Rozmowa z menedżerem ŁKS

Marek Chojnacki jest zadowolony z nowych piłkarzy

Piłkarze ŁKS zakończyli wczoraj zgrupowanie w Solcu Kujawskim i będą teraz przygotowywać się do rundy rewanżowej na własnych obiektach. Dziś o godz. 15 łodzianie będą trenować na boisku łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Do zespołu dołączy Igor Sypniewski.

Jerzy Walczyk: Czy zostały zrealizowane wszystkie wcześniejsze założenia?

Marek Chojnacki: Zawodnicy przepracowali ten okres bardzo intensywnie. Wykonaliśmy wszystkie wcześniej założone zadania, a do tego mieliśmy sporo szczęścia, bo piłkarzy ominęły kontuzje. Wprawdzie na drobne urazy narzekają Leszczyński, Łakomy, Stojković i Klajlević, ale pod koniec tygodnia powinni być w pełni sił.

Podobno mało trenowaliście z piłką?

- W planie nie mieliśmy zajęć na boisku. Przede wszystkim ćwiczyliśmy w hali, wiele czasu spędzaliśmy też na siłowni. Sparing z Unią Solec nie był planowany, bo dopiero od soboty mieliśmy zamiar rozgrywać mecze kontrolne.

Na obozie było kilku nowych piłkarzy. Jak ich Pan ocenia?

- Największe wrażenie wywarł Sotirović, który w sparingu z Unią strzelił trzy gole. Widać, że ma pojęcie o grze i do tego potrafi wykorzystać sytuacje bramkowe. Klajlevic i Stojković ćwiczyli mniej, bo na początku tygodnia nabawili się kontuzji. Transfery były konieczne, bo przyszli zawodnicy, którzy pomogą nam podjąć walkę o wyższe miejsce w tabeli. Wkrótce przyjdą ciężkie sparingi z Legią Warszawa czy GKS Bełchatów. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy znaleźliśmy właściwych ludzi.

W tej grupie byli też dwaj gracze trzecioligowej Stali Głowno.

- Nie widać było, żeby odstawali od reszty zespołu, a większości testów byli nawet w czołówce.

Czy po obozie nastąpią korekty w składzie drużyny?

- Zostaje cała dwudziesta, a dochodzi Igor Sypniewski. Na razie musimy z nim porozmawiać, żeby dowiedzieć się, w jakiej jest dyspozycji. Nie chcemy zrobić mu krzywdy, dlatego być może nie wystąpi w sobotnim sparingu z Włókniarzem Konstantynów.