Bydgoscy kibice mogą już zapomnieć o Astorii, która tak zawiodła w meczu z Notecią. W Zgorzelcu narodziła się nowa Asta - ambitna, skuteczna, walcząca o każdy centymetr parkietu. "Wreszcie, k... wreszcie!" krzyczał zaciskając pięści Paweł Wiekiera.
- Nie jest elektryczny. Gra spokojnie i rozważnie - ocenił sego nowego zawodnika, Grega Harringtona trener Astorii, Tomasz Herkt. Amerykanin ze stoickim spokojem w pierwszej akcji pokazał, jak radzi sobie nawet z takimi rywalami jak Yann Mollinari. Kiedy trzeba przyspieszał i sam przedzierał się przez obrońców kończąc akcję tuż pod koszem. Dobrze się ustawia w obronie a gdy już przechwyci piłkę, w szybkiej kontrze potrafi dostrzec partnera na lepszej pozycji do zdobycia punktów (np. podanie do Korszuka w ostatniej minucie drugiej kwarty). Z dystansu trafia nawet z 9 metra.
Piotr Szczotka, drugi z nowych nabytków, mimo równie krótkiego stażu w nowej drużynie pokazał dużą pewność siebie. Jest silny fizycznie. Silniejszy od Smallwooda co pomaga w przepychaniu się w obronie. Jako jedyny z ósemki, która była na parkiecie (grał przez 25 minut) nie popełnił straty.
Astoria dała w sobotę dobrą szkołę drużynie z niemal 5-krotnie większym budżetem, w którym zatrudniono gwiazdy EBL, Mollinari i Branduna Hughesa oraz reprezentanta Polski, Wojciecha Szawarskiego. Hughes pokazał się dopiero w końcówce meczu, gdy zdobył osiem ze swoich 15 punktów. Uznawany za jednego z najlepszych w lidze graczy obwodowych Amerykanin, przed przerwą zdobył tylko punkt z rzutu wolnego! Ledwie pięć dorzucił kolejny lider statystyk rozgrywających Mollinari, świetnie pilnowany przez Harringtona.
Co ważne bydgoszczanie zagrali wreszcie walecznie i z sercem. Ośmiu fanów "Asty", którzy dotarli do miasta na zachodniej granicy Polski widziało, jak Krzysztof Wilangowski na kolanach zabrał piłkę Mollinariemu, jak w nerwowej końcówce Krzysztof Dryja wyprzedza Chrisa Younga wybijając piłkę sprzed nosa czyhającemu na dobitkę rywalowi albo jak Harrington pada na parkiet wydzierając piłkę z rąk Youngowi.
Bydgoszczanie pokazali dobrą grę w obronie. To była defensywa zespołowa. Nawet wysocy gracze wspomagali wysoko ustawionych obwodowych w pojedynkach przeciwko Hughesowi czy Mollinariemu. - Naszych środkowych mogę dziś pochwalić za obronę. Czas, by dołożyli punkty - mówił Krajewksi. Widać było współpracę w kryciu a nie tylko zainteresowanie bezpośrednio swoim przeciwnikiem. Tam gdzie do zbiórki skakał jeden koszykarz była asekuracja przynajmniej od jednego partnera. Podobnie było w walce o piłkę na atakowanej tablicy. W kilku akcjach zbiórki w ataku bydgoszczanie notowali jedną po drugiej.
Gra z taka determinacją w obronie i podobną dyspozycją strzelecką amerykańsko-białoruskiego duetu (para Harrington-Kudriawcew zdobyła aż 49 punktów) może zaskoczyć jeszcze niejednego rywala. Poprawić trzeba podania. Asyst mieliśmy tylko 8 a rywale 19 (10 Hughes), ale Harrington sam zapowiada, że będzie lepiej podawał. Ma komu, bo wczoraj do zespołu dołączył Yohance Nicholas. Jeszcze bez bagażu, nawet bez butów do gry, bo wszystkie walizki zagubiono mu na lotnisku w Chicago. Co ten Amerykanin da nowej Astorii, przekonamy się w środę. W Słupsku z Czarnymi bydgoszczanie zagrają w pierwszym meczu Pucharu Ligi Potem nie wracają już do Bydgoszczy, ale nad morzem będą przygotowywać się do sobotniego spotkania ligowego w Koszalinie z AZS.
Kwarty: 11:16, 26:20, 17:19, 15:20
Turów: Bennett 20, Hughes 15, Szawarski 10 (3), Mollinari 5 (1), Łopatka 4, oraz Young 9, Zabłocki 6 (2), Czerwonka 0
Astoria: Kudriawcew 23 (4), Wiekiera 7 (1), Szczotka 5, Wilangowski 4, Arabas 1 oraz Harrington 26 (3), Dryja 5, Korszuk 4