Przed halowymi mistrzostwami Polski w Spale

Postawa lekkoatletów z Podlasia w sezonie zimowym od lat jest niewiadomą. O zdobycie dwóch medali na zbliżających się mistrzostwach Polski w Spale możemy jednak być spokojni

Specjaliści od królowej sportu w naszym regionie zimą mają nie lada problem, szczególnie ci od konkurencji technicznych. Na podwórzu o tej porze roku nie są w stanie zrobić za wiele. Pod dachem zaś mają do dyspozycji właściwie tylko siłownię. No i mogą jeszcze kombinować. Na przykład czołowa kulomiotka świata Krystyna Zabawska, by nie niszczyć parkietu na salach, korzysta ze sprzętu gumowego. Problem w tym, że kula taka jest dużo większa od normalnej.

- Brakuje nam hali tartanowej - mówi Janusz Kuczyński, prezes Podlaskiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki, członek zarządu Polskiego ZLA. - Wiele razy apelowałem, prosiłem, żeby chociaż na jednej z budowanych w województwie sal położono tartan. Coś takiego można przykrywać później odpowiednią wykładziną i trenować dyscypliny zespołowe (tak się robi w Europie). Ale nic z tego - przyznaje Kuczyński.

Co ciekawe, tartanu nie będzie nawet na hali Zespołu Szkół Rolniczych na Dojlidach, gdzie działają klasy sportowe o profilu lekkoatletycznym. - Na pocieszenie zostanie nam niewielka wnęka wyłożona tartanem - uzupełnia Kuczyński.

Dlatego też zimą słuch o naszych lekkoatletach zanika - z wyjątkami. Do Spały na halowe mistrzostwa Polski wybierają się w weekend cztery osoby: Krystyna Zabawska - kula, Kamila Stepaniuk - skok wzwyż, Magda Siemion - 60 i 200 m oraz Wojciech Jarymowicz - trójskok.

Złoto Zabawskiej jest niemal pewne. Od lat w kraju rywalizuje sama ze sobą. Trudno zliczyć, ile medali już zdobyła.

- Ten będzie chyba 14., złoty, bo innych nie liczę - mówi białostoczanka. - A może 13.? Albo 15.? Nie ma czasu, by to policzyć - przyznaje po chwili wahania.

Uczestniczka trzech olimpiad (od 1992 r.) chyba nawet lewą ręką wywalczyłaby sobie pierwsze miejsce w mistrzostwach Polski. - Lewą, to nie byłabym pewna. Młode dziewczyny pchają coraz lepiej - Zabawska od dawna czeka na swoją następczynię.

Przed rokiem przed startem w Spale nasza kulomiotka startowała w dwóch mityngach zagranicznych, a później była piąta w halowych mistrzostwach świata z rezultatem 19 m. W tym sezonie jeszcze nie startowała, a na mistrzostwa kraju wybiera się w dniu zawodów w niedzielę.

- Mam zjazd na uczelni. Nie chcę go opuszczać, bo latem będą starty, które na pewno zmuszą mnie do opuszczania zajęć - tłumaczy Zabawska. - A po poprzednim ciężkim sezonie trzeba też trochę odpocząć. Chociaż nie rezygnuję z hali w ogóle.

Czy wybiera się na halowe mistrzostwa Europy do Madrytu (4-6 marca)? Minimum ustalone przez PZLA wynosi 17,80 m.

- Wyjazd na mistrzostwa będzie miał sens, jeśli kulka poleci 18 metrów z haczykiem - odpowiada zawodniczka. - Nie wiem teraz, na co mnie stać. Na treningach wszystko wygląda w miarę dobrze, ale inaczej pcha się na treningach, inaczej na zawodach. Czy w sześciu próbach i przy tak słabej konkurencji uda się mi uzyskać znaczący wynik? Zobaczymy.

Pewną faworytką do medalu jest również Kamila Stepaniuk, która od pewnego czasu zmniejsza dystans do krajowej liderki - Anny Ksok ze Śląska Wrocław.

- To jest sport, Kamila w Spale może w ogóle nie zdobyć medalu, a nawet już teraz wygrać z Ksok - mówi Kuczyński, który trenuje zawodniczkę. - Brakuje nam "oskakania", bo nie mamy warunków do trenowania.

Stepaniuk, która w tym roku kończy dopiero 19 lat (zgodę na jej start w Spale musiał wydać szef szkolenia PZLA), podczas rozegranych trzy tygodnie wcześniej mistrzostw Polski juniorów skoczyła 1,80 m.

- W Spale powalczymy o więcej - zapewnia Janusz Kuczyński.

Copyright © Agora SA