Sokół Łańcut - Basket Kwidzyń 90:91 i 82:91

Koszykarzom Sokoła nie udało się zająć medalowego miejsca wśród zespołów I ligi. Łańcucianie przegrali obydwa mecze z Basketem Kwidzyn i ostatecznie uplasowali się na czwartym miejscu w lidze

Już trzy dni po przegranym meczu z Polpakiem o awans do EBL, koszykarzom Sokoła przyszło rywalizować z ekipą Basketu o trzecie miejsce w I lidze. Sobotni mecz w Łańcucie był wyrównany. Po pierwszej płowie gospodarze przegrywali 41:43. Trzecią kwartę dzięki skutecznej grze miejscowi wygrali trzema oczkami i przed decydującą odsłoną prowadzili 65:64.

Po kilku minutach gry w czwartej kwarcie zawodnicy obu zespołów (szczególnie gości) mieli już po kilka fauli. Łańcucianie nie potrafili wykorzystać tej sytuacji i dobrze usposobieni przyjezdni prowadzili już 84:78.

W ostatnich minutach ciężar gry wziął na siebie rozgrywający Michał Baran, który po przechwycie i indywidualnej akcji na minutę przed końcową syreną zmniejszył stratę Sokoła do trzech punktów (84:87). Za chwilę Potulski nie trafił rzutów osobistych, a w odpowiedzi Miś rzucił jednego, a Ecka dwa wolne i na tablicy pojawił się remis 87:87.

W kolejnych akcjach gospodarze dwukrotnie sfaulowali rywali, Puncewicz z Partyką nie pomylili się z linii osobistych i Basket znów wygrywał (91:87). Rzut Barana oddany równo z ostatnią syreną zmniejszył tylko przewagę gości, którzy ostatecznie wygrali z Sokołem jednym punktem.

Kwarty: 20:19, 21:24, 24:21, 25:27.

* Sokół: Baran 17 (3), Miś 17, Ecka 14 (3), Koszuta 14, Chromicz 7 oraz Romanek 0, Podolec 3 (1), Bielecki 15 (5), Szymański 0, Rusin 3.

* Basket: Potulski 3, Lisewski 12, Prus 13 (2), Andrzejewski 18 (1), Puncewicz 34 (6) oraz Partyka 7, Dąbrowski 0, Wojdyła 2, Malczyk 2.

W I kwarcie niedzielnego meczu łańcucianie prowadzili po trójce Marcina Ecki 14:9. Jednak od początku II kwarty coraz skuteczniej zaczęli grać goście. Nie do zatrzymania był Puncewicz (34 pkt przed przerwą). W 16. minucie przewaga gości osiągnęła 10 oczek (35:25). Po przerwie ekipa trenera Kaszowskiego poprawiła grę w obronie i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 26. min po osobistych Ecki Sokół wygrywał 62:53. Goście szybko przy nieco biernej postawie defensywy Sokoła odrobili straty. Gospodarze popełniali też sporo prostych błędów w ataku i zawodziła ich skuteczność. W 29. min po akcji Prusa przyjezdni wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca.

Kwarty: 19:18, 25:30, 22:19, 16:24

Sokół: Baran 7 (1), Miś 15, Ecka 30 (2), Koszuta 2, Rusin 12 oraz Podolec 5 (1), Bielecki 11 (1), Szymański 0.

Basket: Potulski 0, Lisewski 4, Malczyk 0, Andrzejewski 15, Puncewicz 39 (6) oraz Partyka 9 (3), Wojdyła 9, Klocek 0.

Zadniem trenerów

Dariusz Kaszowski, trener Sokoła: - Zmęczenie ciężkimi pojedynkami z Polpakiem dało znać o sobie. Pięć spotkań i to rozegranych w ciągu jednego tygodnia było bardzo wyczerpujące. W sobotę kibice obejrzeli bardzo emocjonujące spotkanie, w którym byliśmy blisko zwycięstwa. W niedzielę szło nam dobrze do momentu gdy Basket zaczął bronić strefą. Nie trafiliśmy kilku rzutów podkoszowych, rywale nas szybko skontrowali i było już po sprawie.

Czesław Daś, trener Basketu: - Nie ma meczów o pietruszkę i te pojedynki o trzecie miejsce są tego przykładem. Oba zespoły walczyły i emocji nie brakowało. Bardzo nam zależało na zdobyciu trzeciego miejsca. W Łańcucie na tle silnego Sokoła pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrze w koszykówkę. Jestem pod wrażeniem gry w naszym zespole Darka Puncewicza.

Copyright © Agora SA