Rutkowski, Wujec: Trener psychopata w drużynie Toronto

?Chyba już wolałbym trafić do Nowego Orleanu. Bardziej bym się tam przydał? - ta wypowiedź Erica Williamsa chyba najlepiej obrazuje entuzjazm, z jakim koszykarze Toronto Raptors przystępują codziennie do gry. A sprawcą takiego stanu rzeczy jest młody trener Sam Mitchell (jeszcze 3 lata temu był zawodnikiem Minnesoty) i jego niekonwencjonalne metody motywowania zawodników.

Mitchell przyszedł do Toronto latem ubiegłego roku. Podczas meczów ligi letniej, w których gra nawet nie drugi, ale trzeci garnitur NBA (testuje się tu debiutantów oraz kandydatów na rezerwowych), zachowywał się, jakby to były ostatnie sekundy siódmego meczu finałów NBA. Krzyczał na zawodników, kłócił się z sędziami, miotał się jak szaleniec przy linii bocznej. Już wtedy niektórzy mówili, że to źle wróży jego karierze trenerskiej.

I rzeczywiście. Mitchell nawet nie spróbował ułożyć sobie stosunków z gwiazdą Toronto, Vince'em Carterem. Carterowi od dawna było źle w Kanadzie, od dawna zabiegał o transfer, ale charyzmatyczny trener chyba coś by jeszcze z niego wykrzesał. Tymczasem Mitchell rozpoczął urzędowanie od nieustannych petycji do menedżera klubu, Roba Babcocka (też debiutanta), żeby Cartera czym prędzej sprzedać, nieważne dokąd, nieważne za ile, bo psuje atmosferę w zespole i ma zły wpływ na młodziutką nadzieję Toronto - Chrisa Bosha. Babcock wziął to sobie do serca i dokonał jednego z najbardziej jednostronnych transferów w najnowszej historii NBA, oddając Cartera za: dwa wybory w drafcie; Alonzo Mourninga który nawet nie raczył przekroczyć granicy kanadyjskiej; Aarona Williamsa, który stał się natychmiast ostatnim rezerwowym oraz Erica Williamsa, za którego pozyskaniem bardzo lobbował trener, a który dzisiaj grzeje ławę i błaga o transfer. Carter tymczasem w New Jersey odnalazł się wspaniale.

Mitchell wyjątkowo nerwowo reaguje na grę drużyny. Minęliśmy już połowę sezonu, a on wciąż eksperymentuje ze składem pierwszej piątki. Pojawia się w niej i znika Jalen Rose, center Rafael Araujo często wychodzi właściwie tylko na rozpoczynający grę skok do rzutu sędziowskiego, rozgrywajacy Rafer Alston wpada i wypada ze składu w wyniku ciągłych sprzeczek z trenerem, a doświadczony Donyell Marshall, który miałby pewne miejsce w większości pierwszych piątek NBA - w Toronto gra mało lub wcale. Ten chaos oczywiście męczy zawodników, który gremialnie domagają się zmiany klubu. Carterowi i Mourningowi już się udało, o transfer prosili również Rose, Marshall, obaj pozyskani z New Jersey Williamsowie, Alston oraz Lamond Murray.

Zmiennym nastrojom trenera towarzyszą kolejne awantury z zawodnikami, które z wielką frajdą i opisuje prasa z Toronto. Według niej, Mitchell wyjątkowo upodobał sobie gnojenie rozgrywającego Rafera Alstona. Trafił swój na swego, bo Alston też nie jest do końca zrównoważony. Kiedy - za głupie przewinienie techniczne w meczu z Bostonem - trener za karę posadził go na ławce, Alston obraził się i powiedział dziennikarzom, że chyba zakończy karierę. Potem został zawieszony na dwa mecze za to, że wyszedł z treningu. I wreszcie ostatnio, na początku meczu z Cleveland, trener kazał mu podwajać w obronie Zydrunasa Ilgauskasa. Zydrunas to wielkie chłopisko, więc Alstonowi się to nie spodobało i po dwóch czy trzech akcjach, Alston zaczął kląć kierunku ławki trenerskiej, że odmawia, bo to kompletnie bez sensu. Mitchell zdjął Alstona z boiska i wygonił do szatni. W przerwie wpadł do szatni, zdjął okulary, natarł na Alstona i podobno cudem nie doszło do bijatyki. Rafer się rozpłakał, do końca meczu pozostał w szatni, gdzie uspokajał go menedżer Babcock. Mitchell zbagatelizował całe zdarzenie, mówiąc, że cały konflikt to efekt ogromnej pasji i miłości do koszykówki, która łączy jego i Alstona. Ale Alston powiedział dziennikarzom, że ktoś (ciekawe kto) powinien go przeprosić.

