Polpharma pokonała Deichmann-Śląsk

Porażka w Starogardzie Gdańskim sprawiła, że Deichmann-Śląsk Wrocław nie może już liczyć na miejsce wyższe niż siódme. A to oznacza, że w pierwszej rundzie play-off zagra z Prokomem-Trefl Sopot lub Anwilem Włocławek

Powiem krótko: byliśmy bez szans, zagraliśmy beznadziejnie - mówił po przegranym 70:82 meczu z Polpharmą trener Śląska Tomasz Jankowski. - Kto zagrał na swoim poziomie? Nikt! Kto mnie najbardziej zawiódł? Wszyscy! - odpowiadał szkoleniowiec z Wrocławia.

Osobę, która obejrzałaby tylko drugą kwartę meczu w Starogardzie, trudno byłoby przekonać, że oba zespoły walczą o play-off. Pierwsze osiem minut drugiej części Polpharma wygrała 23:2, przy czym gracze Śląska ani razu nie trafili do kosza. Jedyne punkty sędziowie zaliczyli im po akcji, w której Zbigniew Marculewicz zablokował Michała Ignerskiego - uznali, że piłka była już w locie opadającym.

- Moi gracze po kilku niezłych meczach pomyśleli chyba, że są tak mocni, że w tym sezonie będą walczyć o nie wiadomo co. Ten mecz pokazał, że są w błędzie - dodał Jankowski, który w drugiej kwarcie robił kolejne zmiany, dwa razy poprosił o przerwę, ale nic nie pomagało. Jego zespół nie radził sobie z obroną Polpharmy, która szalała też w ataku.

W pewnym momencie gracze ze Starogardu urządzili sobie pokaz wsadów - Tomasz Cielebąk, George Reese i Joe McNaull latali ponad głowami graczy z Wrocławia. Akcję meczu przeprowadził Reese - przechwycił piłkę, pobiegł z nią na kosz Śląska i zanim wykonał efektowny wsad, odbił sobie jeszcze piłkę o parkiet. To zagranie przypominało bardziej konkurs wsadów organizowany przy okazji Meczu Gwiazd niż akcję z meczu ligowego. - Nigdy nie byłem skłonny, aby chwalić graczy z USA, uważam, że zbyt dużo chłamu przyjeżdża do Polski, ale jestem pod wrażeniem Amerykanów grających w Polpharmie. Szczególnie Reese zagrał świetnie, dzięki niemu Polpharma wygrała - przyznał skrzydłowy Śląska Radosław Hyży.

W ostatniej kolejce Śląsk zagra u siebie z Notecią i nawet w razie porażki nie wypadnie poza ósemkę. Wiadomo już jednak, że w pierwszej rundzie play-off zagra z jednym z gigantów - Prokomem lub Anwilem. Natomiast Polpharma nadal nie może być pewna gry w play-off. Potrzebuje do tego jeszcze wygranej w Koszalinie, bo cały czas mogą ją wyprzedzić Czarni Słupsk (mają lepszy bilans bezpośrednich meczów). - Nie dopuszczam nawet myśli, że zabraknie nas w play-off. Ostatnio sporo ze sobą rozmawialiśmy, mówiliśmy o błędach i zaangażowaniu, mobilizacja w zespole strasznie wzrosła. Mecz ze Śląskiem pokazał, że teraz możemy rozwalić każdego - uważa środkowy Polpharmy Zbigniew Marculewicz.

Polpharma Starogard Gdański - Deichmann-Śląsk Wrocław 82:70. Kwarty: 18:15, 23:10, 17:17, 24:28. Polpharma: Reese 23 (3), Thomas 14 (4), McNaull 12, Kukiełka 1, Olszewski 0 oraz Marculewicz 11 (1), Cielebąk 11, Sarzało 4, Jagoda 4, Exner 2, Miecznikowski 0. Deichmann: Autry 15, Hyży 8, Grafs 6, Kiausas 4, Ignerski 4 oraz Kobale 10 (1), Randle 7, Hajnsz 6 (2), Chanas 5, Skibniewski 3 (1), Zieliński 2. Gracz meczu: George Reese.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.