Matkowski rozpoczął już przygotowania do pierwszego przyszłorocznego turnieju Wielkiego Szlema. Po zakończeniu tegorocznego sezonu (w listopadzie w Bratysławie) szczecinianin i jego partner Mariusz Fyrstenberg z Warszawy zrobili sobie kilka dni wolnego, a następnie zabrali się do pracy. Byli na dziesięciodniowym obozie w Cetniewie, gdzie większość czasu spędzili w siłowni, a następnie wyjechali na kolejnych dziesięć dni do hiszpańskiego Alicante.
- Wybraliśmy Hiszpanię, bo jest tam sucho i nawet w grudniu można grać na otwartych kortach - mówi Marcin.
Do Szczecina Marcin wrócił w wigilijny piątek i od razu wyjechał z rodziną na święta do dziadków, którzy mieszkają w Myśliborzu.
- To już u nas tradycja. Jeździmy tam co roku. Przez dwa dni udało mi się trochę odpocząć - mówi zadowolony tenisista.
Od poniedziałku Marcin trenuje w Szczecinie. Prawdopodobnie dziś pojedzie do Warszawy, gdzie przez trzy dni razem ze swoim deblowym partnerem będą kontynuowali przygotowania. Planów na sylwestra nie ma, a być może spędzi go w stolicy.
3 stycznia w Doha (Katar) rozpocznie się pierwszy w 2005 r. turniej tenisowy z udziałem polskiego eksportowego debla. - W Doha zagrają tenisiści, których znam. Na pewno dobry poziom prezentują duety Suk - Vizner, Mahut - Santoro czy Damm - Palmer - wylicza Matkowski. - Te rozgrywki są bardzo ważne, ale traktuję je jako kolejny etap przygotowań do startu w Australian Open.
Do Melbourne szczecinianin uda się na tydzień przed rozpoczęciem zawodów (17-30 stycznia).
- Potrzebujemy czterech dni na miejscu, aby dostosować się do tamtejszego klimatu - twierdzi "Matka".
Polski duet zadebiutuje w Australian Open. Przed rokiem zabrakło im kilku punktów w rankingu, aby zagrać. Cel?
- Chcielibyśmy dobrnąć co najmniej do ćwierćfinału - odpowiada Matkowski.
Kończący się rok Marcin uważa za bardzo udany, niezadowolony jest tylko z jego końcówki. Głównym celem w nadchodzącym roku będzie występ w czterech wielkoszlemowych turniejach: Australian Open, French Open, Wimbledon i US Open.