Lamparci skok tajskiego boksera

Wchodził do hali w ciemnościach. Był prowadzony jedynie punktowym światłem i zapowiedziami spikera, który przeciągle skandował: Grzegorz... Lampart... Paczkowski!

- I brat leciutko niczym lampart przeskoczył liny ringu - mówi Paweł Camel Paczkowski, założyciel i trener olsztyńskiego klubu boksu tajskiego Muay Thai Camel Fight Club.

- Był podniecony atmosferą hali i czekającą go walką z Pawłem Wakimołem z Białorusi, Bałem się, czy pod ciosami groźnie wyglądającego przeciwnika nie potrzaskają Grzegorzowi żebra? Czy wytrzymają łuki brwiowe? Mimo tych wątpliwości razem z nim postanowiliśmy, że walka będzie półzawodowa. I Grzegorz z Białorusinem wystąpili bez ochraniaczy na głowach i korpusie.

Grzegorz Lampart Paczkowski wystąpił w jednej z siedmiu walk pierwszej gali boksu tajskiego, która po raz pierwszy w Polsce odbyła się w hali Tomeksu w Krakowie. W trzech pojedynkach zawodnicy walczyli o tytuły zawodowych mistrzów Polski. Olsztyniak wygrał na punkty. Był lepszy od Białorusina w każdej z trzech rund walki w wadze do 63,5 kilograma.

- Grzegorz walczył znakomicie - mówi Paweł Paczkowski. - Atakował non stop, a rywal nie cofał się pod tymi uderzeniami. Wciąż inkasował prawe proste na szczękę i wciąż stał na ringu. Dziwiłem się temu, bo musi to być bardzo twardy facet. Pod uderzeniami Grześka inni rywale już dawno leżeliby na deskach.

Najważniejszą walkę wieczoru o tytuł zawodowego mistrza Polski w tajskim boksie w wadze do 67 kilogramów wygrał Maciej Skupiński. Podobnie jak i Rafał Simonides z Krakowa w wadze do 57 kilogramów oraz w kategorii do 67 kilogramów Filip Rządek z Kalisza.

Poza Grzegorzem, który jest wicemistrzem świata w tajskim boksie, na ringu w Krakowie wystąpiły jeszcze trzy inne zawodniczki z olsztyńskiego klubu. Anna Lady Marczak walczyła w kategorii do 57 kilogramów z Anitą Dąbrowską z Krakowa. Olsztynianka uległa rywalce na punkty. Joanna Jędrzejczak z kolei w wadze do 60 kg wygrała również na punkty, ze swoją klubową koleżanką Agnieszką Oleksik.

- Ania jest bardzo zła na siebie, że przegrała - mówi Paweł Paczkowski. - A ja uważam, że nie ma ku temu powodów. Anita trenuje bowiem tajski boks już cztery lata i była czwarta na mistrzostwach świata w Tajwanie, Ania zaś ma zaledwie półtora roku ćwiczeń i karierę przed sobą. Tak jak zresztą i Joanna Jędrzejczak, która dostała propozycję stoczenia walki półzawodowej za dwa tygodnie, podczas gali boksu tajskiego w Warszawie.