Kilka minut przed końcem sobotniego meczu ŁKS - Warmia Grajewo arbiter wyrzucił Gaszyńskiego z ławki. Mało kto przypuszczał, że opuszczający boisko szkoleniowiec już nie wróci w roli trenera ŁKS-u.
W poniedziałek zebrał się zarząd, by zastanowić się nad oceną pracy trenera.
- Siedem osób jednomyślnie uznało, że drużynie jest potrzebny ktoś nowy, ze świeżym spojrzeniem oraz nowymi pomysłami - mówi Józef Kosiorek, prezes ŁKS-u. - Dlatego postanowiliśmy rozwiązać umowę z trenerem Gaszyńskim, który dużo zrobił dla łomżyńskiego futbolu, a jego największym osiągnięciem był awans do trzeciej ligi. Ale to nie jest tajemnica, że wyniki, jakie osiągała drużyna w rundzie wiosennej, są niezadowalające. Sport to obecnie biznes, nie ma w nim miejsca na sentymenty.
Prawdopodobnie w dzisiejszym meczu trzecioligowy zespół poprowadzi Dariusz Kossakowski, trener juniorów ŁKS-u. Być może też zespół pozna już nowego szkoleniowca.
- Prowadzimy rozmowy z kilkoma kandydatami, nie chciałbym jednak zdradzać szczegółów - dodaje prezes Kosiorek. - Mogę tylko dodać, że są to trenerzy spoza regionu. Kandydatem nie jest na pewno Andrzej Szarmach, który był obecny na spotkaniu z Warmią. To gość prezesa Podlaskiego ZPN Witolda Dawidowskiego. Sprawa nowego trenera powinna rozstrzygnąć się w tym tygodniu.
Całkowicie zaskoczeni odwołaniem Gaszyńskiego są piłkarze ŁKS-u.
- Dowiaduję się o tym od pana - powiedział nam jeden z nich, który chciał zachować anonimowość. - Współpraca z trenerem układała się dobrze, nie było żadnych zgrzytów. Atmosfera po ostatnich porażkach popsuła się, ale uważam, że porażki bardziej scaliły zespół. Wina za słabe wyniki spoczywa na drużynie, a po części i trenerze. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że zarząd odwołał trenera Gaszyńskiego. Praca z jego następcą oraz wyniki uzyskiwane w kolejnych spotkaniach dopiero to pokażą. ŁKS-owi potrzebne są punkty, aby zamiast myśleć o awansie, nie trzeba było obawiać się spadku.
Decyzji zarządu nie zamierzał komentować zwolniony szkoleniowiec, ale uważa, że zostawia po sobie spory dorobek.
- Dwa lata i trzy miesiące, jakie spędziłem w ŁKS-ie, to pasmo sukcesów - mówi trener Gaszyński. - Zabrzmi to nieskromnie, jednak obejmowałem w czwartej lidze ekipę zaściankową, której trzech punktów brakowało do strefy spadkowej. Teraz ŁKS to czołowy zespół trzeciej ligi, który budzi szacunek i respekt rywali oraz zainteresowanie mediów oraz kibiców. Jestem dumy z tego, co osiągnąłem. Serce włożyłem w drużynę. W grudniu ofertę pracy złożył mi drugoligowy Radomiak, ale byłem lojalnym pracownikiem. Tego samego oczekiwałem wobec mojej osoby. Może zbyt emocjonalnie podchodziłem do wypowiedzi członków zarządu oraz zapowiedzi awansu do drugiej ligi, ale nikogo nie obraziłem, nie podważyłem niczyjej fachowości. Jednak emocje wzięły górę. Zabrakło męskiej rozmowy, która mogłaby wyjaśnić pewne kwestie.
Szkoleniowiec uważa, że zostawia dobrze przygotowaną do rozgrywek drużynę. - Chciałbym, aby zespół dostał się w dobre ręce, bo można jeszcze wiele z niego wycisnąć - uważa Gaszyński.
Trzecioligowcy rozegrają dziś zaległą 16. kolejkę. ŁKS Łomża zagra z Unią w Skierniewicach, Mlekovita Wysokie Mazowieckie podejmie Gwardię Warszawa, a Warmia Grajewo u siebie zmierzy się z OKS-em 1945 Olsztyn. Wszystkie mecze rozpoczną się o godz. 16.30.