Jak to robią gdzie indziej

We wrześniu 2000 r., przy okazji meczu Inter Mediolan - Ruch Chorzów, odwiedziłem wspaniałe muzeum na San Siro. Przeżycie niezapomniane: czego tam nie było! W kilku wielkich salach mnóstwo pucharów, statuetek, starych zdjęć i prasowych wycinków. Są znaczek z 1904 r. z pierwszym logo AC Milan i pompka, którą mediolańscy magazynierzy pompowali piłki w latach 30. Są buty, w których w 1940 r. grał sam Giuseppe Meazza (nawet niezniszczone!), i przedwojenne karnety na cały sezon. Uwagę przyciąga popularna do dziś gra w piłkarzyki, którą włoscy tifosi zabawiali się w 1950 r. Są koszulka Sandro Mazzoli z 1964 r., a także piłka, którą w tym samym roku rozgrywany był finał Pucharu Mistrzów. Inter pokonał wtedy Benficę 3:1. Uwagę przyciąga trąbka z 1965 r. sławnego w Lombardii Ugo Arrigoniego, byłego przywódcy zagorzałych tifosi Interu, którzy nazywali się "Muszkieterami". Na tej trąbce Arrigoni grał podczas meczów serenady, które zagrzewały do boju "neraazzuri". Z nowszych eksponatów są koszulki wszystkich wielkich gwiazd z lat 80., w jednej z gablot lśnią wypucowane gulery Karla Heinza Rummenigge. Kapitańska opaska Ronaldo (byłego piłkarza Interu), która też już przeszła do historii. - Dziennie odwiedza nasze muzeum około stu osób - wyjaśniała mi Maria (prywatnie kibicka... Juventusu), która dorabiała trzy razy w tygodniu jako przewodniczka na San Siro.

Na koniec ciekawostka. Wiecie, kto najczęściej odwiedza muzeum na San Siro? Japończycy!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.