Zagłębie Lubin gra z Polonią Warszawa

PIŁKA NOŻNA. Smutek, bezradność, wściekłość i niemoc - oto nastroje w Lubinie po rozegraniu siedmiu kolejek rundy rewanżowej piłkarskiej ekstraklasy. Powód: cztery zdobyte punkty i ledwie trzy strzelone gole, w tym jeden z karnego i jeden samobójczy

Rywalem Zagłębia w tej kolejce będzie Polonia Warszawa. Ewentualna strata punktów w tym meczu oznaczać będzie realną groźbę gry w barażach lubińskiego klubu. Po poniedziałkowej klęsce w Krakowie trener Drażen Besek nie ma wyjścia - musi wstrząsnąć zespołem. W Krakowie Zagłębie przede wszystkim udowodniło, że jest w potężnym kryzysie psychicznym. Po stracie pierwszej bramki lubinianie przestali walczyć i stąd niespotykana kanonada Wisły: w ciągu 38 minut drugiej połowy obrońcy tytułu strzelili sześć goli.

Symboliczne było zdjęcie z boiska już w 61 minucie Grzegorza Nicińskiego. Dla Beska on i Andrzej Szczypkowski to najważniejsi piłkarze w zespole. Tyle, że Niciński jest w katastrofalnej formie i jego gra w ataku to w praktyce gra bez napastnika. Problem w tym, że na ławce ten gracz powinien znaleźć się w towarzystwie Łobodzińskiego (zagubił szybkość, przebojowość i regularnie przegrywa pojedynki indywidualne), Madaricia (w niemal każdym meczu popełnia poważny błąd), zupełnie nieefektywnego Jackiewicza i przeciętnych stoperów. Tylko kto miałby za nich grać?

Podczas konferencji prasowej w Krakowie widać było, że trener Besek ogromnie przeżywa wiosenne niepowodzenia. Siedział głęboko zamyślony i bardzo zasępiony. To na niego spada bowiem odium za niepowodzenia działaczy. Szkoleniowiec Zagłębia po ostatnim jesiennym meczu wyraźnie powiedział, że potrzebuje przynajmniej jednego dobrego bocznego obrońcy i bramkostrzelnego napastnika. Zaproponował konkretnych graczy. I co? I nic. Dostał drugoligowego pomocnika i środkowego obrońcę, o którym można powiedzieć tyle, że może ma potencjał. Ale żaden z nich nie był na liście życzeń Beska.

W ostatnich dniach Zagłębie poszukiwało wzmocnień za granicą. Od niedzieli w Lubinie przebywa 25-letni Bułgar Ivan Martinov z Czernomorca Burgas, ale nie wiadomo, Besek pozostawi go w zespole.

Brak prawdziwych wzmocnień to jedna z głównych przyczyn dzisiejszych problemów Zagłębia. Ale niejedyna. Za kiepską dyspozycję zwłaszcza Nicińskiego i Łobodzińskiego odpowiada głównie trener. Jednak Besek nie potrafi przezwyciężyć pogłębiającego się kryzysu psychicznego zespołu. Lubinianom nie wyszedł mecz z Odrą Wodzisław i wówczas mówiono o pechu. Remis z Legią przyjęto z umiarkowanym optymizmem, ale już po spotkaniu z Górnikiem Zabrze wściekły Niciński, wracając do szatni, z wściekłością uderzył w drzwi. Potem wściekłość ustąpiła miejsce zwątpieniu, a od poniedziałku w Lubinie panuje po prostu przygnębienie. Besek nie zrobił dotąd niczego skutecznego, by tę sytuację zmienić. Tymczasem dopiero teraz ma szansę udowodnić, że naprawdę jest świetnym szkoleniowcem. Awans do ekstraklasy i piąte miejsce po rundzie jesiennej wydaje się niczym wobec przezwyciężenia obecnego kryzysu. Jeśli Beskowi się uda, lubinianie spokojnie mogą się związać się z nim na lata.

Copyright © Agora SA