Jaka będzie przyszłość częstochowskiej koszykówki?

Czy nadal będziemy mieć w Częstochowie silny zespół koszykówki? Mimo problemów jest nadzieja, że tak

Drużyna Tytana zakończyła rozgrywki sezonu 20004/2005 na piątym miejscu. Choć nie udało się zrealizować planu, który zakładał awans do czołowej czwórki, bez wątpienia można mówić o sukcesie ekipy trenera Arkadiusza Urbańczyka. Przecież jedna, dwie wygrane więcej i częstochowski zespół wywalczyłby awans do ekstraklasy, a biorąc pod uwagę problemy finansowe i kontuzje, Tytan nie miał prawa włączyć się do walki o czołowe lokaty. Przecież były takie mecze, w których szkoleniowiec częstochowskiej drużyny miał do dyspozycji sześciu zdrowych koszykarzy! Druga sprawa to niewypłacalność klubu. Zawodnicy, którzy przed sezonem mieli obiecane godziwe stypendia, otrzymali z nich niewielki procent. Mimo to nie narzekali, walczyli ambitnie, wręcz z determinacją. Jakby chcieli udowodnić, że "kasa to nie wszystko". I udowodnili. W przypadku wychowanków klubu, rodowitych częstochowian, można jeszcze mówić o motywacjach emocjonalnych (przywiązanie do klubu, rodzina i znajomi na trybunach). Ale taki Tomasza Milewski dojeżdżał na treningi ze Śląska, a jednak dwa razy w trakcie sezonu odrzucił propozycje innych klubów! Tacy ludzie, z takimi charakterami, to wielki kapitał częstochowskiego klubu. Tym bardziej nurtujące jest pytanie czy w nowym sezonie nadal będziemy mieć w Częstochowie koszykówkę na dobrym poziomie?

- Trwają rozmowy z właścicielem firmy Press Glas i Tytan Arkadiuszem Musiem, który przez ostatnie sezony sponsorował zespół - informuje wiceprezes klubu Sławomir Gajda.

Skoro odbyły się w tej sprawie dwa spotkania częstochowskie biznesmen na pewno jest zainteresowany dalszym wspieraniem koszykówki inaczej... nie traciłby czasu. - Przed nami kolejne rozmowy - mówi wiceprezes. - Mamy kilka pomysłów. Rozważamy, czy nie zdecydować się na powołanie sportowej spółki. Może dzięki temu udałoby się namówić więcej firm do zainwestowania w koszykówkę?

Jedno wiadomo na pewno - działacze muszą znaleźć nowych sponsorów. - Wiemy jedno, że będziemy mieć wsparcie od pana Musia, gdy znajdziemy inne źródła finansowania. Nauczeni ubiegłoroczny doświadczeniem działamy ostrożnie - podkreśla Gajda. - Na razie nic nikomu nie obiecujemy, nie podpisujemy umów. Gdy będziemy wiedzieć, co mamy, wtedy możemy zacząć dzielić.

Czy w tej sytuacji najlepsi zawodnicy nie uciekną z Tytana? Raczej nie (chociaż nie można wykluczyć, że któryś znajdzie sobie inny klub), bo przede wszystkim, co zgodnie potwierdzają, najchętniej pozostaliby w Częstochowie. Poza tym w I ligowej koszykówce nie ma wielkich pieniędzy a gra w innym mieście wiąże się z dojazdami lub zmianą miejsca zamieszkania i przy stawkach jakie zarabiają koszykarze, często to się po prostu nie opłaca.

- Nasza sytuacja finansowa jest zupełnie inna od wyników sportowych, jakie uzyskaliśmy - przyznaje Gajda. - Mamy zaległości wobec zawodników, trenerów i różnych instytucji. Tym bardziej doceniamy to, co zrobił w tym sezonie zespół. Na pewno będziemy chcieli zatrzymać większość zawodników. Także Tomka Milewskiego i Pawła Surówkę. Na razie niczego jednak nie obiecujemy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.