od Groclinu. Taka porażka boli chyba nawet bardziej, kiedy przegrywa się zasłużenie?

- Obawiam się, żeby znowu coś w nas się nie zacięło. To już nie pierwsze spotkanie, w którym mamy przewagę, prowadzimy, a jednak nie wygrywamy. Nie wiem, skąd w trakcie spotkania bierze się chwilowe odprężenie, a takie przyszło dziś, kiedy prowadziliśmy 2:0. Mam nadzieję, że nie dopadnie nas znowu jakiś kryzys po tej porażce.

Jak się czuje napastnik, gdy strzela dwa gole, a jego drużyna traci trzy i przegrywa?

- Na pewno niezbyt dobrze, bo można te gole zapisać w statystykach i tyle. Szkoda, prowadziliśmy 2:0 i myślałem, że wreszcie nastąpi przełom. W naszej grze nie było różnicy, nawet gdy w drugiej połowie boisko opuścił "Rzeźnik". Przeważaliśmy i prowadziliśmy grę.

W drugiej połowie przy stanie 2:2 miał Pan stuprocentową okazję do zdobycia gola.

- Uważam, że zrobiłem wszystko, co miałem zrobić. Bramkarz wystawił akurat nogę i się nie udało. Strzeliłem bramkę z pozycji, z której być może nie powinienem strzelić, a z tej, z której powinienem, nie strzeliłem. Bilans wyszedł więc na zero.

Ucieka Wam wicemistrzostwo, zaostrza się walka o puchary...

- Zostało jeszcze kilka kolejek do końca. Teraz czeka nas bardzo ważne spotkanie z Wisłą. Oni będą grali o mistrzostwo, my będziemy walczyli o pozostanie chociaż na trzecim miejscu.

Groclin to drużyna, która Wam nie leży, a w meczach z nią pada sporo goli. Przynajmniej na stadionie w Grodzisku.

- Faktycznie, w meczach z Groclinem mamy przewagę, dobrze gramy, a nic z tego nie wynika. Podobnie było rok temu. Prowadziliśmy 1:0, potem przegrywaliśmy 1:2 i w końcówce, mimo czerwonej kartki dla Marka Jóźwiaka, doprowadziliśmy do remisu. No, ale jednak wtedy nie przegraliśmy. Po dzisiejszym meczu jesteśmy bardzo rozgoryczeni. Oddaliśmy dużo serca, włożyliśmy dużo zdrowia, po to, żeby ten mecz wygrać, ale się nie udało. Kuba Rzeźniczak dostał czerwoną kartkę. Na pewno nie był to jego dzień. Nie mamy jednak do niego żalu. To młody chłopak. Strasznie to przeżywa i chce walczyć. Uważam, że takich zawodników trzeba chwalić. Nie dostał kartki za rozmowy, tylko za walkę. Z drugą żółtą kartką sędzia chyba trochę się pospieszył.

Przed Wami trudne spotkania - z Lechem, Wisłą i derby z Polonią.

- Teraz myślimy o pucharowym meczu z Lechem. Pozostało nam do wywalczenia jedno trofeum i zrobimy wszystko, żeby awansować do półfinału.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.