Stal Ostrów Wlkp. - Polpharma Starogard Gdański 60:72

Grająca fatalnie w obronie i nieskutecznie w ataku ostrowska Stal poniosła w sobotę kolejną porażkę - tym razem uległa drużynie Polpharmy Starogard Gdański 60:72.

Przed sobotnim meczem koszykarze Gipsaru-Stali Ostrów Wlkp. wygrali dwa spotkania z rzędu - jedno ligowe we Wrocławiu, a drugie w rozgrywkach Pucharu Ligi w Krakowie. Kolejne mieli odnieść nad drużyną Polpharmy. Wprawdzie podopieczni Dariusza Szczubiała zajmowali znacznie wyższe miejsce w tabeli (nie można się temu dziwić, bo Gipsar jest ostatni w lidze), ale to Ostrów był faworytem. Tym bardziej, że Polpharma nie wygrała jeszcze żadnego meczu na wyjeździe.

W 4. min JasonAllen zamiast skupić się na dokładnym rozgrywaniu piłki, zaczął się popisywać przed swoją dziewczyną siedzącą na trybunach i regularnie rzucał zza linii 6,25 m. Piłka daleko mijała jednak cel i przeciwnicy szybko wyszli na prowadzenie 7:6. Wprawdzie Wadim Czeczuro za moment posadził na ławce rezerwowych Amerykanina i jego miejsce zajął Jacek Krzykała, ale ostrowianie nadal grali słabo.

Wyszli na prowadzenie 22:21 po niezłej akcji Przemysława Lewandowskiego - najlepszego w ostrowskim zespole. Później ostrowianie, przez kolejne pięć minut nie zdobyli żadnego punktu. W 16. min Sasa Vukas z ogromnym trudem wykorzystał jeden rzut osobisty a Gipsar przegrywał 23:34.

Mianem bohatera meczu można określić George`a Reesa. Amerykański skrzydłowy gości łatwo zdobywał punkty. Kiedy rywale chcieli go odciąć od kosza, rzucał z półdystansu. Na zmianę Reesa starali się powstrzymać Lewandowski oraz Parzeński, ale to im się nie udało. - Nie łatwo było zatrzymać tego zawodnika. To bardzo dobry, silny, skoczny koszykarz, który rzuca z odchylenia. Ja praktycznie próbowałem mu zasłonić oczy, aby nie widział kosza - mówił Przemysław Lewandowski.

- Kiedy okazało się, że mam dobry dzień, koledzy grali na mnie. Stąd też byłem najlepiej punktującym zawodnikiem - ripostował George Reese, zawodnik Polpharmy.

Po zmianie stron zapewne odpowiednio zbesztani w szatni przez trenera koszykarze Gipsaru ruszyli do ataku. W pewnym momencie wydawało się, że złapali wiatr w żagle. W 26. min po akcjach harującego na parkiecie Lewandowskiego i chyba przypadkowym rzucie Nerjusa Karlikanovasa, ostrowianie przegrywali tylko 46:50, ale nie wystarczyło im koncentracji, aby doprowadzić do remisu.

Na niespełna trzy minuty przed końcem meczu, Czeczuro posłał do gry Małeckiego oraz Krajewskiego. Szkoda, że Małecki tak późno pojawił się na parkiecie, przecież nie mógł zagrać gorzej od Udisa Rudzitisa, który żegnany był gwizdami.

- Dzisiejsza porażka bardzo boli. Może obraz naszych możliwości zaciemniło trochę zwycięstwo we Wrocławiu. Niesłusznie myśleliśmy, że pojedynek z Polpharmą będzie łatwiejszy i go wygramy - mówił Jacek Krzykała, rozgrywający Gipsaru.

Stal Ostrów Wlkp. - Polpharma Starogard Gd. 60:72

Kwarty: 20:21, 13:22, 15:15, 12:14

Gipsar: Lewandowski 22 (2x3), Karlikanovas 12 (2x3), Lalić 10, Rudzitis 7 (1x3), Allen 3 oraz Piacun 3, Parzeński 2, Vukas 1, Krzykała 0, Krajewski 0, Małecki 0

Polpharma: Reese 23 (3x3), Thomas 11 (1x3), Cielebąk 11 (1x3), Rybczyński 8 (2x3), Exner 4 oraz McNaull 11, Olszewski 4, Szarzało 0, Jagoda 0

Wadim Czeczuro

trener Gipsaru Ostrów Wlkp.

Nasze akcje były zbyt wolne. Piłka nie chodziła tak, jak powinna przy strefie po obwodzie. W obronie również popełniliśmy zbyt dużo błędów. Na pewno wyciągniemy z sobotniej porażki odpowiednie wnioski. Nie będziemy na gorąco podejmować żadnych decyzji personalnych.

not. gg

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.