Co słychać u Hołka?

Za nieco ponad dwa miesiące startuje najtrudniejszy i zarazem najbardziej popularny Rajd Dakar 2004. Nie zabraknie w nim olsztyńskiego kierowcy - Krzysztofa Hołowczyca

O tym, że Hołek zamierza wystartować w Dakarze, mówiło się od dawna. W ostatnich miesiącach coraz częściej pojawiały się informacje, że olsztyniak wystartuje w najbliższej edycji pustynnego rajdu. Wreszcie na początku października na konferencji prasowej Orlen Teamu zakomunikowano, że następują zmiany w składzie zespołu samochodowego: specjalnie przygotowanym mitsubishi pajero pojadą nie Łukasz Komornicki i Rafał Marton, a Krzysztof Hołowczyc i pilot Jean-Marc Fortin.

- Starty w najtrudniejszych rajdach świata to kolejny duży krok w mojej karierze i ogromne wyzwanie sportowe, któremu mam nadzieję sprostać. Udział w pustynnych zmaganiach to naturalna i wymarzona dla każdego rajdowca kontynuacja kariery sportowej - mówił wówczas Hołowczyc.

Hołek do tej pory ścigał się jednak autami o zupełnie innych gabarytach i w zupełnie innych warunkach. Po przejechaniu pierwszych kilkudziesięciu kilometrów mitsubishi pajero olsztyński kierowca mówił, że w porównaniu z jego rajdówkami, ten samochód jest bardzo wolny.

Aby trochę lepiej poznać nowe auto i zmierzyć się z pustynnymi warunkami, Krzysztof Hołowczyc wraz Jeanem-Markiem Fortinem wybrali się na testy na pustynię pomiędzy Dubajem i Omanem.

- Bardzo się cieszę, że mogliśmy tu przyjechać, najpierw zobaczyć pustynny rajd [Rajd Dubaju - red.] od kuchni, a potem spróbować swoich sił w tych skrajnie trudnych warunkach - mówi Hołek. - Upał tu panujący w połączeniu z wilgotnością powietrza dochodzącą do 90 procent sprawia, że jakikolwiek wysiłek wykonuje się z ogromnym trudem. Na szczęście przebywając tu ponad tydzień, powoli się do tego przystosowaliśmy i już podczas samych testów całkiem dobrze znosiliśmy tę morderczą pogodę. Po tych trzech dniach i setkach przejechanych kilometrów mogę śmiało powiedzieć, że choć może moje pustynne doświadczenie jest dość krótkie, to bardzo dużo się nauczyłem. Jeździłem pod okiem niezwykle doświadczonych pilotów Francuza Serge Henninot i Niemca Andreasa Schulza, kilkakrotnego zwycięzcy Dakaru, o którym mówi się, że jest w tym fachu najlepszy. Obaj przekazali mi olbrzymią dawkę wiedzy o jeździe po pustyni, o tym, jak pokonywać wydmy, które wydają się nie do pokonania, i o tym, gdzie kryją się pułapki. Potem już wspólnie z Jeanem-Markiem staraliśmy się zastosować to wszystko w czasie jazdy. Szybko złapaliśmy odpowiedni rytm i z kilometra na kilometr szło nam coraz lepiej. Wydaje mi się, że te warunki bardzo mi odpowiadają, lubię jeździć po piachu, dobrze czuję taką nawierzchnię.

Do nowych warunków przyzwyczaić się musi także pilot Hołowczyca.

- Dla mnie wszystko odbywa się tu jak w zwolnionym tempie - opowiada Jean-Marc Fortin. - Normalnie dyktuję kilkadziesiąt informacji na minutę, tu wystarczy zaledwie czasami coś powiedzieć. Moja rola bardziej skupia się na kontrolowaniu kierunku jazdy poprzez obsługę GPS, niż na podawaniu kierowcy bieżących informacji o konfiguracji trasy. On decyduje, jak pokonywać kolejne fragmenty trasy i z jaką prędkością. Moim zdaniem Krzysztof bardzo dobrze czuje ten samochód i ma doskonały instynkt do jeżdżenia po bezdrożach. Wystarczy powiedzieć, że inni zawodnicy uczestniczący w teście cały czas się wykopywali z wydm, a my nie utknęliśmy w piachu ani razu. W końcu trzeciego dnia specjalnie zakopaliśmy się dwa razy, by opanować technikę wykopywania się z piachu, podkładania specjalnych ramp i podnoszenia samochodu. Tu bardzo procentują nasze doświadczenia ze wspólnej jazdy w zespole Subaru, gdzie do znudzenia trenowaliśmy podnoszenie samochodu i wymianę kół na czas. Jestem pod wrażeniem, jak szybko Hołek uczył się nowego dla siebie samochodu i szybkiej jazy po pustyni. Jestem przekonany, że dobrze sobie poradzimy na trasie Dakaru. Ważne było też zgranie się z ekipą serwisową Ralliartu, poznanie wzajemnych oczekiwań i stylu pracy. Nasze uwagi i spostrzeżenia przekazaliśmy kierownictwu zespołu, a oni przekazali nam swoje. Wszystko po to, by na trasie Dakaru tworzyć świetnie działający mechanizm, który jest niezbędny do odniesienia sukcesu.

Zainteresowanie startem w Rajdzie Dakar 2005 jest tak duże, iż ze względów logistycznych organizatorzy postanowili zamknąć już listę zgłoszeń. Znaleźć na niej można nazwiska 230 motocyklistów, 165 załóg samochodów oraz 65 załóg samochodów ciężarowych. Pojazdom uczestniczącym w rajdzie towarzyszyć będzie 230 samochodów z obsługą techniczną, serwisem i dziennikarzami. Poprzednia edycja Dakaru zgromadziła na starcie 195 motocyklistów, 142 samochody i 63 ciężarówki.

Rajd Dakar 2005 wyruszy 1 stycznia z Barcelony (dzień wcześniej odbędzie się prolog). Dalej trasa prowadzić będzie przez Granadę, Tanger, Marok, Mauretanię, Mali i Senegal do Dakaru, gdzie kolumna rajdu powinna dotrzeć 16 stycznia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.