Niemal wszystko, co dobre lub złe w NBA, rodzi się latem - gdy szefowie klubów wybierają młodzików w drafcie, handlują na potęgę, zwalniają i zatrudniają zawodników. Tegoroczne lato było wyjątkowo burzliwe. Stronniczy przegląd najważniejszych wydarzeń - poniżej:
Klęska "Dream Teamu" na igrzyskach w Atenach. Trzy porażki (z Portoryko, Litwą i Argentyną) i dopiero trzecie miejsce. Na razie jedyną zauważalną konsekwencją tej katastrofy jest run na zawodników z Europy. Ale jeszcze kilka takich wpadek i może NBA zrozumie, że zbieranina gwiazd nie musi tworzyć zespołu, a rzut z półdystansu to cenna umiejętność.
Rozpad LA Lakers, odejście Shaqa i Phila Jacksona (o tym pisaliśmy przed tygodniem). - Czułem się jak po upadku Związku Radzieckiego - mówił o demontażu Lakers trener Greg Popovich z San Antonio Spurs.
Transfer "T-Maca". Tracy McGrady to druga wielka gwiazda, która latem zmieniła barwy klubowe. Po fatalnym zeszłym sezonie "T-Mac" zapragnął zmiany, a władze Orlando Magic wymęczone jego humorami i gwiazdorstwem chętnie na to przystały. Do Orlando trafili więc Steve Francis, Cuttino Mobley i Kelvin Cato, a "T-Mac" powędrował do Houston, gdzie wspólnie z Yao Mingiem ma stworzyć duet na miarę Shaqa i Kobe.
Upadek New Jersey Nets, niedawnych dwukrotnych finalistów NBA. W zeszłym sezonie zmienił się właściciel klubu - panem na włościach został deweloper Bruce Ratner. Zrobił to, co umie najlepiej: ściął koszty i rozwalił budowaną w pocie czoła drużynę, pozwalając odejść do Denver Kenyonowi Martinowi - największemu twardzielowi i walczakowi w Nets. Odeszło też kilku innych graczy, co z kolei kompletnie załamało lidera Nets Jasona Kidda, który marzy o tym, żeby i jego gdzieś sprzedano.
Jak co roku rewolucja w Dallas Mavericks (uwaga: w tym akapicie będzie wiele nazwisk, zostańcie z nami). Najpierw Dallas sprzedaje Antawna Jamisona do Waszyngtonu za Jerry'ego Stackhouse'a i wybór w drafcie (rozgrywający Devin Harris). W drafcie wybiera też syberyjskiego giganta Pawła Podkolzina. Wszyscy są pewni, że te ruchy to preludium do pozyskania Shaqa. Ale nic z tego - O'Neal trafia do Miami. Na początku lipca z klubu nieoczekiwanie odchodzi główny playmaker Steve Nash, który wybrał lepszą ofertę finansową z Phoenix. Czyżby właściciel Dallas Mark Cuban przestał w końcu szastać kasą? Chyba nie - chwilę później płaci 36 mln dol. żółtodziobiowi Marquisowi Danielsowi. Oddaje Antoine'a Walkera do Atlanty za Jasona Terry'ego. Wreszcie sprowadza z Golden State centra Ericka Dampiera, straszliwie go przepłacając (ponad 70 mln dol.). Wszystkie te zmiany, oczywiście, są po to, żeby Mavs grali lepiej i wreszcie zaczęli bronić. Jak co roku.
BoozerGate - od skrzydłowego Carlosa Boozera, który straszliwie zakpił sobie z naiwności własnych przełożonych. Boozer miał taniusieńki kontrakt z Cleveland Cavaliers, który klub mógł przedłużyć jeszcze o rok. Władze Cavs zgodziły się jednak tego nie robić. W zamian Carlos miał podpisać z nimi nową umowę za 5 mln dol. za sezon (choć było jasne, że inni zaoferują więcej). Układ był na gębę - przepisy NBA zabraniają załatwiania spraw w ten sposób. Kiedy Cavs uwolnili Boozera, ten nagle dostał pomroczności jasnej, zapomniał o ustaleniach i dogadał się z Utah Jazz za 12 mln za sezon. Wybuchła straszna afera. Menedżerowie NBA podzielili się na frakcję antyboozerowską ("to oszust") i proboozerowską ("nie dał się wykorzystać"). Szefowie Cavs gęsto tłumaczyli się z żenującej wpadki. Agent Boozera zrezygnował, żeby zachować twarz. Jedynym, który zachował dobre samopoczucie, był rzecz jasna Carlos Boozer.
