Kenijczyk Toroitich wygrał 23. Maraton Wrocław

LEKKOATLETYKA . Debiutujący w biegach maratońskich Kenijczyk Reuben Toroitich zwyciężył w 23. Maratonie Wrocław. - Wrócę tu za rok i wtedy spróbuję pobić wasz rekord - zapowiadał po biegu Kenijczyk

W niedzielne przedpołudnie wrocławski Rynek należał tylko do maratończyków. Miłośnicy biegania pojawiali się w centrum miasta długo przed startem - wcierali maści, rozciągali się i rozgrzewali, biegając po Tynku i placu Solnym.

- Biegam od 22 lat. Dziś w maratonie wystartuję po raz 272. - mówi 59-letni Jerzy Bednarz. - Podobno nie ma w Polsce nikogo, kto mógłby się poszczycić takim wynikiem. Bieganie pozwala mi być aktywnym. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie jest to bardzo efektowny sport. Spoceni biegacze nie są przecież atrakcyjni - tłumaczy.

Rzeczywiście, we Wrocławiu maraton nie wywołał wielkiego zainteresowania mieszkańców. Wielu wrocławianom kojarzy się tylko z gigantycznymi korkami w centrum miasta. Bardzo niewielu mieszkańców przyszło też w niedzielę do Rynku, żeby dopingować maratończyków na mecie.

- Reakcje wrocławian są typowe i nic się na to nie da poradzić - mówi startujący w maratonie Krystian Ożóg. - Dla mnie maraton to sposób na kształtowanie swojego charakteru. Nie chcę się z nikim ścigać.

Podobnie podchodzi do sprawy zdecydowana większość startujących. Rywalizacja rozgrywa się pomiędzy elitą maratonu, którą stanowi około osiemdziesięciu zawodników. Co z resztą?

- Dawno temu powiedziałam koleżankom w pracy, że wystartuję w maratonie, i nie chciały mi uwierzyć. No więc im pokazałam - mówi Danuta Kozłowska. - Pracuję w bardzo szkodliwych warunkach. Kiedy sobie pobiegam w słońcu, to ono mnie potem grzeje przez cały tydzień.

Wiesław Pastuszka startował w maratonie już szesnasty raz. Wszystkie medale wiesza na honorowym miejscu w domu. Obok zdjęcia ślubnego. - Biegam, od kiedy przeszedłem na emeryturę. Jestem szczęśliwy, że mogę to robić i mam zajęcie.

Piotr Żukowski jest bezdomny. - Biegając, czuję, że walczę o swoją godność. Teraz, kiedy wszystko straciłem - podjąłem taką walkę. To jest mój 96. start - mówi Żukowski.

- Maraton? To jest jak narkotyk. Świetny sposób, żeby poradzić sobie z kryzysem wieku średniego - śmieje się Jerzy Żałopa. - Biegałem przez całą zimę, ale z najlepszymi oczywiście nie będę się ścigał. Sukcesem będzie czas lepszy niż 4 godziny.

Zwycięzca maratonu, dwudziestosiedmioletni Kenijczyk, pokonał trasę 42,195 km w czasie 2.14.54. Kenijczycy biegli w czołówce od samego początku, jednak wyraźne prowadzenie objęli dopiero po półmetku. Do 30. kilometra wydawało się, że zagrozić im może Marcin Fehlau. Do tego momentu triumfator ubiegłorocznego maratonu radził sobie świetnie. To jednak wszystko, na co było go stać. Na 35. kilometrze Polak tracił do Kenijczyków już 200 metrów i ostatecznie zakończył maraton na 6. pozycji. - Na 30. kilometrze Kenijczycy szarpnęli, a ja nie wytrzymałem tej zmiany rytmu - mówił na mecie Fehlau.

Zwycięzca maratonu Reuben Toroitich nie wyglądał na specjalnie zmęczonego. Zniknął w namiocie tylko na pięć minut, po czym chętnie rozmawiał z dziennikarzami. - Czy zwycięstwo przyszło mi łatwo? O, tak! W porównaniu z poprzednimi maratonami łatwiej być nie mogło, bo to przecież mój pierwszy maraton - śmiał się Toroitich. - Podoba mi się wasze miasto. Wrócę tu za rok i spróbuję pobić wasz rekord.

Dla większość uczestników liczy się tylko to, żeby ukończyć maraton. Ewentualnie poprawić własny rekord życiowy. Na mecie wszyscy dostają medale. Gratulują sobie ukończenia biegu. Dopiero na mecie naprawdę czują zmęczenie. - Wracać do domu na piechotę? O, nie... Daj mi, proszę, kluczyki do samochodu - mówił do kobiety czekającej na mecie jeden z biegaczy, który właśnie ukończył maraton.

WYNIKI

Mężczyźni

Kobiety

5. Maryja Butakova 2.56.40

Copyright © Agora SA