Zdaniem gospodarzy negatywnym bohaterem tego pojedynku był arbiter. W 25. min piłkarze Heko zbyt długo rozpamiętywali sytuację, kiedy to Krystian Kanarski zdobył bramkę, a arbiter uznał, że zawodnik gospodarzy był na spalonym. nerwowość piłkarzy Heko przynosiła fatalne konsekwencje. Goście zdobyli prowadzenie w 27. min po wrzutce z autu na piąty metr do niepilnowanego Macieja Bębenka. - Gospodarze mogą mieć pretensje sami do siebie, a nie szukać wytłumaczenia w innych okolicznościach. Heko zaskoczyło mnie postawą in minus - wyjaśniał trener Wójtowicz.
W 35. min padła druga bramka dla Kmity i tu ponownie protestowali gospodarze, uważając, że sędzia powinien odgwizdać spalonego. Nie zrobił tego i Artur Czerwiec spokojnie minął Łukasza Mariaka i strzelił do pustej bramki. Jeszcze więcej pretensji było po zajściu z 64. min. Grzegorz Cheda upadł w polu karnym Kmity. Jego koledzy zatrzymali się, oczekując podyktowania "jedenastki", ale goście nie zamierzali przerywać gry - widząc daleko wysuniętego przed bramkę Mariaka, Czerwiec silnie uderzył z 20 metrów i trafił w poprzeczkę.
- Wynik 0:2 nie odzwierciedla obrazu meczu, bo mogliśmy strzelić cztery lub pięć bramek. A moi piłkarze? - Wszyscy zagrali bardzo dobrze. To był najlepszy mecz sezonu w naszym wykonaniu - oznajmił Wójtowicz.
Bramki:
Kmita: Bębenek (27.), Czerwiec (35.).
HEKO: Mariak - Baliński (80. Zawadzki), Kardas, Matuszczyk Ż - Zawistowski, Cheda, Gondzia (36. Zimoch), Pluta (76. Zachnik) - Kanarski (68. Chodor), Stępień.
KMITA: Różalski - Krauz, Łuszczek, Duda, D. Gawęcki - Bębenek Ż (88. Łącz), Giza, Zawadzki, Filipczak (75. J. Lizak) - A. Lizak (67. P. Gawęcki), Czerwiec. Sędziował Michał Zwierz z Warszawy. Widzów 250.