Po konkursie skoku wzwyż w Iławie

Poprzeczkę trzymali: mistrz skoku wzwyż Artur Partyka i wielobojów Sebastian Chmara. Jarek Kotewicz wziął krótki rozbieg, odbił się i strącił poprzeczkę. Zgodnie z planem zresztą...

A było to przed konkursem skoku skoku wzwyż mężczyzn, który już po raz kolejny odbył się w Iławie. Dlaczego w Iławie? Bo to miasto z atmosferą dla sportu, a dla skaczących wzwyż w szczególności. Mityng wymyślił i Paweł Hofman, który trenuje zdolną młodzież obu płci. Grupie dziewcząt wyraźnie lideruje Iwona Górska, która kilka dni temu wywalczyła brąz halowych Mistrzostw Polski w Spale. Grupie chłopców przewodzą Paweł Jaguszewski z Adrianem Olszewskim, którzy regularnie zaliczają dwa metry. Ale i tak skoczkiem numer jeden w Iławie był i długo jeszcze będzie Jarek Kotewicz, który jedenaście lat temu przemknął nad poprzeczką zawieszoną na dwóch metrach i 31 centymetrach. Jarek wielokrotnie stawał na podium letnich i halowych mistrzostw Polski, był brązowym medalistą mistrzostw świata oraz mistrzostw Europy juniorów. Zaliczył też igrzyska w Atlancie, gdzie zajął 11 miejsce.

Jarek uczył się w podstawówce numer dwa w Iławie. Był chudy jak patyk. Mógł grać w koszykówkę, ale na jego szczęście w Iławie pojawili się Ewa Gralak i Andrzej Gralak, nauczyciele WF i miłośnicy lekkiej atletyki. To oni zobaczyli w Jarku kandydata na mistrza skoku wzwyż i dlatego posłali go do Olsztyna na zawody szkolne. Na Stadionie Leśnym, biorąc rozbieg z kawałka gumy z taśmociągu, Jarek skoczył 188 centymetrów.

- To był nie lada wyczyn jak na początkującego skoczka - wspomina Zdzisław Majchrowicz, szkoleniowiec Gwardii i trener najlepszych skoczków w ówczesnym województwie olsztyńskim. - Byłem wtedy przekonany, że z Jarka będą ludzie, co zresztą potwierdziło się niebawem. Jarek prędko ustanowił rekord Polski młodzików, skacząc 204 centymetry.

Podczas mityngu w iławskiej hali widowiskowo-sportowej Jarek oddał swój ostatni skok w życiu. I zrobił to zgodnie z tradycją, jakiej hołdują zawodnicy tej konkurencji. Poprzeczkę trzymał Artur Partyka wraz Sebastianem Chmara, a Jarek wziął rozbieg, odbił się, i strącił. Tak być musiało...A zakończenie kariery Kotewicza wypadło okazale, bo poprzedziło doroczny konkurs skoków Iława Ellite Café. Jarek dostawał okolicznościowe prezenty, puchary, kwiaty. A i sam beneficjant nie szczędził wszystkim podziękowań. Szczególnie ciepło dziękował Andrzejowi i Ewie Gralakom, przekazując im koszulkę, w której startował w konkursie olimpijskim w Atlancie.

Pożegnanie Jarka uświetnili po sportowemu uczestnicy konkursu. Najwyżej skakał tym razem Aleksander Waleriańczyk z Wawelu Kraków, kończąc konkurs wynikiem 225 cm i nowym rekordem mityngu. - Jestem zadowolony, że mam ustabilizowaną formę, bo już drugi raz w tym sezonie zaliczam 225 - mówił po konkursie uśmiechnięty Waleriańczyk.

Tęgiej miny nie miał natomiast Robert Wolski, skoczek z Łęczycy. Wolski dwa razy z rzędu wygrywał wszak mityg w Iławie i miał jego rekord. Tym stracił jedno i drugie. Ale na własne życzenie, bo skakał nie najlepiej technicznie. Zaliczył jedynie 220 centymetrów i zajął drugie miejsce. Nie uśmiechał się nawet do otaczających go młodych ludzi proszących o autograf. Podpisywał się na podsuwanych karteczkach, ale bez wyraźniej satysfakcji. A tę miał na pewno Marcin Glauber z Truso. Elblążanin zajął w konkursie trzecie miejsce i co najważniejsze pokonał 215 centymetrów. A to wyrównany rekord życiowy i to już na początku sezonu halowego. W kolejnych startach może być więc jeszcze lepiej ...

Najbardziej uśmiechniętym i uradowanym człowiekiem w Iławie był oprócz Jarka Kotewicza, oczywiście, młodziutki Sylwek Bednarek z RKS-u Łódź. Ten liczący sobie zaledwie szesnaście lat skoczek był najmłodszym uczestnikiem konkursu i najbardziej stremowanym. Ale kiedy skoczył 210, a następnie 215 cm, cieszył się niczym dziecko. I były powody. Sylwek ustanowił życiówki, a pierwszym skokiem zafundował sobie minimum na mistrzostwa świata juniorów do Marakeszu. Drugim zaś rekord polski juniorów młodszych. - Sylwester ma znakomite warunku do skakania i smykałkę do tej konkurencji, choć jest jeszcze niepoukładany na rozbiegu, jak Artur Partyka, kiedy miał 16 lat - oceniał rekordzistę Jarek Kotewicz.

Imprezę prowadził Dariusz Szpakowski z redakcji sportowej TVP. A pytany o to, jak znajduje skoczków wzwyż i mityng w Iławie, powiedział "Gazecie": - Artur Partyka, dziękując Jarkowi za wspólne skakanie, podkreślił, że co najmniej osiem centymetrów w rekordzie życiowym ma dzięki Jarkowi. A to dużo mówi o roli iławianina w karierze mistrza. Partyki. Miło natomiast patrzeć, jak Iława otwiera się na skok wzwyż, kiedy pojawiają się na rozbiegu młodzi ludzie, ze świetnymi warunkami fizycznymi. Bo młodość to przyszłość lekkiej atletyki, zarówno sportowa, jak i dalej idąc, organizacyjna. Dla młodych drzwi hal czy siedziby Polskiego Związku Lekkiej Atletyki muszą być szeroko otwarte.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.