Morientes w Liverpoolu

Serdeczny uścisk z Raulem zakończył 8-letnią karierę Fernando Morientesa w Realu Madryt. Hiszpan podpisał 3,5-letni kontrakt z Liverpoolem. Kosztował 9 mln euro.

- Chcę zadebiutować już w sobotę, w meczu z Manchesterem United, wyjeżdżam do Premier League z wielkimi nadziejami - powiedział Morientes na pożegnalnej konferencji prasowej. W czwartek przejdzie w Anglii testy medyczne. Liverpool kupił go, mimo iż nie będzie mógł grać w Lidze Mistrzów (grał już w tej edycji w barwach Realu). Morientes podziękował w środę działaczom królewskich za to, że pozwolili mu wybrać Liverpool mimo iż były oferty korzystniejsze dla klubu. Anglików przebił Olympique Lyon, ale Morientes dał już wcześniej słowo Liverpoolowi i go dotrzymał. Tymczasem dyrektor sportowy Realu Arrigo Sacchi ujawnił: - Chcieliśmy zatrzymać Morientesa za wszelką cenę, ale nie dał nam szansy. Trudno mieć w klubie gracza, który chce odejść za wszelką cenę.

Sacchi zapomniał chyba jak madrycki klub traktował Morientesa w ostatnich sześciu miesiącach, kiedy napastnik reprezentacji Hiszpanii rzadko wstawał z ławki dla rezerwowych.

- Te ostatnie pół roku, było dla mnie bardzo trudne. Robiłem co mogłem, żeby grać i nie grałem. Dlatego podjąłem tak trudną decyzję, by opuścić Madryt, choć Real to przecież mój dom - opowiadał Morientes.

W 1997 roku Real kupił go z Realu Saragossa za równowartość 12 mln euro. Był to w tamtych czasach najwyższy transfer w historii królewskiego klubu. - Marzyłem wtedy, by zdobyć choć jeden tytuł - wspomina Morientes.

I już na początku tym trofeum było zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Real wygrał Puchar Europy po raz pierwszy od 1966 roku. Potem tytuł najlepszego klubu Europy Fernando wywalczył z Realem jeszcze dwa razy (2000 i 2002). Złe czasy dla Morientesa nastały w dwa i pół roku temu, gdy Real kupił Ronaldo - króla strzelców mundialu w Azji. Wtedy "Moro" został rezerwowym. W ubiegłym sezonie wypożyczono go do Monaco, które doprowadził do finału Champions League. Sam został najskuteczniejszym graczem rozgrywek. Fani Realu wymogli na działaczach, by zabrali Fernando do Madrytu. W pierwszym oficjalnym meczu Realu w tym sezonie Morientes wszedł z ławki rezerwowych i zdobył dwa gole w meczu przeciwko Wiśle Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów. A potem wciąż nie grał ani u Jose Camacho, ani Mariano Garcii Remona, ani Vanderleya Luxemburgo. Ten ostatni ogłosił, że chce zatrzymać Morientesa, wystawił go nawet w siedmiominutowym dokończeniu meczu z Realem Sociedad, ale derbowy pojedynek z Atletico Fernando znów przesiedział na ławce rezerwowych.

W środę po treningu Morientes uściskał Raula, swojego największego przyjaciela w Realu i, jak pisze hiszpańska prasa, to było właśnie jego symboliczne pożegnanie z królewskim klubem. - Zawsze będę pamiętał, że wszystko zawdzięczam Realowi - powiedział Morientes przyznając, że największy wpływ na jego karierę piłkarską miał Raul, który przylatywał nawet do Monaco na jego mecze.

Liverpool zabiegał o Morientesa od długiego czasu, w transfer osobiście zaangażował się trener Rafael Benitez. Na razie Morientesa ma zastąpić w Realu Roberto Soldado z drużyny B, lub Javier Portillo wypożyczony do Fiorentiny. - Jeśli tylko Real mnie wezwie, wrócę z zachwytem - mówi Portillo.

Real jest bardzo bliski podpisania kontraktu z Thomasem Gravesenem z Evertonu. Defensywny pomocnik reprezentacji Danii ma kosztować 3 mln euro. - Chcą Ogra - to tytuł z dziennika "Marca" poświęcony Gravesenowi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.