Lech Poznań przygotowuje się do meczu z Pogonią Szczecin

- Wyniki gorsze niż gra, a już na pewno gorsze niż potencjał - tak ocenia Pogoń Szczecin trener Lecha Poznań Czesław Michniewicz. Piątkowy mecz może mieć kolosalne znaczenie dla niego i całego Lecha.

Znaczenie tego meczu jest ogromne, bo wygrana nad Pogonią pozwoli Lechowi wyrwać się ze strefy barażowej i zrównać z portowcami liczbą punktów. Poza tym Pogoń zawsze była rywalem, nad którym zwycięstwo szczególnie cenią sobie poznańscy kibice. Łatwo zatem sobie wyobrazić, jakie konsekwencje może mieć niepowodzenie w takim meczu.

Napięcie jest spore, ale trener Michniewicz - niedawno jeszcze dość spięty - podchodzi do meczu w miarę rozluźniony. Rzuca nawet dowcipami, co od dawna już mu się nie zdarzało. - Odpocząłem przez święta - wyjaśnia. - Mam nadzieję, że piłkarze też. Chcemy przede wszystkim pracować w spokoju. Ważny jest dla nas wypoczynek fizyczny i psychiczny. Ponieważ czasami dobrze też odpocząć od siebie, nie zaplanowaliśmy specjalnego zgrupowania przed meczem z Pogonią.

Takie "wzięcie głębszego oddechu" jest ważne, bo nadchodzi teraz szczególnie istotny okres dla Lecha i trenera Michniewicza. Starcia z Pogonią, Amicą, Zagłębiem Lubin i GKS Katowice - one zadecydują o przyszłości ligowej klubu i trenera. - Jesienią właśnie od meczu w Szczecinie [przegranego 1:3 mimo przewagi jednego zawodnika - przyp. red.] zaczęło się całe zło Lecha. Teraz chcemy odwrócić fatum - mówi Michniewicz.

O Pogoni trener wypowiada się, że ma lepszy potencjał niż wyniki. - Szczecińscy Brazylijczycy są dobrymi piłkarzami, ale zespół nie stanowi jeszcze monolitu. Poza tym w Pogoni gra też wielu zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Choćby byłych lechitów - recenzuje. Do takich należą Artur Bugaj czy Rafał Grzelak. No i dodajmy jeszcze trenera - Czecha Bohumila Panika.

- Obie strony są równie mocno zmotywowane. Zadecydują zatem umiejętności piłkarskie - uważa poznański szkoleniowiec. Jego zespół zagra prawdopodobnie osłabiony brakiem Marcina Wachowicza i Marcina Kusia, którzy skarżą się na kontuzje. Trenuje już David Topolski.

W poznańskim ataku na pewno wystąpi Damian Nawrocik. Ciekawe, kto znajdzie się u jego boku - Piotr Reiss czy Krzysztof Gajtkowski. A może doczekamy się niespodzianki i w ataku zagra Wachowicz? Na razie wszyscy ćwiczą skuteczność. Podczas małej gierki z Kotwicą Kórnik, która miała miejsce we wtorek (7:0 dla Lecha), skuteczniejszy był Gajtkowski - strzelec dwóch goli. Na dodatek napastnik ten doskonale pamięta, jak wielokrotnie pokonywać bramkarza ze Szczecina - podczas ostatniego meczu obu ekip 24 maja 2003 r. (6:0) strzelił pięć goli, czyli potrójnego hat-tricka.

- Mamy swój plan - przyznaje Michniewicz, który podczas gierki testował też nowe warianty taktyczne. Na pewno Lech zrezygnuje z gry wysokimi podaniami. - Mamy za mało do powiedzenia w grze głową, zwłaszcza przy wysokiej Pogoni - uzasadnia szkoleniowiec.

19 października 1997 r.

wtedy po raz ostatni Pogoń Szczecin wygrała w Poznaniu - wtedy było 2:1

Mecz z Pogonią rozpocznie się w piątek o godz. 20. Bilety kosztują 25 i 20 zł. W związku z wizytą w Poznaniu grupy 300 kibiców Pogoni bramy stadionu przy ul. Bułgarskiej zostaną otwarte dopiero o godz. 18. Nie będzie też możliwości wjazdu na stadion samochodem.

Copyright © Agora SA