AZS Poznań - Polfa Pabianice 54:61

Mecz AZS Poznań z Polfą miał się rozpocząć o godz. 17 - wtedy jednak koszykarki z Pabianic były dopiero w okolicach Kalisza. Spotkanie odbyło się, tyle że z blisko dwuipółgodzinnym opóźnieniem

Mecz AZS - Polfa miał się rozpocząć o godz. 17. Wtedy jednak światła w Arenie były wyłączone, a największą poznańską halę opuszczali ludzie. - Widzisz jaka szkoda. Pierwszy raz wybrałyśmy koszykówkę i taki pech - mówiła kobieta, która prowadziła za rękę około dziesięcioletnią dziewczynkę. Poznańskie koszykarki też z niepokojem oczekiwały na rywalki z Pabianic - te "nie chciały" się jednak pojawić. - O godz. 13 dostaliśmy informację od Polfy, że mogą mieć problemy, bo droga jest oblodzona i jadą bardzo wolno lub stoją. Uznaliśmy, że jeżeli dotrą do godziny 19, to spotkanie się odbędzie - mówił komisarz PLKK Zbigniew Sołtysiak, były poznański sędzia międzynarodowy. Tyle, że Arenę opuściło większość kibiców, których na to spotkanie wybrało się naprawdę wielu. - Dwa tygodnie pracowaliśmy na to, by ich zaprosić, a tu taki niewypał - narzekał prezes AZS Tomasz Szponder. - Jeżeli AZS będzie chciał rekompensaty finansowej, to niech wyśle umotywowany wniosek do PLKK - twierdził Sołtysiak.

- Trzeba było mecz odwołać i zorganizować w innym terminie. Dla kogo teraz mamy grać? - pytał trener Roman Haber. - Ech, ta poznańska gościnność - rzucił po chwili. Rzeczywiście, działacze AZS byli bardzo gościnni - załatwili nawet w pobliskim hotelu kanapki dla koszykarek z Pabianic, bo te musiały zrezygnować w drodze z obiadu.

Z powiązanymi nogami

Na początek spotkania, które zaczęło się o godz. 19.25 (czyli 145 minut później, niż powinno!) poczekało tylko 124 kibiców. Początek meczu nie był dla obu ekip zły, choć trenerzy i tak narzekali. - Dziewczyny były na sali już o wpół do czwartej i nie wiedziały, co ze sobą zrobić - narzekał Haber. - Po ośmiu godzinach jazdy w autokarze mogliśmy sobie pozwolić tylko na 10 min rozgrzewki. Dziewczyny miały powiązane nogi - stwierdził Tadeusz Aleksandrowicz z Polfy.

Dość nieoczekiwanie w 5. min AZS wygrywał 10:6 - było to efektem dobrej gry poznańskich środkowych pod koszem Polfy (aż trzykrotnie akademiczki ponawiały swoje akcje po takich zbiórkach). Dobrze radziły sobie Natalia Mrozińska i Reda Aleliunaite-Jankowska - pierwsza zwłaszcza w grze ofensywnej, druga w obronie. Polfa odrobiła straty, gdy trener Aleksandrowicz zaczął dokonywać zmian. Już w pierwszej kwarcie w jej szeregach wystąpiło aż dziewięć zawodniczek, a dobre zmiany dały zwłaszcza rozgrywająca Alicja Perlińska i skuteczna pod koszami Leona Krystofova.

W 15. min, przy prowadzeniu Polfy 27:20, w sytuacji sam na sam z koszem znalazła się Olga Pantalejewa. Mimo, że jest najlepszym strzelcem w swoim zespole i jedną z czołowych snajperek całej ligi - nie trafiła. "Panti" świetnie zna poznańską halę, bo jeszcze na początku roku poprowadziła Stary Browar-AZS do wicemistrzostwa Polski, ale tym razem spisywała się słabo.

Bez środka ani rusz

Odwróciła się także sytuacja na boisku i już po chwili to AZS wygrywał 28:27. Wyrównana - choć... kuriozalna - była też trzecia kwarta. Pabianiczanki jedyny celny rzut z akcji oddały w jej ostatniej minucie (trafiła Pantalejewa), ale i tak wygrały tę odsłonę spotkania. Poznanianki grały bowiem bardzo chaotycznie i większość akcji kończyły stratami.

Gdy na początku czwartej kwarty Pantalejewa powiększyła przewagę Polfy do sześciu punktów (46:40), AZS znów zerwał się do ataku. Za trzy punkty trafiła Joanna Lorek, dwa wolne wykorzystała Monika Ciecierska, a gdy po kontrataku trafiła też Beata Krupska-Tyszkiewicz, AZS wygrywał 47:46. Na więcej Polfa nie pozwoliła. Pabianiczanki zdobyły 7 pkt z rzędu, a w odstępie kilkunastu sekund piąte faule popełniły obie - dobrze spisujące się - środkowe AZS: Aleliunaite-Jankowska i Mrozińska. Bez nich akademiczki nie były już w stanie zagrozić liderowi ekstraklasy.

Kwarty: 18:16, 15:18, 7:10, 14:17.

AZS: Krupska-Tyszkiewicz 13 (1x3), Ciecierska 10, Karpińska 6, Mrozińska 12, Aleliunaite-Jankowska 6 oraz Jarkowska 4, Lorek 3 (1).

Polfa: Trześniewska 20, Pantalejewa 10, Iwliejewa 7, Lamparska 5, Głaszcz 0 oraz Perlińska 7 (1), Jaroszewicz 5, Krystofowa 4, Korzeniewska 3.

Dla Gazety

Tadeusz Aleksandrowicz

trener Polfy Pabianice

Wyjechaliśmy z Pabianic zgodnie z planem, czyli o godz. 11. Już koło Sieradza zaczął padać deszcz ze śniegiem. Na jezdni zrobiła się "szklanka" i musieliśmy zwolnić. Po chwili w poprzek jezdni stanął tir, a gdy tylko ruszyliśmy - drugi. Był ogromny korek, w rowie leżało kilka samochodów. Wlekliśmy się aż do Konina, ale później - już autostradą - jechaliśmy ponad sto na godzinę. Cieszę się, że udało się tutaj trafić i rozegrać to spotkanie, choć dziewczyny były tak zdenerwowane, że omal nie przegraliśmy. Zresztą 33 proc. skuteczności w rzutach za dwa punkty mówi chyba o wszystkim.

Roman Haber,

trener AZS Poznań

Polfa wygrała, bo jest zespołem bardziej doświadczonym i cwanym. W decydujących momentach popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów. No i w Polfie grało dziewięć zawodniczek - ta szeroka ławka pozwoliła trenerowi Aleksandrowiczowi na większa liczbę manewrów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.