Niewiele brakowało, a skazany na pożarcie zespół z Hajnówki sprawiłby w Radomiu sporą niespodziankę. Goście prowadzili już w piątym secie 7:2 i 8:4. Przy stanie 7:2 sędzia Jacek Litwin z Krakowa uznał kolejną akcję rozegraną z błędem przez Filipa Szewczyka jako nierozstrzygniętą. Zdaniem trenera Jacka Wesołowskiego był kluczowy moment seta i meczu. - Zapytałem po spotkaniu arbitra, dlaczego tak zadecydował. Nie potrafił mi jednak tego sensownie uzasadnić - powiedział "Gazecie" Wesołowski.
Mecz z przeciętnie grającym Moderatorem wcale nie zapowiadał takich emocji. Jadar może nie błyszczał, ale grał na początku na tyle pewnie, że zapowiadało to rychły koniec. Po 38 minutach gospodarze prowadzili 2:0 w setach, dominując szczególnie w grze na siatce i zagrywce.
Potem były jeszcze spore szanse na wygranie spotkania w czterech partiach. Przy stanie 2:1 radomianie prowadzili 18:14 i 19:16. Pewni swego zbyt wcześnie uwierzyli jednak, że rywal złoży broń i skończyło się wpadką do 21. Na szczęście w piątej partii zaskoczył w Jadarze blok, dzięki któremu udało się rozstrzygnąć całą partię i mecz.
- To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Jak na razie zawodnicy zbyt impulsywnie reagują na nieudane akcje i zamiast grać, mają wzajemnie do siebie pretensje. To była dla nas kolejna lekcja, z której powinniśmy wyciągnąć wnioski - podsumował Skrok.
Sety: 25:14, 25:22, 20:25, 21:25, 15:13.
Jadar: Szewczyk, Wiktorowicz, Jaskulski, Staniec, Szumielewicz, Makaryk, Biliński (libero), Skrok, Pawliński, Drewin, Prusakowski.
Moderator: Malczewski, Aleksandrowicz, Werpachowski, Wołosz, Antoniuk, Gołębski, Obrębski (libero), Kacperski, Hajbowicz, Wesołowski, Iwaniuk, Maksymiuk.