Na tym nie koniec. Swoje trzy grosze dorzuciła również jedna z najsłynniejszych mam NBA, Michelle Carter (z zawodu nauczycielka). Wyznała dziennikarzom, że bardzo się martwi o to, co Sam Mitchell wyprawia w Toronto z tymi młodymi chłopcami, których ona traktuje jak siostrzeńców. I że kilka miesięcy temu doszło w szatni do bójki pomiędzy Mitchellem i jej ukochanym synem, zakończonej efektownie przez Vince'a, który miał rzucić trenerem na stół.

Mitchell twierdzi, że to wszystko bzdury, bo po prostu bawił się z Carterem w zapasy - i pewnie ma rację (mama Cartera słynie ze skłonności do konfabulacji). Media są jednak zgodne - zawodnicy mają Mitchella za wariata, którego można się bać, ale nie sposób szanować. I jeśli trener debiutant nie zmieni swych manier, to wkrótce wyląduje na bruku. I to z odium szaleńca.

Kronika towarzyska

W Minnesocie - o której pisaliśmy tydzień temu - jest tak źle, że władze klubu zdecydowały się na naprawdę radykalne posunięcie. Zwolniono trenera Flipa Saundersa, który prowadził Leśne Wilki niemal dziesięć lat. Jego miejsce zajął menedżer Wolves, Kevin McHale.

Karl Malone nie zdobędzie tytułu mistrza NBA, ani nie pobije rekordu liczby zdobytych punktów. Zdecydował, że kończy karierę. A jeszcze kilka dni temu szefowie San Antonio Spurs kusili go, by wspólnie z nimi ten ostatni raz powalczył o mistrzostwo. Będziemy za Karlem tęsknili - dziś w NBA zawodników z taką klasą już nie ma.

Alonzo Mourning w końcu dogadał się z władzami Toronto i został zwolniony. Już za kilka dni dołączy zapewne do Miami Heat, gdzie będzie zmiennikiem dla Shaquille'a O'Neala..

Dennis Rodman marzył, żeby zakończyć karierę w NBA występem na golasa. Nie udało się. Wystąpił więc nago w reklamie, protestując przeciwko sprzedaży futer. "Nie wstydzę się swojego ciała" - powiedział Dennis.

Jamal Crawford z New York Knicks bezbłędnie wytypował wynik finału Super Bowl: 24-21 dla Patriotów. "Widzicie? A jak typuję, że awansujemy do play offów, nie wierzycie" - powiedział Crawford. Knicks są na ostatnim miejscu najsłabszej w NBA dywizji Atlantic.

Tako rzecze Shaq

"100 milionów dolarów za 2 miesiące pracy. Bez podatku. I bez treningów." - na takich warunkach byłby skłonny zagrać jeszcze kiedyś w jednej drużynie z Kobe Bryantem.

Niezłe numery

60 punktów zdobył Allen Iverson w meczu z Orlando, ustanawiając swój rekord kariery i tegoroczny rekord NBA.

7 punktów zdobył Darko Milicić z Detroit w meczu z Wasnhington Wizards, ustanawiając swój rekord kariery. Milicić drafcie 2003 został wybrany z numerem 2, przed Carmelo Anthonym i Dwyane'em Wadem.

Złota myśl

"Tracę tu swój p.... czas. Chcesz być zawodowcem, ale p.... profesjonalizm." - Eric Williams o tym, jak fajnie jest w Toronto.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.