Federer - Agassi w ćwierćfinale Australian Open

Nudę w turnieju kobiet i trzy pasjonujące mecze czwartej rundy mężczyzn można było zobaczyć na półmetku tegorocznego Australian Open. W niedzielę w Melbourne Park wygrywali faworyci

Tenisistki same chyba zdają sobie sprawę z małej atrakcyjności swoich pojedynków, bo ostatnio nawet kreowana na przyszłą gwiazdę numer jeden Maria Szarapowa przyznała, że nie ogląda kobiecego tenisa. - Wolę męski. Kobiecy jest dla mnie za nudny - powiedziała po kolejnym swoim zwycięstwie. Akurat w niedzielę ona jako jedyna przynajmniej starała się o zapewnienie emocji kibicom, bo w pojedynku z Silvią Fariną Elią przegrała nieoczekiwanie pierwszego seta, a potem musiała odrabiać straty. Gdy jednak już zaczęła to robić, natychmiast znów powiało nudą, bo 32-letnia Włoszka zadowoliła się tylko postraszeniem nastoletniej mistrzyni.

Ma niesamowity potencjał

Doraźnym straszeniem zajmował się również Marcos Bagdathis w pojedynku z liderem światowych rankingów Rogerem Federerem. Nastolatek z Cypru uznał, że meczu i tak nie wygra, więc skupił się na pojedynczych "rodzynkach". Najlepiej wychodziło mu to w trzecim secie, gdy prowadził już nawet 3:0. W trakcie tych popisów dał kilka sygnałów drzemiącego w nim nieprzeciętnego talentu. W kilka minut czterokrotnie zagrał fantastyczne minięcia z forhendu, które samego mistrza Federera wprawiły w osłupienie.

- Ten chłopak ma niesamowity potencjał i daleko zajdzie - komplementował Szwajcar Cypryjczyka, który jeszcze dwa i pół roku temu dostawał w skórę od naszego Mariusza Fyrstenberga. Po ostatniej piłce kończącego mecz tie-breaka, o dziwo, na bardziej zadowolonego wyglądał 19-latek z Limassol. Już wie, że za parę lat jego pojedynki ze Szwajcarem będą wyglądać zupełnie inaczej.

Na razie Federer ma inne zmartwienia. Czeka go bowiem za dwa dni ćwierćfinał z Andre Agassim. Najstarszy w turniejowej drabince, niespełna 35-letni Amerykanin przetrwał bowiem bombardowanie, jakie zafundował mu młodszy o 12 lat Joachim Johansson. Gdy trzeba było, i tak Szweda przełamał. Czujący się w Australii jak w domu potężny Johansson (jego narzeczoną jest siostra Lleytona Hewitta) zaserwował aż 51 asów, co - jak pokazuje końcowy wynik - nie gwarantuje sukcesu, ale przynajmniej jest wynikiem rekordowym w jednym meczu (dotychczas najwięcej - 49 - miał Richard Krajicek). - No cóż, taka gra nie zawsze przynosi efekty... - powiedział po meczu Agassi, który sam "ograniczył" się tylko do 16 asów.

Mały ciałem, wielki duchem

Gdy Goliat walczy z Dawidem, odruchowo stajemy po stronie - wydawałoby się - słabszego. Dokładnie tak samo zareagowała publiczność w Melbourne podczas meczu wieczornej sesji pomiędzy Maratem Safinem i Belgiem Olivierem Rochusem.

Rosjanin to potężnie zbudowany mężczyzna (193 cm wzrostu i 88 kg wagi), który o półtorej głowy przerasta filigranowego Rochusa (165 cm, 59 kg). Nic więc dziwnego, że australijska publiczność mimo wielkiej sympatii do Rosjanina tego dnia dopingowała głównie jego rywala. A ten grał jak z nut. Biegał jak natchniony, co chwila odgadywał intencję rywala i zabójczo kontrował, i co najważniejsze - serwował nadspodziewanie dobrze. Przez trwający ponad trzy i pół godziny mecz tylko raz przegrał swój serwis.

Cóż jednak z tego, skoro ktoś ponad 30 lat temu wymyślił tie-breaka. Happy endu więc nie było, Dawid uległ Goliatowi, bo w trzech rozegranych w niedzielę tie-breakach to Safin zachował więcej siły, przytomności umysłu i szczęścia. Jednak, patrząc na mecz na Vodafone Arena, można było na nowo uwierzyć, że tenis jest grą stworzoną dla każdego.

Ostatnim wygranym w niedzielnych meczach mężczyzn został Dominik Hrbaty. W pojedynku bez historii pokonał triumfatora z 2002 roku Thomasa Johanssona. Wśród kobiet znamy już dwie pary ćwierćfinałowe. Wspomniana Szarapowa zagra ze Swietłaną Kuzniecową, a Amelie Mauresmo z Sereną Williams.

Chela ukarany za plucie

Juan Ignacio Chela musi zapłacić dwa tysiące dolarów kary za niesportowe zachowanie podczas sobotniego meczu z Lleytonem Hewittem. W czwartym secie Argentyńczyk splunął w kierunku siedzącego Australijczyka, gdy mijał go w przerwie między gemami. Nie dostrzegł tego szwedzki arbiter Lars Graff, ale uchwycił fotoreporter "Herald Sun". Australijski dziennik opublikował w niedzielę duże zdjęcie i ze szczegółami opisał całą sytuację.

Wyniki niedzielnych meczów 1/8 finału:

Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Marcos Baghdatis (Cypr) 6:2, 6:2, 7:6 (7-4)

Andre Agassi (USA, 8) - Joachim Johansson (Szwecja, 11) 6:7 (4-7), 7:6 (7-5), 7:6 (7-3), 6:4

Dominik Hrbaty (Słowacja, 20) - Thomas Johansson (Szwecja, 30) 7:5, 6:3, 6:1

Marat Safin (Rosja, 4) - Olivier Rochus (Belgia) 4:6, 7:6 (7-1), 7:6 (7-5), 7:6 (7-2)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.