Jedzenie w hotelu Club Grand Aqua w Side, w którym mieszkają poznaniacy, jest znakomite. Mięso, sery, warzywa i owoce pochodzą z gospodarstw należących do hotelu. Wiele dań jest przyrządzanych na oczach gości. Większości smakołyków kuchni tureckiej naprawdę trudno się oprzeć. Silnej woli nie mają nie tylko turyści, ale także piłkarze kazachskiej drużyny z Ałmatów, którzy mieszkają w tym samym hotelu. Wspólnie z lechitami też spożywają posiłki.
Zawodnicy "Kolejorza" jedzą jednak skromnie. To efekt pracy trenerów poznańskiego zespołu, którzy na jednym z pierwszych wykładów przypomnieli piłkarzom o zasadach zdrowego odżywiania. - Przywiązujemy dużą wagę do jedzenia, choć wiemy że tu są bardzo dobre posiłki. Nie limitujemy nikomu, ile może zjeść, ale chcemy, żeby każdy z piłkarzy wiedział, na co może sobie pozwolić. Chłopcy obejrzeli film, po którym powinni już wiedzieć, że bez węglowodanów traci się zdolność do długotrwałego wysiłku - tłumaczy trener Lecha Czesław Michniewicz. - Kiedy Arsene Wenger przyszedł do Arsenalu Londyn, zabronił swoim graczom jedzenia słodyczy, wieprzowiny i picia alkoholu pod każdą postacią - dodaje.
Poznański szkoleniowiec od początku swej pracy na Bułgarskiej także dba o to, by zawodnicy jedli zdrowo. Zgrupowanie jest doskonałą okazją, by zadbali o siebie. - Widzimy, jak odżywiają się niemieccy turyści, którzy jedzą na zapas, podchodzą do bufetu po kilkanaście razy. My nie możemy się napychać w ten sposób, bo organizm nie może robić dwóch rzeczy jednocześnie: trawić i sprostać intensywnemu wysiłkowi na treningu - mówi Michniewicz.
Czego więc nie wolno jeść piłkarzom Lecha? Przede wszystkim nic w nadmiarze. - Moi piłkarze wiedzą, że lepiej jeść mniej, ale za to częściej - podkreśla trener "Kolejorza". - Staramy się ograniczyć potrawy, które są smażone na tłuszczu, nie jemy też słodyczy, wszystkich ciast z tłustymi kremami, bo to zbyteczne dla organizmu. Dla sportów wytrzymałościowych tłuszcze się przydają, ale nam nie.
Dieta lechitów polega na jedzeniu jak największej ilości owoców. - Staramy się też jeść dużo węglowodanów, czyli różnego rodzaju makarony, ryż, chudą wędlinę. Jeśli ma to być mięso, to najlepiej kurczak, ewentualnie coś z grilla, ale na pewno nie wieprzowina - wymienia Michniewicz. - Oczywiście po wszystkim można trenować, tak jak na wszystkim może jeździć samochód. Po co jednak wlewać do baku olej opałowy, skoro można tankować wysokooktanowe paliwo? - pyta.
Podczas zgrupowania dochodzi do zabawnych sytuacji związanych z żywieniem. Sztab trenerski tak zorganizował treningi w Side, by po zajęciach piłkarze mogli jak najszybciej udać się na stołówkę. Przerwa między powrotem z treningu a obiadem czy kolacją trwa najwyżej pół godziny. - Dzięki temu szybko uzupełnią węglowodany. A te w mig przekładają się na energię. Człowiek ma więcej sił - mówi trener Lecha. - To w czym są te węglowodany? - pada czasem pytanie z autokaru, którym lechici jeżdżą na treningi. - W makaronie, ryżu... - odpowiada cierpliwie Michniewicz.
Podczas kolacji piłkarze mogą wypić po lampce czerwonego wina, które podnosi poziom hemoglobiny. - To dla sportowca także bardzo ważne - mówi trener Lecha. Gracze "Kolejorza" nie piją za to piwa - dyspensę jak dotąd dostali tylko raz: w poniedziałek 24. urodziny obchodził bowiem Marcin Wachowicz.
Sposób, w jaki odżywiają się poznańscy piłkarze, został skonsultowany z dietetykiem. - Higiena żywienia i medycyna sportu zalecają, by sportowcy odżywiali się właśnie tak - tłumaczy Michniewicz. Dodaje jednak, że "to tylko krok do tego, by zawodnicy nie byli zatłuszczeni, mieli lepsze sylwetki i lepiej się czuli".
Najniższy poziom tkanki tłuszczowej w "Kolejorzu" ma młody "Ibo" Savaneh. Oprócz niego połowa zespołu mieści się w normie. Druga część ma już jednak mniejsze lub większe problemy z nadmiarem tłuszczu. I tak szybko się go teraz nie pozbędą. Dobra okazja do zrzucenia zbędnych kilogramów była podczas poprzedniego obozu Lecha w Hiszpanii. Tam zajęcia były dłuższe i bardziej intensywne. W efekcie kilku zawodników straciło na wadze, a Piotr Świerczewski zelżał aż o 4 kg.
W trakcie zgrupowania można kontrolować, co jedzą piłkarze. Nie da się już jednak robić tego w trakcie sezonu, gdy zawodnicy stołują się w domach. Wtedy ważne jest, by pamiętali o zasadach zdrowego odżywiania. - I wielu pamięta. Znam niektóre żony i wiem, że piłkarze chcą jeść w domach zdrowo, potrawy gotowane na parze, niesmażone - twierdzi Michniewicz. - Ale są też i tacy, którzy jedzą w fast foodach, a to do niczego dobrego nie prowadzi.
Zespół Rabotnicki Skopje będzie dziś przeciwnikiem Lecha Poznań na zgrupowaniu w Turcji. Poznaniacy mają rozegrać w sumie pięć gier kontrolnych. Kolejnymi rywalami powinni być Szerif Tyraspol i Zimbru Kiszyniów. Nieznany jest na razie sobotni rywal Lecha. Początkowo miał nim być akademicki zespół z Korei, ale trener Michniewicz bardzo chce spotkać się tego dnia z Terekiem Grozny. Przypomnijmy, że we wtorek "Kolejorz" zwyciężył 2:1 rumuński FC Brasov.