Końcówka sezonu regularnego to okres niesłychanie stresujący dla zespołów, które walczą o awans do play-off. Zwłaszcza dla tych, którym się nie wiedzie, i które każde zwycięstwo muszą wywalczyć w ciężkim boju, bo umiejętności i zgrania nie wystarcza.
Dwóch takich zdesperowanych średniaków - Orlando Magic i New Jersey Nets - spotkało się przed tygodniem. Mecz był jednostronny, Nets wysoko prowadzili i kibice zaczęli powoli opuszczać halę. Przedwcześnie. Dopiero w ostatnich minutach zrobiło się gorąco.
Najpierw doszło do przepychanki pomiędzy Stevem Francisem (USA, Magic) i Nenadem Krsticiem (Serbia Czarnogóra, Nets). Francis pchnął Krsticia, został ukarany przewinieniem technicznym, a że dalej fukał, sędziowie usunęli go z boiska.
Zabrakło Francisa, to z Krsticiem zaczął się przepychać jego kolega Dwight Howard (USA). - On coś powiedzieć, ale mój angielski niedobry, więc ja nie rozumieć. Ale na pewno to nie być dobre - mówił po meczu dziennikarzom wzburzony Krstić. Sędziowie znów musieli ukarać obu graczy przewinieniami technicznymi.
Na sekundę przed końcem meczu, przy prowadzeniu Nets różnicą 16 pkt, doszło do kolejnej sprzeczki. Tym razem jej bohaterami byli Hedo Turkoglu (Turcja, Magic) i Zoran Planinic (Chorwacja, Nets). - Uderzył mnie łokciem po zdobyciu kosza, dlatego się wściekłem. Prowadzą 20 pkt i ciągle grają nieczysto - tłumaczył potem Turkoglu. - To nie ja. To on zaczął. Powiedział, że mnie dopadnie. Nie mogę się doczekać - ripostował Planinic. - Ach, ci Europejczycy - westchnął stoicko trener New Jersey Lawrence Frank (USA).
Tuż po meczu wściekły DeShawn Stevenson (USA, Magic) niczym Roberto Carlos (Brazylia, Real Madryt) kopnął z całej siły piłkę w trybuny.
W szatni reporterzy z Orlando próbowali się dowiedzieć, skąd takie nerwy i czy drużyna nie zaczyna się aby rozsypywać. Gdy jeden z nich spytał o to Steve'a Francisa, z sąsiedniej szatni rozległ się krzyk: "To głupie pytanie!". Wrzeszczał rezerwowy Magic Staucey Agmon, który - gwoli wyjaśnienia - jest jedynym zawodnikiem Magic konsekwentnie odmawiającym rozmów z mediami. Zdaje się, że trochę mu tego brakuje, bo kiedy dziennikarz próbował kontynuować wywiad z Francisem, Augmon znowu zaczął wrzeszczeć: "To głupie pytanie!".
Na to drugi z dziennikarzy (John Denton, "Florida Today") zwrócił Augmonowi uwagę: - Stacey, pytanie było nie do ciebie, tylko do Steve'a. Tego już było Augmonowi za wiele - zaczął przeklinać i grozić reporterowi ("Nie wiesz z kim zadarłeś, będziesz tego żałował!"). Dziennikarz to zignorował, roześmiał się i odwrócił, co ostatecznie wyprowadziło Augmona z równowagi. Chwycił za olejek, który wcześniej wcierał sobie w spracowane dłonie, i zaczął w amoku pryskać nim na prawo i lewo. Większość wylądowała na marynarce Dentona, inny dziennikarz dostał olejkiem w głowę. Na szczęście interweniowała ochrona, bo strach pomyśleć, co jeszcze mogło się wydarzyć.
Stacey Augmon został ukarany przez NBA odsunięciem od jednego meczu, co będzie go kosztować 12 tys. dol. Władze klubu Orlando Magic zwróciły 15 dolarów, które John Denton zapłacił za pranie marynarki.
Awantura w szatni przypieczętowała los biednego trenera Orlando Johnny'ego Davisa, którego bezceremonialnie zwolniono.
Na tym jednak nie koniec. Trzy dni później w spotkaniu z Seattle nieszczęśliwy i struty Francis ze złości kopnął jednego z fotoreporterów i został zawieszony do odwołania (kiedyś Dennis Rodman za podobne przewinienie pauzował 11 meczów). Francis wybrał interesującą linię obrony - twierdzi, że fotoreporter... sam się kopnął nogą Francisa, którą wcześniej chwycił. A poza tym to mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem pomroczności jasnej - Francis sobie tego wydarzenia nie przypomina i nie wie, co się stało.
Menedżer Magic John Weisbrod do NBA trafił z hokeja. Zapowiadał publicznie, że pod jego rządami Orlando stanie się drużyną twardzieli. Ciekawe, czy o to mu chodziło?
"Wymazałem już historię mojej gry w Los Angeles z systemu i spuściłem za nią wodę w toalecie. Możecie zanurkować do kanału i spróbować wydobyć stamtąd jakieś wspomnienia, ale ja nic nie wiem".
"Mam pięcioro pięknych dzieci, żonę, żyję cudownym życiem, mieszkam nad wodą. Jak się ma taki widok z okna, nie można narzekać".
Trener Golden State Mike Montgomery ma w składzie trzech koszykarzy z Europy: Zarko Cabarkapę, Andrisa Biedrinsa i Nikoloza Ckitiszvili. Nie jest lekko: - Ci faceci nauczyli się patrzeć na mnie, uśmiechać i kiwać głową. Nigdy nie wiem, co to znaczy, bo potem wybiegają na parkiet i nie robią tego, co im poleciłem.
Jesteśmy pod wielkim wrażeniem decyzji personalnych menedżerów Portland Trail Blazers. Przed sezonem podpisali wieloletnie kontrakty z Theo Ratliffem, Dariusem Milesem i Zachem Randolphem. Ratliff grzeje ławę, krnąbrny Miles doprowadził do zwolnienia trenera, a Randolph (84 mln dol. za sześć lat) przejdzie wkrótce operację kolana - taką samą jak te, które złamały kariery Penny'ego Hardawaya, Alana Houstona, Chrisa Webbera i Jasona Kidda. Kibicom Portland życzymy cierpliwości.
Komisarz ligi David Stern jest gorącym orędownikiem podwyższenia limitu wieku dla graczy przychodzących do NBA. Jeśli postawi na swoim, w NBA będą mogli grać tylko 20-latkowie i starsi. Trener Minnesoty Kevin McHale jest pewien, że związek zawodowy zawodników się na to zgodzi: "A co, myślicie, że 24-latek chce, żeby przyszedł jakiś 18-latek i zajął jego miejsce?".
W czwartej kwarcie meczu z Utah Detroit Pistons spudłowali wszystkie 15 rzutów z gry. Trafili jednak sześć rzutów wolnych. Dzięki temu przegrali kwartę tylko 6-12 i dowieźli do końca zwycięstwo (64:62).
Shaquille O'Neal o Pennym Hardawayu, Kobe Bryancie i Dwyane'ie Wade:
"Różnice pomiędzy nimi trzema są jak z "Ojca chrzestnego". Jeden z nich to Fredo, który nigdy nie był gotów, aby przekazać mu władzę. Drugi to Sonny, który zawsze robił wszystko, by dowieść, że to on jest najlepszy. A ten trzeci to Michael, któremu, jak wiecie, jeśli oglądaliście trylogię, Ojciec Chrzestny przekazał wszystko. Więc ja nie mam problemu, by przekazać stery Dwyane'owi. Michaelowi Dwyane'owi Corleone".