Czy koszykarze Alby-Elcho Chorzów po raz trzeci z rzędu odpadną z rywalizacji w play-off już w pierwszej rundzie?

Wszystko wskazuje na to, że Alba-Elcho Chorzów po raz trzeci z rzędu odpadnie z rywalizacji w play-off już w pierwszej rundzie

Chorzowianie dopiero dzięki środowemu zwycięstwu nad Spójnią Stargard Szczeciński zajęli ósme miejsce w sezonie regularnym i awansowali do play-off. W pierwszej rundzie zespół czeka rywalizacja z faworytem rozgrywek Basketem Kwidzyn. Trener Basketu Czesław Daś stworzył mocny zespół, którego liderami są Marcin Malczyk, Tomasz Wojdyła i Bartosz Potulski. Cel - awans do ekstraklasy. Na dodatek dwa pierwsze mecze play-off zostaną rozegrane w Kwidzynie (2 i 3 kwietnia). Następnie 9 i ewentualnie 10 kwietnia w Chorzowie oraz 13 w Kwidzynie. Gra się do trzech zwycięstw.

Alba największy sukces w historii odniosła w 2002 roku, kiedy przegrała w finale I ligi ze Startem Lublin. Od tamtego czasu chorzowianie nie robią żadnych postępów. Dwukrotnie odpadli w pierwszej rundzie play-off. Dwa lata temu przegrywając z AZS Koszalin, a w ostatnim sezonie ze Stalą Stalowa Wola. Teraz chorzowian czeka ten sam los. - Nie myślę o tym, co było w przeszłości. Najważniejsze są najbliższe spotkania. Wszyscy stawiają na koszykarzy z Kwidzyna, ale to nie są nadludzie. Nic nie mamy do stracenia i spróbujemy sprawić niespodziankę - mówi skrzydłowy Rafał Dygutowicz, który od czterech sezonów gra w Chorzowie.

Niestety, zainteresowanie koszykówką w Chorzowie maleje z roku na rok. Średnia frekwencja w tym sezonie to około 300 osób. W przyszłym sezonie I liga będzie jeszcze mniej atrakcyjnym towarem. Działacze Polskiej Ligi Koszykówki chcą, aby w przyszłym sezonie w ekstraklasie grały tylko bogate kluby, bez długów. Miejsce w elitarnym gronie będzie można tylko kupić. Dlatego też w I lidze drużyny będą rywalizować o nic nie znaczące mistrzostwo I ligi. - Mam nadzieję, że ten projekt nie wejdzie w życie. W przyszłym sezonie będziemy próbowali zbudować silną drużynę. Na pewno miasto oraz główni sponsorzy będą nam w tym pomagać. Jeśli jednak w I lidze nie będzie się walczyło o awans do ekstraklasy, bardzo trudno będzie nam pozyskać nowych sponsorów. Nie stać nas na kupienie "dzikiej karty" [przed tym sezonem "dzika karta" kosztowała 500 tys. zł; klub, który chciał ją wykupić, musiał też dysponować minimum 2 mln zł budżetu - przyp. red.]. Najpierw musimy uporać się ze starymi długami - mówi prezes klubu Bogdan Olek. Czy kibice śląskiego basketu doczekają się wreszcie naszego zespołu w ekstraklasie? - Jesteśmy bardzo blisko awansu do I ligi i będziemy dążyć do tego, by za kilka lat CKS 1924 Czeladź grał w ekstraklasie. Jednak moim zdaniem z naszego regionu największe szanse w przyszłości na grę w elicie ma MKKS Dąbrowa Górnicza. Powód? Znakomita baza i duża przychylność miasta - twierdzi trener CKS-u Tomasz Służałek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.