Chelsea mierzy koronę

Chelsea pokonała Fulham 3:1 i mistrzem Anglii może zostać już w poniedziałek, o ile Arsenal nie pokona Tottenhamu. Fatalnie wypadł Liverpool, ścigający Everton w walce o Ligę Mistrzów. ?The Reds" przegrali 0:1 z broniącym się przed spadkiem Crystal Palace, a Jerzego Dudka pokonał niedoszły Polak, Andy Johnson.

Po sobotniej wygranej z Fulham na Stamford Bridge piłkarze Jose Mourinho mają już 14 pkt przewagi nad Arsenalem. Do zdobycia pierwszego od 50 lat tytułu potrzebują tylko dwóch punktów w czterech ostatnich meczach, bez względu na wyniki "Kanonierów". Czy coś może jeszcze powstrzymać "The Blues"? Giles Smith, słynący z ironii komentator "Timesa", snuje kilka scenariuszy. Np. taki: wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii 5 maja wygrywają Talibowie, formują rząd i w pierwszej kolejności zabraniają pod karą śmierci wszelkich sportowych rozgrywek, nie mówiąc o wręczaniu trofeów. Inna możliwość: dyrektor wykonawczy Chelsea, Peter Kenyon, który wywołał już dwa skandale, próbując nielegalnie skaperować Ashleya Cole'a i Rio Ferdinanda, czyni coś tak kolosalnie głupiego, że "The Blues" automatycznie tracą licencję i zostają zdegradowani. Albo: rój specjalnie wytresowanych pszczół wlatuje na stadion podczas ostatniego meczu sezonu, żądli kapitana Chelsea Johna Terry'ego i unosi przygotowany puchar nie wiadomo gdzie. Sezon zostaje uznany za niedokończony, a dziennikarskie śledztwo prowadzą specjaliści z "National Geographic".

Najłatwiej byłoby zaś zaczekać i zobaczyć, jaką różnicą punktów Chelsea wygra sezon, a następnie ukarać ją odebraniem o jeden punkt więcej za spotkania Kenyona z Colem i Ferdinadem. "Guardian" twierdzi jednak, że władze Premier League, które wciąż zastanawiają się nad karą, najprawdopodobniej odbiorą za to Chelsea trzy punkty na początku przyszłych rozgrywek. W to, by "The Blues", którzy w całym sezonie przegrali tylko raz, nie zdobyli punktu w czterech ostatnich kolejkach, zakładając przy tym, że Arsenal wygra wszystkie swoje mecze, nie wierzy nikt.

Ale nikt też na Wyspach nie lubi klubu należącego do najbogatszego człowieka Rosji, Romana Abramowicza. Poza jego kibicami. "Guardian", jak może próbuje zepsuć im humor. Konserwatywny dziennik wyraził nadzieję, że fani "The Blues" nie będą spać spokojnie, wiedząc, że sukces ich klubu był możliwy dzięki pieniądzom ze złodziejskiej prywatyzacji w Rosji. - Może, gdybym był rosyjskim chłopem, byłoby mi trochę przykro, że zasoby naturalne mojej ziemi wzbogacają kogoś, kto mieszka w Sussex i ma własny helikopter. Ale wolę cieszyć się tym, ile wnieśli do Premier League tacy piłkarze, jak Arjen Robben, Petr Cech czy Calude Makelele, mam też świadomość, że pieniądze na benzynę wydałem mądrze - skomentował Smith.

Tymczasem Mourinho powiedział po meczu, że z całego serca życzy w poniedziałek wygranej... Arsenalowi. Nie chce bowiem, żeby o zdobyciu tytułu jego piłkarze dowiedzieli się, koncentrując się na półfinał Ligi Mistrzów z Liverpoolem.

Tymczasem "The Reds" maja coraz mniejsze szanse na zajęcie czwartego miejsca, które daje prawo gry w Lidze Mistrzów. Piłkarze Rafaela Beniteza przegrali z walczącym o utrzymanie Crystal Palace, stwarzając przy tym niewiele okazji pod bramką Gabora Kiraly'ego. Dużo pracy miał za to Jerzy Dudek. M.in. w 9. min polski bramkarz świetnie wybił piłkę nad poprzeczkę po strzale głową Tony'ego Popovica. Jedynego gola zdobył wicelider strzelców Premier League (20 goli) Andy Johnson, który starał się przez chwilę o polskie obywatelstwo, ale po rozmowach z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem i Pawłem Janasem wybrał reprezentację Anglii. Johnson pokonał niedoszłego kolegę z kadry w 34. min, odbijając piłkę głową po mocnym, ale nieudanym strzale Wayne'a Routledgea. Dudek był bez szans, a w drugiej połowie piękną paradą uchronił zespół przed wyższą porażką.

Everton, z którym Liverpool walczy o Ligę Mistrzów, stracił wprawdzie punkty na własnym stadionie, remisując 1:1 z Birmingham, ale powiększył przewagę nad "The Reds" do czterech punktów. W tej sytuacji, żeby zagrać w przyszłej edycji Champions League, Liverpool będzie musiał zdobyć w tym roku Puchar Europy.

MU w arabskich rękach?

Do przejęcia Manchesteru United, wbrew amerykańskiemu miliarderowi Malcolmowi Glazerowi, który od ponad roku składa odrzucane przez zarząd oferty, szykuje się jeden z najbogatszych ludzi świata - następca tronu Dubaju, szejk Mohammed bin Rashid Al Maktoum. Już złożył zarządowi klubu z Old Trafford ofertę w wysokości 900 mln funtów - pisze niedzielna prasa. Namówił go do tego menedżer "Czerwonych Diabłów" Alex Ferguson. Obaj panowie - podobno zaprzyjaźnieni - znają się z torów wyścigów konnych, których są pasjonatami. Należąca do szejka grupa finansowa Dubai International Capital (DIC) od lat robi interesy na Wyspach Brytyjskich. Ostatnio kupiła Madame Tussauds Group, do której należy sieć muzeów woskowych figur oraz słynne londyńskie koło młyńskie "London Eye" za 1,6 miliarda funtów. Gdyby doszło do transakcji, byłaby to kolejna wielka arabska inwestycja w angielski futbol po tym, jak Emirates Airlines została głównym udziałowcem nowego stadionu Arsenalu.

Wyniki 35. kolejki:

CHELSEA LONDYN - FULHAM 3:1 (1:1): Cole (17.), Lampard (64.), Gudjohnsen (87.) - Collins (41.)

EVERTON - BIRMINGHAM CITY 1:1 (0:1): Ferguson (86.) - Heskey (5.)

ASTON VILLA - BOLTON WANDERERS 1:1 (1:0): Hierro (26. samobójcza) - Speed (53.)

BLACKBURN ROVERS - MANCHESTER CITY 0:0

CRYSTAL PALACE - LIVERPOOL 1:0 (1:0): Johnson (34.)

MIDDLESBROUGH - WEST BROMWICH ALBION 4:0 (3:0): Nemeth (27., 37.), Hasselbaink (33.), Downing (90.)

Norwich City - Charlton Athletic 1:0 (0:0): Svensson (88.)

Niedziela:

PORTSMOUTH - SOUTHAMPTON 4:1 (4:1): Aiyegbeni (4. karny), de Zeeuw (17.), Lua-Lua (22. ,27. ) - Camara (20.)

MANCHESTER UNITED - NEWCASTLE UNITED 2:1 (0:1): Rooney (57.), Brown (74.) - Ambrose (27.)

Poniedziałek:

ARSENAL - TOTTENHAM HOTSPUR