Końskie: Smagór - Karbownik 11, T. Napierała 8, R. Napierała 7, Piotr Swat 3, Bąk 2, S. Smołuch 1, Świercz, Matyjasik, Świercz, Byczkowski, P. Smołuch.
Spotkanie w Mielcu rozpoczęło się dopiero o godz. 19.45, bo przedłużył się rozgrywany wcześniej mecz siatkówki kobiet. - My nigdy nawet nie trenowaliśmy o takiej porze i trochę nam to zaburzyło rytm gry - powiedział Wojciech Jasnos, trener SPR Końskie, po ósmym wygranym w tym sezonie meczu. Jego podopieczni po ubiegłotygodniowej wpadce z rezerwami Vive potrafili zmobilizować się na kolejne spotkanie.
- Cały mecz był bardzo wyrównany i tylko raz udało nam się wypracować przewagę czterech goli - opowiadał trener Jasnos. W pierwszej połowie prowadzenie się zmieniało, ale najwyższa przewaga którejś z drużyn to tylko dwa gole. - Mieliśmy w tym czasie kłopoty ze skutecznością, a bardzo dobrze bronił bramkarz Stali Krzysztof Lipka - podkreślił Jasnos.
Po przerwie mecz był równie zacięty, ale też szybszy. Z obu jednak stron było sporo błędów. W 46. minucie goście objęli najwyższe w tym meczu prowadzenie 25:21, którego nie oddali do końca, ale też nie zdołali utrzymać przewagi. - Trochę w tym winy sędziów, którzy uznali dwie bramki po ewidentnych błędach. Ale wygrana była niezagrożona - dodał konecki szkoleniowiec. W końcówce goście prowadzili dwiema bramkami, a Stal kontaktowego gola zdobyła dopiero trzy sekundy przed końcem.
Bardzo dobrze w Mielcu zagrał Dariusz Karbownik, który udanie zastąpił Przemysława Matyjasika, oraz bracia Tomasz i Robert Napierałowie. Tych trzech graczy zdobyło aż 26 z 32 goli zdobytych przez SPR.
Vive II: Brzdąk, Kuczyński - Janyst 9 (2), Gawęcki 7 (4), Adamczyk 6, M. Kubiec 6, Mochocki 5 (2), Nikulenko 3, Podsiadło 2, Mróz, Terlecki, Sadowski
Gospodarze prowadzili od początku spotkania - już po 12 minutach było 9:4. Taką przewagę kielczanie utrzymywali przez całą pierwszą połowę. Skutecznie grali Michał Kubiec, Piotr Adamczyk i Tomasz Mochocki. Po dwóch minutach drugiej połowy rezerwy Vive wygrywały nawet 22:15, ale kwadrans później rywale zniwelowali przewagę do dwóch bramek (47. - 27:25). Końcówka znów należała do gospodarzy - głównie dzięki bramkom Łukasza Janysta ekipa Tomasza Strząbały minutę przed końcem prowadziła 37:32.
Wisła: Stolarski, Dziedzic, Włoch - Ogrodnik 9, Kuroś 7, Dusak 4, Krupa 4, Cupryś 3, Rędzio 3, Marzec 2, Ćwik 2, Syta, Kamys
- Tak miało być. Mieliśmy wygrać pewnie, gładko i bez niepotrzebnych nerwów - przyznał po wygranej z Pabiksem Pabianice grający trener Wisły Sandomierz Marcin Marzec. Jego zespół nie dał ostatnim w tabeli gościom żadnych szans, prowadząc od początku meczu. W 13. minucie było już 9:3 i tylko na początku drugiej połowy Pabiks zmniejszył straty do czterech goli. Od 42. minuty i stanu 24:18 dla Wisły gospodarze rzucili sześć goli z rzędu i zwycięstwo było niezagrożone. - Bardzo dobrze zagrał na środku rozegrania Marcin Ogrodnik, który zastąpił na tej pozycji kontuzjowanego Adam Węgrzynowskiego - dodał Marzec.
Teraz w rozgrywkach nastąpi dwutygodniowa przerwa. Pierwszoligowcy wrócą na parkiety 27 listopada. SPR Końskie podejmować będzie Wisłę-Azoty Puławy, Wisła Sandomierz jedzie do Radomia na mecz z Politechniką, a rezerwy Vive zmierzą się w Białej Podlaskiej z AZS.
Viret Huta Zawiercie - MTS Chrzanów 31:29, Wisła Azoty Puławy - AZS Politechnika Radomska 39:25, Awansem BKS Bochnia - AZS AWF Biała Podlaska 38:27
Do ekstraklasy awansuje pierwszy zespół. Ostatnie dwa spadają do II ligi