Koszykówka. I liga

Nie udało się koszykarzon łańcuckiego Sokoła odnieść piątej wygranej z rzędu. Zwycięski marsz podopiecznych Dariusza Kaszowskiego przerwał częstochowski Tytan. Jarosławski Znicz po zwycięstwie nad Spójnią jest coraz bliżej pierwszej ósemki

Gospodarze wznieśli się na wyżyny, a spory wkład w ich zwycięstwo miała częstochowska publiczność. Około pięciuset stałych widzów meczów Tytana, pokierowanych i zachęconych do dopingu przez Fan Klub AZS, stworzyło w końcówce atmosferę, która poderwała do walki gospodarzy, a graczom Sokoła podcięła skrzydła. Sześciu zdrowych koszykarzy Tytana i jeden kontuzjowany, pokonało trzeci zespół tabeli. Z kadry Tytana wypadł przed meczem z Sokołem Łańcut Rafał Motyl i trenerowi Arkadiuszowi Urbańczykowi zostało ośmiu graczy w tym dwóch juniorów. Dziewiątym był Piotr Trepka, który nie powinien w sobotę pojawić się na boisku - lekarz zalecił mu co najmniej trzy tygodnie przerwy. Zagrał jednak w drugiej części meczu i ma swój duży wkład w zwycięstwo.

Od początku mecz był wyrównany, a oba zespoły na przemian zyskiwały kilkupunktową przewagę, by dość szybko ją stracić. - Potrafiliśmy odskoczyć na 6, nawet 8 punktów, ale zabrakło tej kropki nad i - mówi trener Tytana Arkadiusz Urbańczyk. - Gdybyśmy zyskali więcej niż 10 punktów przewagi moglibyśmy kontrolować grę.

Sokół zagrał przeciętnie, przede wszystkim nierówno i schematycznie. Wyróżniał się na pewno Piotr Miś, kilka efektowych akcji przeprowadził Piotr Ecka, ale nie radził sobie do końca z kryjącymi go Saranem i Nogalskim.

Łańcucianie zdobywali punkty gdy wykorzystywali przewagę wzrostu. Piotr Miś wiedział co zrobić z piłką pod koszem, tym bardziej, że jedyny środkowy Tytana Tomasz Milewski walcząc z rywalami, musiał pamiętać o tym, że jego przedwczesne zejście z boiska z powodu fauli oznaczałoby porażkę.

Na nieszczęście Sokoła częstochowianie potrafili w sobotę od czasu do czasu trafiać z dystansu. Nie robili tego regularnie, ale jednak zmuszali rywali do rozluźnienia obrony. Każdy z częstochowskich graczy miał kilka "swoich" minut, w których pociągał za sobą kolegów. Na początku taką rolę spełnili Dariusz Szynkiel i Janusz Sośnika, potem wspomniany Trepka i Tomasz Nogalski, a w ostatnich sekundach Michał Saran.

Mimo wszystko jeszcze w ostatniej kwarcie meczu Sokół mógł pokusić się o piąte zwycięstwo z rzędu bo prowadził już 66:58, a częstochowianie sprawiali wrażenie jakby zwątpili w możliwość wygranej. Każdą nieprzychylną (było takich kilka) decyzję sędziów głośno komentowali za co w 33. minucie Milewski otrzymał przewinienie techniczne. Wtedy głośny doping przebudził graczy Tytana. Obronili dwie akcje, po szybkich kontrach Nogalski zdobył punkty i Tytan prowadził 69:68, a za chwilę po prostym będzie graczy Sokoła 72:68. Goście opanowali jednek nerwy, Miś zdobył cztery punkty i jego zespół znów wygrywał (73:72 i 75:72). Na minutę przed końcem po efektownym wsadzie Sarana było 77:75 dla Tytana, ale za chwilę goście wyrównali. Gdy do końca pozostawało 17 sekund, kipiący energią Saran potrafił opanować nerwy i celnie wykonał dwa rzuty wolne. Ogłuszający doping zrobił swoje. Sokół choć miał 16 sekund na oddanie rzutu nie zdołał tego zrobić - pomylił się bardzo spokojny wcześniej Piotr Miś.

