Przed meczem z Prokomem trener Wadim Czeczuro pracował nad tym, jak skutecznie zatrzymać pod koszem Adama Wójcika. Rozwiązaniem miała być gra obronna Przemysława Lewandowskiego, ale już po kilku pierwszych akcjach ostrowski szkoleniowiec musiał zmienić taktykę. Wójcik bowiem z dziecinną łatwością ogrywał Lewandowskiego. Teraz pilnowaniem rywala z Sopotu miał się zająć Nerijus Karlikanovas, ale i on miał problemy. Efektem tego była ogromna przewaga, jaką w 5. min osiągnęli goście - 12:1! Zanosiło się na pogrom.
Honor Gipsaru uratował Dariusz Parzeński, który wciąż grał z kontuzją kciuka. Parzeński sprawił, że gra ostrowian zaczęła się bardziej układać, a Wójcik i Goran Jagodnik nie mieli już tyle swobody, co wcześniej. Gipsar zaczął powoli odrabiać straty, a w 10. min nawet wygrywał 24:22.
Przez większą część drugiej kwarty gra była wyrównana. - Staraliśmy się dotrzymywać kroku rywalom, ale nie było to łatwe - mówił koszykarz Stali Jacek Krzykała. Później gracze Prokomu zaczęli bezlitośnie wykorzystywać przewagę wzrostu swoich koszykarzy. W drużynie Gipsaru bowiem wciąż nie może grać center Srdjan Lalić. Koszykarz z Serbii oglądał mecz z trybun wraz ze swoją przyjaciółką.
Po zmianie stron przewaga mistrzów Polski zaczęła rosnąć. W 34. min trener Gipsaru posłał do gry zmienników. Na parkiecie pojawił się m.in. Grzegorz Małecki. Mimo jego dobrej gry ostrowski zespół przegrywał już nawet 58:81. W ostatniej kwarcie fatalnie spisywał się Karlikanovas, który grał zbyt indywidualnie. Wpychał się pod kosz, a tam czekali na niego świetnie dysponowani Wójcik i Jagodnik, którzy łatwo blokowali ostrowianina.
Kwarty: 24:22, 18:30, 12:18, 18:23
Gipsar: Karlikanovas 21 (3x3), Sola 13 (2x3), Rudzitis 11, Alen 11 (3x3), Lewandowski 6 oraz Krzykała 4 (1x3), Małecki 4, Parzeński 2, Krajewski 0.
Prokom: Jagodnik 27 (2x3), Wójcik 24, Msiulis 10 (1x3), Nemeth 8 (2x3), Maskoliunas 0 oraz Miller 15 (3x3), Cirić 7 (1x3), Redek 2, Pietkiewicz 0, Świętoński 0.