Szaleństwo nowych kontraktów. Właściciele NBA narzekają nieustannie, że biznes coraz trudniejszy, a pensje zbyt wysokie. Po czym, gdy tylko nadarza się okazja, wydają fortuny na graczy niesprawdzonych, kontuzjogennych, przeciętnych. Logiczne, prawda? Tego lata kontraktów z gatunku "hmmm" (od "Hmmm... przecież to nie ma żadnego sensu") było więcej niż kiedykolwiek, a naprawdę niesamowitym wyczynem popisał się menedżer Golden State Chris Mullin. Wydał ponad 200 mln dol., nie pozyskując żadnej gwiazdy. Kasa poszła na takich tuzów jak Derek "Umiem Trafić w 0,4 Sekundy" Fisher, Troy "Czasem Dużo Zbieram" Murphy, Jason "Już Trzeci Rok Dobrze Się Zapowiadam" Richardson oraz Adonal "Jestem Drewniakiem, ale Dużym" Foyle. Brawo, panie Mullin!
Powroty starszych panów. Obowiązkowo plotkowano o powrocie Michaela Jordana, który tym razem miałby grać w Heat u boku Shaqa. Ochotę na comeback mieli też Clyde Drexler, Dennis Rodman (pojawił się na kilku treningach w Denver) oraz Jayson Williams (trenował z Cavs). Dwa powroty się na razie udały - Alonzo Mourning po przeszczepie nerki powrócił do New Jersey, a Grant Hill po latach przerwy i wielu operacjach połamanej kostki do Orlando.
Charlotte Bobcats. "Rysie" są 30. drużyną w NBA. W związku z tym liga się zreorganizowała (zamiast czterech dywizji jest sześć). Z nowym klubem wiążemy duże nadzieje - może "Rysiom" uda się pobić rekord liczby porażek w sezonie.
Koniec Trybańskiego. Populacja polskich koszykarzy w NBA zmniejszyła się o połowę. Chicago Bulls zwolnili Cezarego Trybańskiego. Szkoda. Czarek przez dwa lata gry w NBA wystąpił w 22 spotkaniach. Prezentował równą formę: średnio 0,7 punktu i 0,7 zbiórki na mecz. Zdecydowanie najlepiej grało mu się w Memphis (aż 15 występów). Tam też zanotował rekordowe zdobycze w jednym meczu: 5 punktów, 2 bloki oraz swoją jedyną w karierze asystę (15 listopada 2002 r. w spotkaniu z Minnesotą - rocznica tego wydarzenia już za tydzień). Decyzja Bulls była dla Trybańskiego takim szokiem, że zdecydował się na przedwczesne zakończenie kariery.
Nasze typy na nadchodzący sezon:
Finał: serce mówi Miami - Minnesota 4-3. Rozum mówi San Antonio - Detroit 4-2.
MVP (najbardziej wartościowy zawodnik): Kevin Garnett albo Tim Duncan.
Najlepszy debiutant: Emeka Okafor (Charlotte).
Największy postęp: Drew Gooden (Cleveland) albo Primoz Brezec (Charlotte).
Najlepszy rezerwowy: Jerry Stackhouse (Dallas) albo Antonio McDyess (Detroit).
Najlepszy obrońca: Ron Artest (Indiana) albo Andriej Kirilenko (Utah).
Trener roku: oby wreszcie Jerry Sloan (Utah).
Menedżer roku: Kiki Vandeweghe (Denver) albo Pat Riley (Miami).
Tako rzecze Shaq
"Z niektórymi tak" - zapytany, czy przy najbliższym meczu w LA uściśnie dłonie z graczami Lakers.
Niezłe numery
26 punktów, 21 zbiórek, 9 asyst, 3 przechwyty, 1 blok oraz... 11 strat - Richard Jefferson z New Jersey w zwycięskim meczu z Chicago.
Bohater tygodnia
Latrell Sprewell. 34-letni skrzydłowy Minnesoty odrzucił propozycję przedłużenia kontraktu o trzy lata za 30 mln dol. "Muszę wyżywić swoją rodzinę" - wyjaśnił. Teraz kibice na mecze Wolves przychodzą z transparentami "Zagram za jedzenie".