Koszykówka: Polpak Świecie - Tytan 78:91

Tytan i Tomasz Milewski! Cały mecz na boisku: 23 punkty i 10 zbiórek, stuprocentowa skuteczność w rzutach za trzy i osobistych. To bilans środkowego Tytana, który w poniedziałek obchodzi 27. urodziny.

Drugim bohaterem meczu był Michał Saran, który również nie zszedł z boiska ani na chwilę. "Sari" rzucił 27 punktów, trafił cztery razy za trzy punkty na sześć prób, miał doskonałą skuteczność w rzutach za dwa: 70 procent. Kolejnym muszkieterem był Janusz Sośniak, zdobywca 15 punktów.

Do Świecia częstochowianie jechali nie bez obaw. Pierwszy raz grali bez Przemysława Milewskiego (od następnego meczu będzie występował właśnie w Polpaku), w tej sytuacji jedynym środkowym był Tomasz Milewski (nie trenował dwa dni przed meczem z powodu kłopotów z kręgosłupem). Polpak wygrał kolejnych sześć meczów i należy do faworytów rozgrywek. Zwycięstwo naszej drużyny, i to różnicą aż 13 punktów, jest więc prawdziwą niespodzianką.

- Byli tacy, którzy spisali nas na straty, twierdzili, że nie poradzimy sobie bez Migały - mówi trener Tytana Arkadiusz Urbańczyk. - Odejście Przemka mogło zespół rozbić, ale ja liczyłem, że zadziała odwrotnie i miałem rację.

Częstochowianie grali równo przez całe spotkanie. Pierwszą kwartę nieznacznie co prawda przegrali, ale był to efekt kilku błędów. Potem z każdą minutą powiększali prowadzenie. - Wiadomo było, że grając z jednym środkowym przeciwko rywalowi, który przewyższa nas warunkami fizycznymi i ma trzech dobrych wysokich, musimy zdecydować się na inną niż dotychczas taktykę - mówi trener. - Powiedzieliśmy sobie w szatni, że mamy carte blanche, jeśli chodzi o rzuty.

Rzeczywiście, częstochowianie trafiali jak natchnieni. Jedną trzecią punktów zdobyli rzutami za trzy (55,6 proc. skuteczności). - Wyciągaliśmy w ten sposób rywali na odwód i rozbijaliśmy ich obronę - opowiada Arkadiusz Urbańczyk. - Nasi rozgrywający doskonale prowadzili grę, wykorzystywali każdy słaby punkt rywali. Najważniejsza jednak była gra zespołowa i determinacja, to była doskonale się rozumiejąca i wspaniale walcząca drużyna. Trzeba oczywiście pochwalić tych, którzy zdobyli najwięcej punktów, ale każdy miał tu swoje pięć minut. Strzałem w dziesiątkę było wystawienie w piątce Janusza Sośniaka, nie tylko zdobywał punkty, ale kapitalnie grał w obronie. Wykonał kawał czarnej roboty, której zwykle przeciętni kibice nie zauważają, a zastawić rywala o 15 cm wyższego i 15 kilogramów cięższego to nie jest łatwa sprawa.

Świetny mecz zagrał Paweł Surówka, który po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił na boisko i rozegrał od razu 25 minut. - Swoje zrobili i inni - dodaje szkoleniowiec. - Darek Szynkiel na przykład miał dwa i to bardzo efektowne bloki, co mu się chyba rzadko zdarzało, Tomek Nogalski wszedł z zadaniem wyłączenia z gry Gołąba i zrobił to bardzo skutecznie. Jeszcze raz powtarzam, ten mecz wygraliśmy przede wszystkim jako zespół. Jestem pełen uznania dla chłopaków, którzy walczyli z wielką ambicją.

Polpak Świecie - Tytan 78:91 (23:22, 15:20, 20:25,20:24)

Polpak: Gołąb 18, Kalinowski 14, Kowalczyk 12, Molenda 12, Kalinowski 8, Morkowski 5, Cywiński 4, Głowala 3, Twierdziński 2

Tytan: Saran 27, Milewski 23, Sośniak 15, Nogalski 9, Surówka 8, Trepka 5, Szynkiel 4, Miękus 0

Pozostałe mecze:

Basket Kwidzyn - Kotwica Kołobrzeg 99:89, Zastal Zielona Góra - AZS Radom 86:78, Alba Chorzów - Stal Stalowa Wola 85:78, Sokół Łańcut - Górnik Wałbrzych 70:60, Spójnia Stargard Szczeciński - Kager Gdynia 79:97, Siarka Tarnobrzeg - KKS Poznań, Znicz Jarosław - ŁKS Łódź.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.