Hala w Bielsku powinna zapełnić się dziś do ostatniego miejsca. Rywalem bielszczanek jest najlepszy obecnie żeński zespół na kontynencie. Foppapedretti jest w tym sezonie niepokonane - wygrało wszystkie siedem meczów w tej edycji Ligi Mistrzów oraz wszystkie dwanaście we włoskiej Serie A.
Magnesem, który przyciąga widzów na trybuny, jest słynna Francesca Piccinini, uważana za jedną z najpiękniejszych siatkarek świata. 26-letnia zawodniczka jest również uznaną modelką, a przy tym czołową postacią reprezentacji swego kraju. W ubiegłym roku zasłynęła kalendarzem, w którym pozowała do zdjęć w dwunastu olimpijskich dyscyplinach.
Mimo klasy rywalek w Bielsku mają nadzieję... na sukces. - Mobilizacja jest wielka. Gładko skóry nie sprzedamy i nie przestraszymy się sławnych rywalek, jak to było na wyjeździe - zapewnia środkowa Katarzyna Biel, której występ w dzisiejszym meczu stoi jednak pod znakiem zapytania, bo przed tygodniem doznała urazu kolana. Dobrej myśli jest też trener Krzyżanowski. - Każdy zespół ma kiedyś słabszy dzień. Modlę się, by Bergamo spotkało to właśnie w Bielsku - mówi szkoleniowiec.
Bardzo ciekawie zapowiada się pojedynek... Miłości. W wielkiej formie są liderki obu zespołów, których imiona to właśnie uczucie oznaczają. Ukrainka Ljubow Jagodina z BKS-u w ostatnim ligowym meczu z Dalinem Myślenice zaliczyła aż 19 punktów i poprowadziła swój zespół do pewnego zwycięstwa. Z kolei w Bergamo prym wiedzie Rosjanka Ljubow Kilic, która w sobotę rządziła na parkiecie w wygranym spotkaniu z Sicilani Santeramo, gdzie gra Małgorzata Niemczyk. Kilic zdobyła aż 28 punktów, atakowała, broniła, popisywała się asami serwisowymi. Ciężko ją będzie powstrzymać w Bielsku. Kilic, wcześniej znana pod panieńskim nazwiskiem Sokołowa, gra w Bergamo od trzech lat, wcześniej występowała w słynnej Urałoczce, CSKA Moskwa, w ligach Turcji i Japonii. W ataku Bergamo niewiele ustępuje jej bardzo skuteczna reprezentantka Niemiec Angelina Grun. Urodzona w Duszanbe, stolicy Tadżykistanu, wielokrotnie w ostatnich latach grała przeciwko reprezentacji Polski i napsuła naszym sporo krwi.
Włoszki dotarły do Bielska wczoraj późnym popołudniem. Ekipa trenera Giovanniego Caprary leciała z Sycylii przez Warszawę, a na koniec z lotniska w podkrakowskich Balicach wsiadła do klubowego autokaru z Bielska. Po wieczornym posiłku zawodniczki przeprowadziły jeszcze lekki trening.
Polskie siatkarki też wczoraj trenowały. Są dobrej myśli. - Na meczach Ligi Mistrzyń gra nam się łatwiej niż w krajowej lidze, bo nie ciąży tu na nas tak wielka presja - mówi Joanna Szeszko.
Włoszki awans już sobie zapewniły jako pierwsze w grupie, bielszczanki, nawet gdyby dziś przegrały, nie stracą szans.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 18.