O grze niektórych zawodników Gipsaru można powiedzieć tylko - jedna wielka lipa. W ostatnim meczu podopieczni Wadima Czeczury przegrali mecz z Wisła Kraków w bardzo słabym stylu. Praktycznie to poza Dariuszem Parzeńskim pozostali koszykarze nie przejawiali zbyt dużo ochoty do gry. Już we wtorek zawodnicy dowiedzieli się, że otrzymają stosowne kary pieniężne, ale nie wszystkim to się spodobało. Największe larum podniosła dwójka Lalic i Piacun, a to przecież do gry Lalicia można mieć sporo zastrzeżeń. Koszykarz ten ostatnio gra poniżej oczekiwań, na treningach także się nie przykładał.
- Postanowiłem obciąć graczom wynagrodzenie - stwierdził Maciej Karwacki, prezes SSA Ostrów. - Zaznaczyłem jednak, że jeśli utrzymają się w ekstraklasie, to otrzymają wszystko co do złotówki. Nie wszystkim ten pomysł się spodobał.
Nieoficjalnie udało się na dowiedzieć, że szefostwo klubu zadecydowało, iż koszykarze zarabiać będą o 20 proc. mniej. Lalić i Piacun nie zgodzili się, więc zostali zwolnieni.
Teraz kibice Gipsaru zastanawiają się, czy osłabiona drużyna poradzi sobie w takim razie z AZS Koszalin? - Jeśli pozostali koszykarze zagrają ambitnie i będą walczyć o każdą piłkę, to jestem przekonany, że wreszcie wygramy - mówi Wadim Czeczuro. - Ten mecz może mieć kolosalne znaczenie w późniejszej walce o utrzymanie się w ekstraklasie.