Do trzech razy sztuka Safina

Marat Safin, pokonując w finale Australian Open Lleytona Hewitta, zdobył pierwszą lewę tenisowego Wielkiego Szlema i czek na ponad 900 tys. euro

Rosjanin problemy miał jedynie w pierwszym secie. Dwukrotnie przegrał swoje podanie i w niewiele ponad 20 minut całego seta 1:6. Publiczność na trybunach w Melbourne Park była pewna, że Hewitt zostanie pierwszym od 1976 roku Australijczykiem, który wygra Australian Open. Po meczu nawet Safin przyznał, że po pierwszej partii stracił wiarę w zwycięstwo. - Byłem przytłoczony presją, zacząłem myśleć, że znów przegram - powiedział po trwającym 2 godziny i 42 minuty pojedynku, przypominając, że w Australian Open dochodził do finału w 2002 i 2003 roku. Za każdym razem przegrywał.

W następnych setach Safin grał już o klasę lepiej, a przełom nastąpił w trzecim. Mimo że przegrywał 1:4, zdołał rozstrzygnąć go na swoją korzyść. Tak samo jak dwa pozostałe. - Dwa wygrane turnieje wielkoszlemowe to coś specjalnego. Jeden można wygrać przypadkowo, tak jak mi udało się w 2000 roku. Na ten musiałem ciężko pracować - mówił urodzony w Moskwie, ale dziś mieszkający w Monte Carlo tenisista.

Wśród pań triumfowała Serena Williams. W finale Amerykanka pokonała swoją rodaczkę Lindsay Davenport, aktualną liderkę rankingu WTA. - Powoli wracam na swoje miejsce. Jestem blisko celu, a ten Wielki Szlem jest dla mnie bardzo ważny - przyznała młodsza z sióstr Williams, dla której jest to pierwsze zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym od Wimbledonu z 2003 roku.

Finały:

Marat Safin - Lleyton Hewitt 1:6, 6:3, 6:4, 6:4

Serena Williams - Lindsay Davenport 2:6, 6:3, 6:0

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.