Igor Sypniewski: Martwiłem się, że zbyt długo dochodzą do dobrej formy. Czuje się jeszcze trochę zmęczony, ale w czasie meczu daję z siebie wszystko. Nie ukrywam, że na treningach trochę odpuszczam, dlatego staram się grać w lidze na świeżości. Należy pamiętać, że teraz gramy co trzy dni, dlatego przy pełnym obciążeniu treningowym trudno byłoby mi rozegrać całe spotkanie na pełnych obrotach.
- Udowodniliśmy, że potrafimy wygrywać z silnymi rywalami. Gorzej wypadamy w meczach z zespołami zagrożonymi spadkiem. Gdyby nie remisy z Mławą i Piastem Gliwice, zajmowalibyśmy teraz miejsce w czołówce tabeli. Do końca sezonu zostało jeszcze sporo kolejek, w których mamy szansę na poprawienie dorobku.
- Jeżeli Arka myśli o awansie, w następnych meczach musi zagrać lepiej. W sobotę nie była aż tak słaba, ale miała pecha, bo nasz zespół rozegrał najlepsze spotkanie w rundzie wiosennej. Przede wszystkim zrealizowaliśmy założenia taktyczne. Według mnie każdy zawodnik ŁKS zasłużył na dobrą ocenę.
- Maciek nie mógł zagrać z powodu kontuzji, a ja na początku meczu byłem bardzo spięty. Później było już zdecydowanie lepiej. Kiedy zdobyłem gola wiedziałem, że wytrzymam kondycyjnie całe spotkanie. To było dla mnie bardzo ważne trafienie - wprawdzie drugie wiosną, ale pierwsze przed łódzką publicznością.
- Arka nie stwarzała żadnego zagrożenia pod naszą bramką. Jej zawodnicy próbowali długimi podaniami uruchomić swoich napastników, ale nasi obrońcy nie popełnili żadnego błędu.
- Mnie najbardziej boli porażka w Sosnowcu z Zagłębiem.