Tiozzo pobił Michalczewskiego

Dariusz Michalczewski nie odzyskał pasa mistrza świata w wadze półciężkiej federacji WBO. W sobotę w Hamburgu przegrał przez techniczny nokaut z Francuzem Fabrice'em Tiozzo. To pierwsza porażka przed czasem Polaka. ?Tygrys" prawdopodobnie zakończy karierę.

To miał być triumfalny powrót Michalczewskiego na tron. Walka z Tiozzo była jubileuszowym, 50. pojedynkiem w karierze Polaka. Michalczewski w 2003 roku przegrał na punkty z Meksykaninem Julio Cesarem Gonzalezem i stracił mistrzowski pas. Po blisko półtorarocznej przerwie miał go odzyskać. Tymczasem zamiast spektakularnego zwycięstwa bokser urodzony w Gdańsku zanotował bolesną, pierwszą w karierze przegraną przed czasem. To była chyba jego ostatnia walka po wielu latach przygody z boksem.

Polak zaczął walkę niemrawo. Rywal go zaskoczył - Tiozzo był zwinniejszy, szybciej poruszał się w ringu i częściej trafiał. "Tygrys" walczył usztywniony, nie mógł narzucić swojego stylu walki. Przegrał trzy pierwsze rundy, ale z minuty na minutę walczył lepiej.

W czwartej rundzie Polak zaatakował - zasypał Francuza gradem ciosów, ale Tiozzo potrafił się potem zrewanżować. "Tygrys" przyspieszył, ale nie na tyle, aby wyraźnie przeważać nad rywalem.

W piątej rundzie przewagę miał znowu Tiozzo - na jeden cios Polaka odpowiadał od razu kilkoma. Michalczewski walczył źle, niepewnie, nie potrafił powstrzymać natarć przeciwnika. 36-letni Tiozzo dużo bił lewymi prostymi i prawymi podbródkowymi. Całymi seriami próbował przedrzeć się przez gardę "Tygrysa". I udawało mu się to.

W szóstej rundzie nadszedł koniec Michalczewskiego - w połowie Polak otrzymał serię mocnych ciosów i padł na deski. Sędzia przerwał walkę. Po wznowieniu "Tygrys" dostał po raz kolejny i sam się odwrócił, dając do zrozumienia, że nie chce już walczyć.

We francuskim obozie zapanowała ogromna radość. Tiozzo obronił tytuł w wadze półciężkiej organizacji WBA. Wygrał zasłużenie - był dojrzalszy, spokojniejszy i kontrolował pojedynek.

Po walce Michalczewski pojawił się w studiu TVN. - Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Tym razem trafiło na mnie. Tiozzo skończył to elegancko - mówił polski pięściarz, którego rozbita twarz kontrastowała z białą koszulą i jasnym garniturem. Zapytany, czy to już koniec jego kariery, odpowiedział: - Zastanowię się, nie chciałbym teraz odpowiadać, składać deklaracji. Prześpię się z tym kilka nocy. - Myślę, że mały Darek z Gdańska przyczynił się przez lata kariery, by stosunki polsko-niemieckie były coraz lepsze - zakończył Michalczewski. Według nieoficjalnych informacji za walkę otrzymał ok. 2 mln euro, nieco mniej dostał Francuz.