Kwarty: 22:22, 20:19, 16:21, 21:15

TYTAN: Milewski 20 (2), Nogalski 14 (1), Szynkiel 11 (1), Saran 10, Trepka 8 (1), Surówka 8, Sośniak 8 (1)

Sokół: Miś 28, Ecka 19 (1), Koszuta 10, Baran 9 (1), Bielecki 6 (3), Chromicz 4, Romanek 1, Rusin 0

Ósemka coraz bliżej

Spotkanie zespołów walczących o miejsce w czołowej ósemce ligi świetnie rozpoczęli gospodarze. Dobra gra w obronie, niezła skuteczność w ataku Znicza i błędy Spójni spowodowały, że jarosławianie prowadzili już 31:10. W końcówce pierwszej kwarty goście zdołali minimalnie odrobić straty i po 10. minutach było 31:16.

W drugiej odsłonie gospodarze nie poszli za ciosem, tylko dali rywalom dyktować warunki gry. W efekcie przyjezdni dzięki skutecznej grze Piechuckiego i Bieli zmniejszyli przewagę Znicza i po pierwszej połowie przegrywali tylko 36:39.

Zawodnicy Spójni tak się rozochocili, że w trzeciej kwarcie znów nie pozwolili gospodarzom na wiele. Wygrywając tę odsłonę czterema punktami wyszli na prowadzenie 59:58.

Najwięcej emocji kibicom w Jarosławiu dostarczyly ostatnie sekundy spotkania. Na 40 sekund przed końcem meczu za dwa trafił Nizioł i goście wygrywali 72:71. Na szczęście dla miejscowych za chwilę rzuty osobiste wykorzystał Bartosz Krupa i dwa punkty pozostały w Jarosławiu.

- Jestem bardzo zadowlony z tego zwycięstwa. Nie graliśmy przez całe spotkanie na równym poziomie, ale najważniejszy cel osiągnęliśmy. Te dwa punkty przybliżają nas do czołowej ósemki - powiedział trener Znicza Stanisław Gierczak.

Kwarty: 31:16, 8:20, 19:23, 15:13.

* Znicz: Przewrocki 16 (1), Mikołajko 16 (1), Szczotka 9 (1), Kowalenko 13, Krupa 6 oraz Płocica 5 (1), Miller 3 (1), Kordas 5 (1), Fortuna 0.

* Spójnia: Nizioł 4, Łukomski 5 (1), Soczewski 14, Biela 16, Mazur 12 oraz Piechucki 14 (3), Szczerbala 3 (1), Sudowski 4, Leończyk 0.

Na tarczy

Koszykarzom ze Stalowej Woli nie udał się wyjazd do Gdyni. Podopieczni Leszka Kaczmarskiego przegrali z tamtejszym Kagerem aż 38. punktami.

Kwarty: 39:11, 29:19, 18:24, 34:28.

* Stal: Prawica 26 (4), Pydych 20 (1), Malcherczyk 14, Szewczyk 11 (1), Bieleń 7, Grzyb 2, Wojtanowicz 2, Zalewski 0, Ożóg 0.

* Kager: Nikiel 23, Łuszczewski 22 (3), Kobiela 20 (3), Karaś 18 (4), Mielczarek 15, Syldatk 12 (2), D. Szyttenholm 6, Mysłowiecki 2, Ratajczyk 2.

Kwarty: 18:13, 19:22, 24:21, 27:21.

* Siarka: Zych 34, Polek 19 (2), Kruk 7, Włodarczyk 6, Kosior 4 oraz Pelczar 12 (2), Papka 4, Peciak 2.

* Zastal: Taberski 23 (3), Chodkiewicz 19, Olszewski 9, Olejnik 7 (1), Buczyniak 3 oraz Pytel 10, Terlikowski 3, Urbaniak 2, Czapla 1, Wilusz 0.

Pozostałe wyniki: KKS Poznań - AZS Radom 71:61, ŁKS Łódź - Alba Chorzów 69:76, Polpak Świecie - Basket Kwidzyn 71:81, Kotwica Kołobrzeg - Górnik Wałbrzych 92:70.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.