Kuriozalne zachowanie prezesa Śląskiego Okręgowego Związku Bokserskiego

Adam Pawełek, prezes Śląskiego OZB, miał wczoraj wyjaśnić, gdzie się podziały pieniądze przeznaczone na juniorów. Nie tylko nie wyjaśnił, ale wyrzucił z siedziby związku najpierw dziennikarzy, a potem działacza, który zadawał mu niewygodne pytania! - Z takim prezesem nie można współpracować. To dyktator. Nie liczy się ze zdaniem innych. Na znak protestu też wyszedłem - mówi zdegustowany Zbigniew Kicka, pierwszy polski medalista mistrzostw świata.

Jako pierwsi trzy tygodnie temu napisaliśmy, że Komisja Rewizyjna Śląskiego OZB zakwestionowała pięć dokumentów finansowych: delegację zbiorową z wyjazdem i pobytem w Krakowie 4 i 5 września 2004 roku oraz do Częstochowy 18 i 19 września 2004 roku na łączną sumę 6919,70 zł, delegację zbiorową do Warszawy na kwotę 580,84 zł, rachunek na kwotę 1044,80 zł oraz delegację zbiorową na Puchar Polski kadetów w Knurowie na sumę 170 zł. Dwie pierwsze delegacje miały dotyczyć turniejów juniorów i kadetów, ale w tych dniach takich zawodów w ogóle nie było. Pieniądze zniknęły, a pod delegacjami podpisał się prezes Pawełek. Jednak szef OZB nie zamierza na razie odpowiadać na zarzuty. Wczoraj zostałem zaproszony przez rzecznika prasowego OZB Macieja Niemirycza na konferencję prasową.

Na miejscu okazało się, że Pawełek jest... zbulwersowany obecnością dziennikarzy. - Proszę natychmiast wyjść! Walne zgromadzenie OZB nie powinno toczyć się w obecności mediów - grzmiał Pawełek. - To pan ich zaprosił - zwrócił się zdenerwowany w stronę członka OZB Mariana Stojka. Dopiero po chwili zadzwonił do Niemirycza, aby sprawdzić, czy faktycznie rzecznik nas zaprosił. - Rzecznik ma kłopoty rodzinne, stąd jego pomyłka. Zresztą nie powinien wyciągać brudów, ale zając się promocją śląskiego boksu. Nie wiem, po co nam taki rzecznik - stwierdził rozzłoszczony Pawełek. Nie byliśmy jednak jedynymi, którzy zostali wyrzuceni przez nerwowego sternika związku. - Kiedy zacząłem pytać prezesa, co się stało z pieniędzmi, które miały być przeznaczone na juniorów, powiedział, że nie mogę zadawać pytań i mam opuścić pomieszczenie związku - mówił zirytowany Mieczysław Gołab, wiceprzewodniczący Komisji Rewizyjnej oraz delegat na walne. - Najgorsze jest to, że przewodniczący Komisji Rewizyjnej Tadeusz Krzesiewicz nie miał żadnych zastrzeżeń do prezesa. On po prostu trzyma jego stronę. Zamierzam zgłosić tę sprawę do prokuratury - dodał Gołąb. Po wyjściu wiceprzewodniczącego walne opuścili również członkowie OZB: Zbigniew Kicka, Marek Okroskowicz i Marian Stojek. Cała trójka oraz Ireneusz Przywara już miesiąc temu złożyli rezygnację z działalności w związku z powodu niejasności finansowych w OZB. Jednak do tej pory nie odbyły się wybory uzupełniające i wspomniane osoby nadal formalnie są członkami związku. - Z takim prezesem nie można współpracować. To dyktator. Nie liczy się ze zdaniem innych. Na znak protestu wyszedłem - stwierdził zdegustowany Kicka, znakomity przed laty pięściarz (był pierwszym polskim medalistą bokserskich mistrzostw świata. W 1974 roku zajął w Hawanie trzecie miejsce w wadze półśredniej).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.