Deichmann Śląsk Wrocław - Lietuvos Rytas Wilno 67:95

KOSZYKÓWKA, PUCHAR ULEB. Porządną lekcję koszykówki dostali koszykarze Deichmanna Śląska w meczu z Lietuvos Rytas Wilno. W obecności ponad czterech tysięcy widzów w Hali Ludowej zostali wręcz upokorzeni przez wicemistrzów Litwy i przegrali 67:95

- Lietuvos to świetny zespół, ale nie mamy nic do stracenia. Chciałbym, abyśmy jak najdłużej toczyli wyrównany mecz - mówił przed spotkaniem trener Deichmanna Tomo Mahorić. Nie udało się nawet przez chwilę.

Już po czterech minutach Mahorić był zmuszony wziąć czas, bo jego zespół przegrywał 2:12. Nic nie pomogło. Przewaga rywali rosła cały czas, jeszcze w pierwszej kwarcie wynosiła 15 punktów, przed przerwą przekroczyła 20, a po niej dochodziła momentami do 40. Takie lanie wrocławski zespół dostawał do tej pory jedynie z najlepszymi zespołami w Eurolidze, i to też sporadycznie. W sumie raz przegrał wyżej - w ubiegłym sezonie w Treviso.

Oglądając spotkanie, najbardziej zastanawiało, jak wrocławianie toczyli wyrównany pojedynek w Wilnie. Wniosek nasuwał się jeden - po prostu litewski zespół wówczas zagrał słabo, a wczoraj pokazał klasę. Goście wykorzystywali każdy moment dekoncentracji w obronie Śląska, która zresztą była chyba zdekoncentrowana przez cały mecz. Wrocławianie byli często bezradni, zwłaszcza gdy rywale zaskakiwali rzutami już w piątej sekundzie akcji. Najczęściej skutecznymi. Śląskowi nie udało się wykonać chociażby w części jakichkolwiek założeń przedmeczowych - wrocławianie ani nie ograniczyli strat, ani nie zatrzymali szybkich ataków rywali, ani nie stoczyli wyrównanej walki na tablicach. Po prostu nie byli w stanie. Na grę wrocławian w ataku nie dało się patrzeć, a po kilku nieudanych akcjach ręce zaczęły się trząść nawet liderom. Michael Watson trafił zaledwie 3 z 10 rzutów z gry, a pudłował fatalnie nawet z czystych pozycji. Środkowi tak się przestraszyli zasięgu ramion Robertasa Javtokasa, że nawet jak nie dali się zablokować, to piłka po ich rzutach leciała tak dziwną parabolą, że do kosza mogła wpaść co najwyżej szczęśliwie. Litewski środkowy szybko zniechęcił też pozostałych wrocławian od wchodzenia pod kosz. Klasą dla siebie w tym spotkaniu był jednak Frederick House.

Amerykanin już w pierwszej kwarcie zdobył więcej punktów niż Śląsk, a w przerwie miał ponad dwukrotnie wyższy ranking, wyliczany na podstawie statystyk, niż cały zespół gospodarzy (32:14)! Gdy w trzeciej kwarcie kontynuował swój show, wszyscy czekali, aż trener Lietuvos Blade Djurović się zlituje i posadzi go na ławce. Zrobił to dopiero w 25. minucie przy stanie 45:76, tuż po pierwszym i jedynym tego dnia niecelnym rzucie z dystansu Amerykanina. Właśnie jego fenomenalna skuteczność w rzutach za trzy punkty była największym zaskoczeniem, bo do tej pory House z tego znany raczej nie był, w pierwszym spotkaniu przeciwko Śląskowi trafił tylko 2 z 10 prób za trzy punkty, a przed tygodniem w Belgradzie spudłował wszystkich sześć. Wczoraj zanotował znakomitą skuteczność 5/6, do tego trafił 7 z 7 rzutów za 2 punkty, 9 z 10 wolnych, miał 5 zbiórek, 3 przechwyty, 3 asysty, 3 straty, blok i aż osiem razy był faulowany. Według nieoficjalnych jeszcze informacji został MVP kolejki i trudno się dziwić, bo przy takiej dyspozycji sam ograłby Śląsk.

Wrocławianom sam wynik krzywdy jeszcze nie robi, bo porażkę z jedną z najlepszych drużyn Pucharu ULEB można było wkalkulować. Przerażający był natomiast styl, bo przegrać można, ale nie oddać mecz bez jakiejkolwiek walki. Najważniejsze spotkania o wyjście z grupy przed Śląskiem, za tydzień trzeba wygrać z Lizbonie z Benficą. A przynajmniej trzeba walczyć.

Kwarty: 12:27, 15:24, 18:24, 22:19.

Deichmann Śląsk: Randle 13, Watson 9 (1), Kiausas 4, Szlachtowicz 3 (1), Hyży 1 oraz Nigerski 13, Grafs 10, Skibniewski 6 (2), Zieliński 6, Chanas 2, Hajnsz 0.

Lietuvos Rytas: House 38 (5), Javtokas 8, Mujezinović 8 (1), Jarutis 5 (1), Jasaitis 0 oraz Stelmahers 12, Slezas 11, Delimininkaitis 0, Cukinas 5, Kuzminskas 2, Sestokas 4, Lukauskis 2.

PO MECZU POWIEDZIELI

Tomo Mahorić, trener Deichmanna Śląska: Lietuvos pokazał wspaniałą koszykówkę na wysokim poziomie, zagrali świetnie w ataku, znakomicie w obronie, wychodziło im wszystko. Trudno jest mówić o grze mojego zespołu, bo po prostu nie wypełniliśmy założeń taktycznych, i to również mój błąd. Wiem, że jako zespół potrafimy grać lepiej, nie mówię, że wygralibyśmy to spotkanie, ale na pewno nie uleglibyśmy taką różnicą punktów. Przez najbliższe tygodnie musimy ciężko pracować, aby zmienić wiele w naszej grze. Dziękuję kibicom, że mimo tego iż przegrywaliśmy, do końca byli z nami.

Vlade Djurović, trener Lietuvos Rytas: Bardzo łatwo się mówi po takich meczach. Potraktowaliśmy ten mecz bardzo poważnie, zagraliśmy świetnie w obronie. Jarutis wykonał znakomitą robotę przeciwko Watsonowi, który jest kluczowym graczem Śląska i jego powstrzymanie było dla nas priorytetem. Nie byłoby jednak takiego wyniku, gdyby nie Frederick House. Zagrał fantastyczny mecz, na boisku robił wszystko. To jego najlepsze spotkanie, od kiedy do nas trafił. Śląsk to dobry zespół i nie powinien się załamywać. Życzę mu awansu.

GRUPA G

Wyniki pozostałych spotkań: Pompea Napoli - Crvena Zvezda Belgrad 83:81, Telekom Bonn - Benfica Lizbona 80:68.

Copyright © Agora SA